Po godzinnym oczekiwaniu okazało się, że autobus nie przyjechał. Przychówek zaczął się obawiać, że zostanie w Melace na zawsze, a Żywiciel ze stoickim spokojem zadzwonił do biura, które pośredniczyło w sprzedaży biletów. Po długiej rozmowie dowiedział się w wyniku błędu systemu komputerowego rezerwacja potwierdzona przez pracownika biura podróży nie została zapisana w systemie komputowym, więc kierowca autobusu nie wiedział, że gdzieś w Melace czekają turyści z Polski, którzy chcą jechać do Singapuru.
Kura, Żywiciel i Przychówek po raz kolejny na własnej skórze doświadczyli azjatyckiej przygody, a cała sytuacja bardziej ich bawiła niż wkurzyła. Gdyby biuro turystyczne wykręcało się od odpowiedzialności, kombinowało i mówiło, że winna nie leży po ich stronie pewnie emocje byłby inne, ale pracownicy biura obchodzili się z kurzą familią jak z przysłowiowym śmierdzącym jajkiem.
Chwilę po telefonicznym wyjaśnieniu całej sprawy do umówionego miejsca przyjechał pan, który swoim siwym busem zawiózł Kurę, Żywiciela i Przychówka na dworzec centralny w Melace i zakupił im bilety na kolejny autobus. Przepraszając za zamieszanie zaprowadził ich do wielkiego M, by mogli coś zjeść.
Gdy Żywiciel poszedł do toalety o Kurę troszczyła się pani z dworcowej kasy, która była bardzo zaniepokojona faktem, że Żywiciel sobie gdzieś łazi.
- Nie znamy malajskiego, ale nie jesteśmy upośledzeni - żartował Żywiciel gdy pulchna Malajka nie mówiąca po angielsku kazała siedzieć na plastikowych krzesłach w dworcowej poczekalni.
- Ale fajowo. Mamy prywatny autobus. Jak opowiem w szkole nikt mi nie uwierzy, że z Melaki wracaliśmy jak królowie, prywatnym autobusem - powiedział Przychówek
- Azjatom w przeciwieństwie do moich rodaków chce się pracować. Pewnie dlatego Azja się bogaci, a nasza Europa biednieje coraz bardziej - powiedziała Hiszpanka
6 komentarze:
No fakt ładnie się zachowali.
Już widzę jak to w naszej kochanej części świata pieniądze by przepadły, a o powrót trzeby zatroszczyć się samemu:(
pozdrawiam
ja chcę do Singapuru! już w tej chwili ;-)
bo nie uwierzę, że w PL coś takiego mogłoby się zdarzyć.
uściski!
Fajnie macie ... tylko co to jest ta Malaka :) ?
Pozdr.
T.
ja zawsze wszystkim powtarzam na prawo i lewo, ze podrózowanie po Azji to sama przyjemnosc, a troska o turyste jest iście matczyna!!!
Super!
Rzeczywiście, gdyby taka przygoda miała inny finał i np. skończyła się koczowaniem na dworcu to zepsułaby całą wycieczkę. A tak pozostały miłe wspomnienia o ludzkiej życzliwości. Oby nas to częściej spotykało.
Podróżując -przezywasz przygody, cieszę się, ze Trafiacie na takie rozwiązanie, miło jest spotykać na swojej drodze dobrych, pracowitych Ludzi - wiem coś o tym, ostatnio tez takich Ludzi miałyśmy z Madzią na naszych wyjazdach choć w mniej egotycznych miejscach :-)
Prześlij komentarz