Gdy Kura trochę podrosła polską skalę ocen rozszerzono i dołożono, szóstkę dla geniuszów oraz pałę. Dwója awansowała i stała oceną pozytywną oraz przedmiotem pożądania wszystkich leni.
- Jak można przejść do następnej klasy z dwóją? - dziwili się rodzice, którym nie mieściła się w głowie kolejna reforma edukacji
- Na szóstkę to umie nauczyciel - wtórowali rodzice, których dzieci nie załapały się na celujące oceny.
Kura z radością przyjęła singapurskie punkty, przeliczone na procenty i oznaczenia literowe. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że oceny w Singapurze są ciut bardziej skomplikowane.
Dwa razy w roku każdy singapurski uczeń dostaje raport postępów. Tak jak w testach każda umiejętność oceniania jest osobno i Kura mogła zobaczyć, że w kwestii czytania i doboru słownictwa Przychówek jest mistrzem, ale nad gramatyką trzeba jeszcze popracować. Raport postępów jest o tyle ciekawy, że przewiduje tylko cztery oceny.
- EE (Exceeding Expectations) - uczeń potrafi więcej niż się od niego wymaga
- ME (Meeting Expectations) - uczeń potrafi tyle ile się od niego wymaga
- AE (Approaching Expectations) - uczeń zbliża się do wymaganego poziomu
- BE (Below Expectations) - uczeń jest poniżej wymaganego poziomu
Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że raport postępów zawsze wypisuje nauczyciel wiodący i ocenia w odniesieniu do klasy w której uczy się dziecko. EE w klasie zwyczajnej nie jest tym samym, EE co w klasie ekspert.
Kurze koleżanki wytłumaczyły, że taki system zmusza dzieci do pracy. Gdyby teraz następował przydział do klas to wszyscy, którzy mają więcej AE niż EE spadliby poziom niżej, a ci co oberwali BE polecieliby by w dół o dwa poziomy. Z klasy ekspert bardzo szybko można zostać uczniem klasy słabej.
Nic więc dziwnego, że na klasę Przychówka padł blady strach. Panienki z Bangladeszu odkochały się w pakistańskim Romeo i zabrały do roboty, podobnie jak klasowy klaun i wszyscy co wierzyli we własny geniusz. W klasie Przychówka tylko dziesięcioro dzieci nie oberwało BE, a w klasie najsłabszej pół klasy dostało EE z matematyki.
Tak jak uczniowie klasy Przychówka boją się degradacji tak uczniowie słabej klasy czują, że zmiana pozycji jest na wyciągnięcie ręki. A wszystko po to by ciągle się uczyć, by chcieć więcej, by gonić uciekającego króliczka. Pierwsze egzaminy kończące ten rok już za trzy tygodnie.
8 komentarze:
A jak wygląda materiał, który uczniowie mają obowiązek zdawać w singapurskich szkołach? Czy, tak jak w Polsce, zmusza się dzieci do bezbłędnego odtwarzania całej masy niepotrzebnych informacji (określonych regułek, dat, frazesów etc.) czy jest jakoś nieco bardziej progresywnie, może trochę elastyczniej? Moja córka nie ma innego wyjścia niż wykuwanie na blachę kompletnych bzdur (poważnie, nie mieści mi się to w głowie), żeby "przejść do następnego etapu", tj. zdać do kolejnej klasy i uzyskać możliwość dalszego "kształcenia" (tj. zabijania kreatywności, otwartego dziecęgo umysłu). Żadna z tych bzdur nie ma nic związanego z nauką, a jedynie z mechanicznym odtwarzaniem zapamiętanych danych (czyż od tego państwa nie mają coraz to nowocześniejszych maszyn? w jakim celu trenują ludzi w ten sposób?). Robi mi się niezwykle przykro, gdy słyszę od córki "mamo, jak ludzie mogą chcieć zostać naukowcami? tata musi bardzo męczyć się jako naukowiec, bardzo mi go żal", nauka przecież jest dziedziną życia niesamowicie piękną i obszerną, niespokrewnioną z informacjami wtłaczanymi w naszych podopiecznych w szkołach. Polski system edukacji-indoktrynacji niszczy ludzi wraz z ich marzeniami. Jak jest w Singapurze? Niedługo tam wybywamy, chciałabym by córka dostała jakąś szansę na odżycie, rozbudzenie tego, co nasze państwo w niej zlikwidowało (oby nie bezpowrotnie!)... Pozdrawiam, wspaniały blog.
