Tuition czyli douczanie to element codzienności dla ponad 80% singapurskich uczniów. Na korepetycje chodzą studenci, gimnazjaliści, uczniowie podstawówek i przedszkolaki. Maluchy na dodatkowych zajęciach pogłębiają wiedzę o świecie, doskonalą czytanie i liczenie tylko po to by stać się klasowymi liderami chwilę po szkolnym starcie. Szkoły oficjalnie są przeciwko korepetycjom, ale wielu nauczycieli emerytów ma w ośrodkach doszkalających dodatkowy zarobek.
Kurza rodzina kilkakrotnie przyglądała się ofercie ośrodków doszkalających, ale im bardziej się przyglądała tym bardziej wariowała. Od samego patrzenia na oferty może rozboleć głowa, bo większość z nich bazuje na uczuciach rodzica do dziecka i chęci zapewnia potomkowi tego co najlepsze. Trzeba mieć dużo samozaparcia by nie ulec reklamie i nie uwierzyć, że jedynie nauka w ośrodku X czy Y pozwoli dziecku wykorzystać maksimum możliwości. Świetne ośrodki doszkalające mają swoje limity, egzaminy wstępne i ograniczoną liczbę miejsc, w praktyce przyjmują tylko najlepsze dzieci i dzięki temu mogą być jeszcze lepsze. Pozostałe dzieciaki muszą się zadowolić lekcjami w ośrodkach mniej prestiżowych lub lekcjami domowymi.
Domowe korepetycje chociaż popularne nie cieszą się dużym uznaniem tubylców. Nauczyciel może dostosować się do ucznia, popracować nad brakami i rozwinąć zainteresowania, ale Singapurczycy uważają, że skoro nie ma rywalizacji i presji to lekcje nie przyniosą pożądanego efektu. Najlepsi domowi korepetytorzy nie prowadzą lekcji indywidualnych tylko grupy, a o miejsce na ich zajęciach jest równie ciężko jak o miejsce w świetnym ośrodku doszkalającym.
Lekcje doszkalające różnego typu mają wszystkie zaprzyjaźnione dzieciaki, a starszy syn Jednoliterowej chociaż zdolny i pracowity to chodzi na korepetycje codziennie.
- Czemu ty męczysz swojego syna dodatkowymi lekcjami, przecież ma świetne wyniki? - zapytała Kura
- Ma świetne wyniki, bo ktoś może mu wytłumaczyć to czego nie usłyszał na lekcji, oraz to czego nauczyciel nie zdążył wytłumaczyć. Ja mu przecież nie pomogę, bo moja wiedza na temat matematyki czy przyrody jest dużo mniejsza niż jego - powiedziała Jednoliterowa.
- O tym nie pomyślałam - odpowiedziała Kura
15 komentarze:
Co z tego jak dzieci chodzą pewnie przemęczone ... miałem okazję pracować z Chińczykami w korpo ... nie chce uogólniać, ale poza dziubaniem 12h na dobę ... kreatywność i abstrakcyjne myślenie słabiutko ...
Pozdr.
T.
Niestety moje wnioski są podobne. Z drugiej strony może dla naszych dzieci lepiej, że potrafią coś czego nauka zajmie chińczykom długie lata.
mnie sie wydaje, ze wlasnie odwrotnie - praca w grupie demotywuje, nauczyciel nie skupi się na kazdym dziecku tylko leci z koksem jak w szkole. jaki ma to sens? u nas korepetycje indywidualne to jest prestiż.
No i rośnie armia robocików gotowa zawojować świat ;)
No cóż Chińczycy nie będą raczej startować do stanowisk kreatywnych wymagających dużej dozy kreatywności, wyobraźni i paru innych cech tożsamymi bardziej z Europejczykami. Ale na pewno nadają się świetnie na stanowiska wymagających wiedzy i stałego uczenia się np.: programista. Mogliby zostać również bardzo dobrymi nauczycielami w Polsce po kursach komunikacji interpersonalnej, aktorstwa i pedagogice. Po pierwsze mniej by narzekali niż typowy polski nauczyciel a po drugie byłyby lepsze wyniki edukacyjne.
