Przychówek się zamyślił, a Żywiciel zaproponował przejażdżkę małym pociągiem LRT.
Kura nie była szczęśliwa, tramwajem to już się najeździła w Polsce, ale dała się przekonać. W Singapurze są trzy pociągi LRT jeden na czerwonej linii metra i dwa na linii fioletowej (trzy inne są
w budowie). Tym razem pojechaliśmy do Cho Chu Kang.
Stacja LRT nie wygląda jak nasz przystanek tramwajowy, bardziej jak tutejsza miniaturowa wersja stacji metra (przynajmniej tego nadziemnego).
Wsiedliśmy do wagoniku, który tylko z okna naziemnego metra wyglądał jak nasze tramwaje. Pociąg LRT nie miał maszynisty, a jechał kilkanaście metrów nad ziemią o czym nie omieszkał poinformować Kury Przychówek, który usadowił się przy przedniej szybie by mieć lepszy widok. Mały wagonik raz skręcał w lewo, a raz w prawo a tor po, którym jechał był wyjątkowo pokręcony. Za to widoki były ciekawe. Szczegółową relację z przedniego okna zapewniał przejęty Przychówek.
Zwrotnice przestawiały się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i Kura zastanawiała się co by się stało gdyby jakaś nie zadziała tak jak powinna...
Przemierzaliśmy kolejne stacje, a Kury twarz robiła się coraz bardziej zielona z przerażenia. Nagle zauważyliśmy, że okna po jednej stronie co chwilę się zaciemniają i odsłaniają. Co dziwniejsze nie było żadnych rolet. Raz okna były normalne, a raz mleczno-białe, a chwilę potem znów normalne.
- To chyba po to, aby nie zaglądać ludziom w okna - zauważył Żywiciel
Rzeczywiście pociąg jechał tuż przy blokach. Gdyby okna pociągu były otwarte można by ściągnąć ludziom pranie z balkonu.
Objechaliśmy całą trasę Kura wysiadła szczęśliwa, że podróż się już skończyła a Przychówek radośnie zapytał:
- Zabierzemy tu dziadków jak już przyjadą?
- Ten pociąg jest dużo fajniejszy niż nasze tramwaje: bo porusza się na jednej szynie, jeździ nad ziemią, nie ma maszynisty i jest dużo szybszy - wyliczał Przychówek
- Zauważyłam - powiedziała Kura, która nie zapałała miłością do LRT
0 komentarze:
Prześlij komentarz