cwane, cholernie cwane. a jak to się przekłada na osiągnięcia w życiu? prymusi radzą sobie lepiej w zyciu zawodowym?
To czego uczyć się będzie Twoja córka zaleczy od klasy do której trafi. Od jej wyników na egzaminie wstępnym i wieku.
Szeroko pojętej twórczości i kreatywności standardowo w szkołach singapurskich raczej nie ma. Liczy się wynik. Świetnie mają dzieci zdolne, pracowite szybko się uczące przed nimi otwierają się drzwi ciekawych zajęć, kółek zainteresowań itp. Dzieci słabe zanim dostaną szansę na twórcze zajęcia muszą nadrobić zaległości. Nauki jest sporo a to ile dziecko kuje zależy od indywidualnych predyspozycji i nacisków płynących z domu. Szkoły singapurskie to nie szkoły amerykańskie. Nikt tu dziecka nie pogłaszcze za same chęci.
Singapurskie podejście do edukacji jest bardzo krytykowane w świecie. Wielu expatów jak diabeł święconej wody unika tutejszego systemu uważając, że jest segregujący, piętnujący i nawet nie biorą pod uwagę, że ich dziecko mogłoby uczyć się w singapurskiej szkole publicznej.
Z drugiej strony singapurski system jest " na miarę " potrzeb. Jeśli jesteś dobry z matmy idziesz dola matematycznej tak będziesz rywalizował z równymi sobie. Jeśli masz problemy z językiem najpierw nadrób zaległości a potem zapisz się do klubu scrabble.
A tak z ciekawości jak duże masz dziecko? Jest nas tu coraz więcej więc polska szkoła sobotnia niekoniecznie musi być tylko marzeniem.
Księżna Foksal nie wiem jak to oceny szkolne przekładają się na sukces życiowy. Pewnie mają znaczenie gdyby nie miały rodzice nie cisnęliby tak dzieci. W podstawówce to w jakiej się jest klasie jest bez znaczenia z puntu widzenia systemu. Ciekawiej robi się w gimnazjum gdy zmiana klasy na słabszą oznacza zamkniecie kolejnych ścieżek edukacyjnych, ale awans otwiera zamknięte wcześniej drzwi.
Cóż z jednej strony zazdrościć można tego rodzaju oceniania, z drugiej strony dzieci ciągle się uczą...
A moje zdrowe dziecko załapało się he he aż na jedną godz. zajęć w szkole więcej- jako zdolne, a program jest tak ubogi w pierwszej klasie, że już Syn mówi- "Mamo ta szkoła jest nudna, znowu robimy to samo co w zerówce"
Dobranoc u Nas, a już poranek u Was - dobrego i udanego dnia dla Całej Familii za Przychówka - Zdolnej Bestii- ;-) trzymamy kciuki
Dziekuje za ciekawy blog o miejscu gdzie mieszkaja zyczliwi ludzie.
Wspomniala Pani o sobotniej szkolce polskiej. Czy mozna wiecej szczegolow, gdzie odbywaja sie spotkania i ile dzieci uczeszcza. Ciekawi mnie rowniez ilu Polakow mieszka lub pracuje w Singapurze.
Panie kapitanie odezwiemy się na priva.
Genialne w swojej prostocie :) w ten sposób wszyscy się starają :) i świetne podsumowanie, Kuro :)
Prześlij komentarz