Ktore konkretnie osrodki sa tak oblegane? Podaj nazwy. Dzieki.
E.T.
E. T podać mogę, ale za reklamę nikt mi nie płaci więc wolę w prywatnej rozmowie. Jeśli idziesz do ośrodka i oni zawsze mają miejsce i są chętni przyjąć twoje dziecko bez mrugnięcia to raczej nie jest to super renomowany ośrodek. W tych najlepszych wyniki Psle i innych ważnych egzaminów wywieszone są na drzwiach a miła pani w recepcji zaproponuje egzamin i miejsce na liście oczekujących. Chodziło mi bardziej o zjawisko niż o podanie konkretnej nazwy.
Tomasz społeczeństwo singapurskie jest specyficzne ( o czym już było) ale wielu ludzi po prostu nie może pomóc swoim dzieciom, bo sami mają słabe wykształcenie, nie bardzo orientują się w szkolnym programie lub skończyli szkoły w innym systemie. Nie wiem czy zawód informatyka programisty i nauczyciela nie wymaga kreatywności. Dobry nauczyciel i świetny informatyk muszą być kreatywni, bo inaczej nie będą dobrzy. Czy Chińczycy się nadają do wyżej wymienionych zawodów pewnie zależy od Chińczyka? Obecna nauczycielka naszego dziecka jest Chinką i nauczycielem jest świetnym.
To porosze na priva. Zastanawiam sie nad korepetycjami bo P6 juz wkrotce. Chetnie sie dowiem ktore centra sa popularne, a ktore mniej.
Dzieki.
E.T.
A propos chińskich matek to polecam książkę "Bojowa pieśń tygrysicy".
Świetny blog. Pozdrawiam z Wrocławia!
ewe
Ewe książka " Bojowa pieśń tygrysicy" jest mi znana czytałam już w Singapurze po polsku, a kiedy czytała ją moja koleżanka na placu zabaw to matki chińskie, hinduskie i amerykańskie wiedziały co to za książka. To co opisane w książce zresztą realistycznie i ładnie to jednak mały pikuś stosunkowo do tego co ja obserwuję na żywo. Książka dzieje się w Ameryce gdzie jest pozytywne ocenianie dzieci tu nauczyciel nie powie świetnie test jest na 85 % tylko oddając prace powie: stać cię na więcej. Tam nie ma znaczenia czy klasa jest a, b czy c . Tu jak dziecko trafi do najlepszej klasy to rodzice choćby mieli jeść sam ryż i paść na twarz to zrobią wszystko by dziecko w tej klasie zostało. Jako ciekawostkę ci powiem, że moja chińska koleżanka powiedziała, że książka jest nieprawdziwa, bo chińskie dziecko nigdy się nie zbuntuje, bo ma zbyt duży szacunek do rodziców.
Kuro, twoja kolezanka powinna sobie poczytac co ciekawego dzieci chinskie wypisuja na Facebooku czy innych komunikatorach.
E.T.
Daj jakieś linki jak cokolwiek jest ogólnodostępne sama chętnie poczytam. Lubię mieć wielopłaszczyznowy obraz sytuacji. Z moich obserwacji wynika, że dzieci może oficjalnie się nie buntują i nie ma publicznego rzucania książką, ale markowanie pracy, wielogodzinne siedzenie z iponem schowanych w książkę mają opanowane do perfekcji.
Nie sledze cudzych dzieciakow w sieci bo to byloby bardzo kripi ale zagladam corce przez ramie i czasami boli mnie glowa, jak tak sobie poczytam albo jak corce sie uleje i cos jej sie wymksnie.
E.T.
Śledzenia nie pochwalam i prywatna wiadomość powinna zostać prywatna. Myślałam, że to jest jakieś forum jak kiasu parents lub polskie edziecko. ;)
Prześlij komentarz