Dzieciaki się polubiły, Kura poznała mamę dzieciaka X, a ta kibicowała jej w lekcjach angielskiego chwaląc je postępy.
Gdy szkoła przystąpiła do programu zbierania makulatury w klasie Przychówka dzieciak X został wyznaczony do nadzorowania akcji. Nie byliśmy zdziwieni, w szkole singapurskiej o wiele rzeczy dzieci dbają same (nauczyciel wyznacza jednego dzieciaka jako odpowiedzialnego za przedsięwzięcie i dyskretnie obserwuje sytuację z boku) .
Kura przez kilka dni słyszała od Przychówka, że dzieciak X prosi o gazety czarno-białe najlepiej chińskie, ale lekceważyła informację, bo gazet w formie papierowej w Singapurze nie czytamy zwłaszcza po chińsku.
W pewien piątek gdy Kura wraz z Przychówkiem jadła placki z syropem w szkolnej stołówce przyszedł dzieciak X i po krótkim przywitaniu zapytał się czy możemy czegoś popilnować... Przychówek się zgodził, a Kura nie miała pojęcia czego mamy pilnować, bo X zniknął... Pojawił się chwilę potem w towarzystwie dwóch innych dzieciaków z klasy, które niosły ciężkie paczki z gazetami... X nic nie niósł, ale po raz kolejny zapytał czy przypilnujemy i położył gazety na ławce. Odchodząc zawołał tragarzy... Dwie minuty później wrócił z czterema tragarzami i znowu nic nie niósł. Z każdą minutą na ławce rosła gazeciana góra i przybywali kolejni tragarze... Kura nie miała pojęcia, skąd dzieciaki noszą te gazety i czemu muszą znaleźć się akurat w jadalni. Ze zdziwieniem zauważyła, że żadna klasa nic podobnego nie robi, gdy zapytała dzieciaka X:
- O co chodzi? - ten wyjął czarny mazak i zaczął podpisywać wszystkie gazety: klasa Pani R.
- To nasze gazety - powiedział widząc zdziwienie Kury.
Dzieciak X zarządził powiązanie gazet sznurkiem i poprosił Kurę o pomoc, bo sznurek był splątany. Kura dała sznurek do rozplątania dziecku K, a sama układała gazety w równe paczki.
Kiedy wszystkie gazety były podpisane i powiązane dzieciak X podszedł do Kury podziękował za okazaną pomoc. Jedyne co Kura zdołała wydusić to: Dobra robota...
Dzieciak X przekazał tragarzom i robotnikom: Dobra robota, a chwilę potem powiedział coś na ucho do naszego Przychówka i zanim Kura zdążyła się zorientować o co chodzi, nasz dzieciak i dzieciak X pili niebieską wodnistą galaretkę z lodem z różowego kubka..
- To od dzieciaka X za pomoc - powiedział Przychówek.
- Gdyby nie ja ktoś mógłby ukraść nasze gazety - dodał
- Z pewnością - pomyślał Kura
Tragarze i pozostali robotnicy musieli obejść się smakiem i z porządaniem patrzyli na różowy kubeczek...
- Możesz to wypić mamo jest ohydne - powiedział Przychówek, gdy Kura oddalała się w kierunku wyjścia.
- Dziękuję - powiedział Kura i piła niebieskie obrzydlistwo, w końcu jej też się należało.
2 komentarze:
Kuro mila, wpadlam na Twoja grzede jakos calkiem przypadkowo, a zasiedzialam sie do bialego rana z wyboru, jednym slowem z checi. Jutro, mam nadzieje ciag dalszy lekturowania. Wielka milosniczka Azji
jestem, ale akurat o tej Twojej niewielkie mam pojecie.
icha
Singapur jest rzeczywiście wyjątkowy...podobno to Azja w pigułce.Rozsiądź się wygodnie.
Prześlij komentarz