Korzystając z kilku dni wolnego my też postanowiliśmy pojechać do Melaki. Nie na zakupy, bo w Malezji na zakupach już byliśmy. Po naszej zakupowej wyprawie obiecaliśmy sobie, że dokąd malezyjskie sklepy nie zaczną rozdawać towarów za darmo nie będziemy robić tam zakupów. Szkoda nam cennego czasu na łażenie po sklepach. Pewnie jesteśmy dziwni, ale zdecydowanie wolimy podziwiać miasta z bogatą historią niż galerie handlowe.
Niewielkie portowe miasteczko, które w 2008 roku zostało wpisane na światową listę Unesco przeżywało swoją świetność jednocześnie z Wenecją i czasem określa się je Wenecją Azji, jednak Malajowie nie lubią tego określenia. Melaka tak jak Singapur, Kuala Lumpur, Hong Kong, Szanghaj i wietnamskie Hanoi chce być postrzegana jako miejsce, które przez stulecia łączyło wschód z zachodem. Foldery turystyczne przypominają, że przez wiele lat port w Melace był miejscem gdzie spotykali się kupcy z całej Azji i wszystkie przyprawy, którymi raczyła się Europa przechodziły przez to miejsce.
- Taksóweczkę - zapytał jakiś podejrzany facecik proponując podwiezienie do hotelu
- Nie dzięki - odpowiedział Żywiciel
- Jesteśmy z Polski. Nie z nami taki numery - pomyślała Kura i poczłapała za Żywicielem szukającym postoju taksówek.
Wystarczyło jednak, że Przychówek przekroczył recepcję hotelową, a już polubił Melakę.
- Wiecie, że oni tu mają bibliotekę? - powiedział dzieciak z wypiekami na twarzy
- Jak znalazłeś hotel z biblioteką? - zapytała Kura
- To przypadek, wcale nie szukałem - powiedział Żywiciel
5 komentarze:
Sto lat dla Przychówka! I dla jego Rodziców!
Ładnie tam:)
W dniu urodzin Singapuru, nie Przychowka... Dzizzz -_-'
Ooops!
Też mi się zdawało, że coś poplątałam :(
piękne zdjęcia, a z życzeniami dla Przychówka też już chciałam wyskoczyć...a to Singapur ma swoje święto...
Prześlij komentarz