Akcja "Ile książek ważysz?" poraziła wszystkich pierwszoklasistów w szkole Przychówka. W centralnym punkcie biblioteki ustawiono zwykłe łazienkowe wagi na których dzieci najpierw ważyły siebie, a potem książki. Jak w amoku biegały po bibliotece i targały encyklopedie, słowniki, atlasy a potem bajki, historyjki i nowele, które położone na wadze stanowiły równowartość ich masy ciała. Swoje działania zapisywały w wielkich zeszytach i o dziwo nie miały problemu z dodaniem 2,3 kg do 1,7 kg oraz do 0,5 kg. Dodawały dobrze, ale szukanie ostatniej książki zajmowało zwykle dużo czasu. Nie jest łatwo rozwiązywać takie zadania gdy ma się zaledwie sześ lat.
- Jaką książkę muszę znaleźć by było 21,300 jeśli mam 20,700 ?- zapytał mały, chiński okularnik, a Kura zastanawiała się podać gotowe rozwiązanie czy pozwolić dziecku samemu odkryć jakiej książki potrzebuje.
- Musisz naleźć dobrą książkę - powiedziała jego nauczycielka i wyjaśniła, że od 21,300 powinien odjąć 20,700 wtedy będzie wiedział jakiej książki potrzebuje.
Chiński okularnik nie radził sobie z zadaniem więc nauczycielka wytłumaczyła mu, że potrzebuje książki która będzie waży 600 gr. Chłopiec przyniósł wielki atlas przyrody ważący grubo ponad 2 kg i bardzo się zdziwił, że nie pasuje mu do równania. Grzecznie odłożył książkę na półkę i poszedł na poszukiwanie lżejszych książek. Wrócił 10 minut później z miną triumfatora.
- Ja potrzebowałem aż trzech książek, a nie tylko jednej - powiedział z dumą Chińczyk uradowany, że waży tyle samo co 23 książki.
- To jest matematyka powiedziała nauczycielka i w jego zeszycie zapisała, że 600 gr to samo co 500 gr+100 gr, 200 gr+300 gr+100 gr i to samo co 250 gr+250 gr+100 gr, a potem pokazała to samo na wadze, ważąc wcześniej wybrane przez siebie książki.
- Czyli już teraz mogę ważyć nawet 100 książek. Lubię matematykę - powiedział Chińczyk wyraźnie zadowolony.
Gdy pierwszaki wróciły do swojej klasy Kura cieszyła się, że poziom matematyki w Singapurze jest wysoki i dodawania oraz ważenia uczą się pierwszaki. Gdyby ważyli się pulchni szóstoklasiści ona miałaby więcej pracy, bo zważone książki niestety nie chcą same wracać na półki.
5 komentarze:
Kocham Singapurską szkołę! ;)
moniraf :)
fajna ta matematyka :)
:)Musiały do tego troszkę pobiegać,ponosić i myśleć WF+MATEMATYKA pomysł wart nagrody.
świetny pomysł:)
Genialne :) Najpierw trochę szokuje, że takie zadania robią tam już sześciolatki, a potem, jak dzieciak, który na początku sobie nie radził stwierdza szczerze, że lubi matematykę - bezcenne :)
I tak niespotykane w Polsce niestety...
Prześlij komentarz