W ostatnim tygodniu prawie wszyscy Kurzy znajomi się rozchorowali, więc Kura mogłaby oddać się sennej rozpuście. Przedpołudnie byłoby przyjemne gdyby śpiąca Kura nie została obudzona przez dziwny dźwięk. Podobny dźwięk tylko o wiele cichszy wydawał durny gekon gdy wlazł do klimatyzatora i się usmażył. Tym razem smrodku nie było, ale dźwięk był tak upierdliwy, że Kura, której w spaniu nie przeszkadzają ani wystrzały armatnie ani dźwięki strażackich syren już zasnąć nie mogła. Wyłączyła w domu wszystkie sprzęty, wyjęła baterie z zegarka, zajrzała pod łóżko i do szafki nocnej, a to coś ciągle wydawało upierdliwe pipczenie. Miała wrażenie, że pipczydełko zamieszkało w jej mózgu. Przeszukała każdy kawałek mieszkania i znalazła siedzącego na oknie owada. Wyglądał mało sympatycznie więc Kura zapakowała go pudełka i zaniosła do administracji. Po ostatniej akcji z karulachami miała ochotę wyrzuć pani owada na biurko.
- Znalazłam to w moim mieszkaniu nie wiem co to jest - powiedziała Kura
Cykada - zdjęcie z Wikipedia |
Chociaż cykada domowa nie przeżyła transportu w plastikowym pudełku i więcej pewnie koncertów nie będzie, to Kura nie jest usatysfakcjonowana. Skoro Panu Cykadzie chciało się grać koncert to gdzieś siedzi schowana Pani Cykada, która wściekła na Kurę może szukać zemsty. Oby tylko nie weszła w spółkę z karaluchami od sąsiadów, bo inwazji tych osobników Kura nie zniesie.
17 komentarze:
BRRR WSZELKIE OWADY, my mieszkamy pod lasem to coś wiem na temat owego najliczniejszego "plemienia" w systematyce. a świerszcze niech sobie cykają na łące lub w lesie, w domu ani ani chwilki nie pozwalam.
Pozdrawiamy :-)
U nas w takiej sytuacji mielibyśmy dodatkowo akcję pt. kocie polowanie na koncertującą cykadę;) W takich momentach już w ogóle nie wiadomo, co robić - czy bronić cykady czy zamknąć oczy i czekać na rozwój wydarzeń;)
Jeszcze w Polsce miałam podobna przygodę z "wielkim zielonym "(moje prywatne odczucia) konikiem polnym (akcja udana, konik wypuszczony na wolność), ale już tu na Filipinach niestety nie udało mi się przed kotami uratować małej jaszczurki, która została zjedzona żywcem zaczynając od ogona, a kończąc na głowie...
pozdrawiam Kuro:)
Ania nasz świerszcz to cud miód i orzeszki w porównaniu z cykadą. Ja się bałam, że to cudo gryzie. Nie pomyślałam, że to cykada. W parku to nawet lubię ich słuchać.
Anie chętnie bym kupiła takiego kota mordercę bo ja z robaczkami to mało kompatybilna jestem. Jest nam bardzo miło, że taki obieżyświat jak Ty zagląda w nasze skromne progi. Traktujemy to jako komplement i bardzo dziękujemy.
Pozdrawiam Kura
Zaglądam z prawdziwą przyjemnością, prawie że codziennie i to od dawna:)
Kota mordercę chętnie wypożyczyłabym Ci na jakiś czas, tym bardziej, że ostatnio jest wybitnie żądny nowych wrażeń, ale odmawia wyjazdu do Singapuru, bo czekałaby tam na niego dłuuuga kwarantanna;)
Cykada faktycznie delikatnie mówiąc wygląda mało sympatycznie:( Ja robaków szczerze nie cierpię, a karaluchy powodują u mnie ataki paniki;) Na szczęście, odpukać, tu u nas jest całkiem spokojnie pod tym względem. I mam nadzieję, że to się już nie zmieni;)
pipczydełko, ładnie ujęte :) ale musiała nieźle pipczeć skoro Kurę obudziła ;)
Muszę przyznać, że tego typu wizyty mam na co dzień i nie należą do moich ulubionych chwil:(
pozdrawiam
Radek
A ja uwielbiam owady. Jeśli tylko nie chodzą po mnie:)
hej kuro
to prawda ze koty wykoncza w domu kazdego owada
polecam zainstaluj sobie to zwierzatko (mam kotke 7 lat i nie mam owadow w domu)
pozdrawiam Ela z ...
Dawno się tak nie uśmiałem jak na gekona z klimatyzatora! :D
Chętnie bym zwierzątko przygarnęła, ale nie wiemy ile tu zostaniemy nie wiemy co dalej czyli jaki kraj i na jak długo a przeprowadzka ze zwierzakiem to duża przeprawa logistyczna.
Wyglada groznie z bliska..:-) Z moimi kotami nie mialaby szans(podobnie jak karaluchy)..Pozdrawiam ze Sri Lanki:-)
Oj Kuro tylko nie strasz ze sie bedziecie wyprowadzac z Singapuru kiedy wlasnie ja tam zmierzam i gdy pomiedzy rzucaniem starej pracy, wywalaniem wszystkiego co sie nie zmiesci do walizki, analizowaniem mieszkan, szkol w singapurze ogarnia mnie atak paniki to wlasnie mysl o spotkaniu dowcipnej Kury trzyma mnie przy zyciu. Ewa
P.S. Ja to nawet pomoge Ci wszystkie pipczydelka wylapac tylko nie ruszj sie z Singapuru:)Ewa
Pipczenie to nic w porównaniu z dźwiękiem piły motorowej, który miałam okazję słyszeć kiedyś w Australii (do dziś nie jestem pewna, czy był to owad, czy żaba, ale dźwięk pochodził z trawy). A już nie do zniesienia jest rechocząca żaba, co wlazła do rynny (tej graniczącej z sypialnią). Rechotała nam 2 noce, a na trzecią usłyszeliśmy ją z rynny sąsiadów i choć sąsiadów lubimy, oboje naraz krzyknęliśmy: "Yes!!!"
Ewa wszystkie Polki z Singapuru są takie więc nawet gdybym jutro stąd wyjechała to towarzystwa ci nie zabraknie. Sama się zdziwisz ile nas tu jest ;). Poza tym jeszcze się nie pakuję. Zanim wyjadę zdążę Ci się jeszcze znudzić.
Pojawieniesię cykady wywołuje we mnie mordercze odruchy, szczególnie jak dopiero co położyłam się spać ;)
Prześlij komentarz