Ulewne deszcze to singapurska codzienność. Zamówienie taksówki podczas singapurskiego oberwania chmury graniczy z cudem, więc Kura uzbraja się w parasol, podwija spodnie do kolan i człapie do przystanku. Dzisiejsza ulewa nie różniła się od poprzednich, a Kura po wejściu do autobusu zajęła miejsce koło grupy gimnazjalistek i pomyślała, że strugi deszczu bardzo ładnie prezentują się w autobusowej szybie.
Miasto w strugach deszczu wyglądało zupełnie inaczej i Kura pewnie patrzyłaby przez okno gdyby nie gimnazjalistki.
Gdy autobus skręcił w boczną uliczkę gimnazjalistki zaczęły się rozbierać. Kurze omal oczy nie wyskoczyły z orbit gdy zobaczyła jak dziewczyny wciskają swoje szkolne spódnice do plecaków. Ich chude nogi pozbawione spódnic wydawały się jeszcze chudsze, a Kura zaczęła się zastanawiać:
Pewnie by coś powiedziała, zapytała co robią i po co, ale szok odebrał jej mowę. Dziewczyny nie zwracając uwagi na współpasażerów błyskawicznie zrzuciły szkole koszule i jednym ruchem umieściły je w plecakach. Zanim Kura wróciła do względnej równowagi gimnazjalistki wysiadły na przystanku i oddziane w jednakowe kostiumy kąpielowe pomaszerowały w stronę miejskiego basenu.
A Kura pojechała dalej w przemoczonych spodniach, z rozwianą fryzurą i otwartą ze zdziwienia gębą.
10 komentarze:
Wow, a myslałam, że takie paradowanie w stroju kąpielowym po ulicach w Singapurze również jest zakazane....
Diękuję Kuro za kolejną lekcję o Singapurze.
pierwsza!
alez tam panuje swoboda obyczajowa, normalnie flower power i tym podobne :D
hehe....czytam tytuł striptiz męski, a tu Pani Kura pisze o gimnazjalistkach??? Czytam drugi i trzeci raz i dopiero chyba za czwartym załapałam, że stritiz MIEJSKI...:) Sugestia lub "pobożne życzenie" okazało się silniejsze niż umiejętnośc czytania..:)
Do tej pory widziałam tyko małe dzieciaki w strojach basenowych paradujące po ulicy. Gimnazjalistki widziałam po raz pierwszy, ale bez podtekstów proszę stroje były czarne i bardzo, bardzo przyzwoite a dziewczyny praktyczne mundurki mimo ulewy pozostały suche.
A widzisz, jaki fajny patent? Sama sie rozbieraj podczas ulewy, a oszczedzisz ubranie ;))
ha ha za wpisem Sznupci, a dla mnie pocieszające, że nie tylko Magda i ja w czasie deszczu potrafimy chodzić w strojach po ulicy :-)
widocznie kura... jest faktycznie ...Kurą :)
Zmokła Kura to określenie które coraz lepiej do mnie pasuje. Od tygodnia nie ma dnia w którym bym nie zmokła.
Moj kolega mial podobny zwyczaj w trakcie letnich ulew - zdejmowal koszulke i koszule i chowal je do plecaka, po dotarciu na miejsce lub ustaniu deszczu wycieral sie chusteczkami higienicznymi i zakladal suche ubranie. Siedzac kolo niego w mokrym ubraniu bardzo mu tej opcji zazdroscilam.
a.
Byłem kiedyś na takim lokalnym "jarmarku" w miejscu, gdzie wyburzono kwadrat starych, chińskich domów:+- 100 x 100 m pod nowe centrum. Weszła na estradę dziewczyna w stylu "japoński punk". Czupryna , ćwieki i takie tam. Dała z chłopakami takiego czadu, że zawodowcy odpadają. Po 15 minutach zeszła ze sceny, odrobinę ogarnęa się, kurtka na lewą stronę i do autobusu...
Prześlij komentarz