Konieczność odwiedzenia sklepu kosmetycznego zmusiła Kurę do zmiany planów popołudniowych.
- Skoro już tu jestem to kupię sobie coś miłego - pomyślała Kura, która od kilku dni jest w kiepskim humorze.
Testując błyszczyki do ust usłyszała swoje imię i odruchowo się odwróciła. Za nią stały dwie muzułmanki w abajach i rozmawiały ze sobą w jakimś dziwnym języku. Kura miała wrażanie, że się przesłyszała i wróciła do błyszczyków. Smarując rękę jakimś wściekłym różem znów usłyszała swoje imię i poczuła jak ktoś delikatnie ją dotyka. Spojrzała na muzułmanki i zobaczyła uśmiech jednej z nich. Niby twarz była znajoma, ale jakoś nie mogła dopasować jej do wspomnień. W ciągu ostatniego roku Kura poznała więcej ludzi niż przez całe życie, więc nie ma łatwo. Coraz częściej ma problem z dopasowaniem twarzy do wydarzenia i rozmawiając z kimś nie zawsze wie czy zna go ze szkoły dzieciaka, z własnego osiedla , ze sklepu spożywczego, czy jest to jakaś znajoma, znajomej.
- Pamiętasz lekcje angielskiego? - zapytała ta której Kura kompletnie nie kojarzyła
Matka-Polka gotowa uwierzyć, że kobiety ją z kimś pomyliły gdyby nie jej imię i historie wspominające jej pierwszy angielski w Singapurze.
- Nie pamiętasz mnie?- zapytała ta która do tej pory tylko się uśmiechała
- Nie - odpowiedziała Kura i pokręciła głową
- Jestem księżniczką, a to mój tłumacz. - powiedziała Kurza koleżanka robiąc wszystkie możliwe błędy językowe.
Kura błyskawicznie sobie przypomniała
Arabkę która:
- miała 4 osobową rodzinę i 56 osób do prowadzenia domu,
- nigdy w życiu nie pracowała
- nie wiedziała jaka walutą płaci się w Singapurze
- była zdziwiona, że każą jej się uczyć na kursie językowym
Podczas wspólnej kawy Kura nie mogła opanować ataku śmiechu. Arabka zamiast nauczyć się języka jak wielu przybyszów ze świata, ściągnęła z ojczyzny kobietę, która jest jej osobistym tłumaczem i zawsze wychodzi z nią z domu. Kurza koleżanka przez tłumaczkę rozmawia z nauczycielką swoich dzieci, lekarzem, panią w sklepie i nawet nie planuje tej sytuacji zmienić.
Leniwe księżniczki mają ciężkie życie. Nawet na plotki muszą chodzić w towarzystwie - pomyślała Kura i humor jej się poprawił bez zakupów.
15 komentarze:
Był dobry kawał o synu szejka w Europie ...
Syn szejka rozpoczął studia w Berlinie ... ojciec kupił mu wielki dom, luksusowy samochód, etc ...
Syn pisze do ojca ...ale wszyscy moi koledzy jeżdżą pociągami, metrem ... w odpowiedzi ojciec do syna ... synu wysyłam ci 100 mln $ ... kup pociąg !!! nie rób wstydu rodzinie !!! :)
Pozdr.
T.
O masakra;) Cieszymy się, że humor się Kurze poprawił - oby nic nie było w stanie go już zepsuć! Gorąco pozdrawiamy z deszczowego dziś Krakowa! Ps. Tak, nawet księżniczki mogą mieć ciężkie życie;)
Niektórzy to mają ciężko w życiu :)) Aż człowiek sam tak by chciał choć czasami.
Ja wlasnie zaczynam uczyc sie hiszpanskiego i tak sobie mysle, ze jako beztalencie jezykowe i leniwiec pospolity bardzo chcialabym taka osobista tlumaczke :)
renii
A ja tu przyszłam z bloga fashion me malaysian i bardzo mi się spodobało. I tak się chciałam przywitać i przycupnąć, żeby poczytać więcej.
Pozdrawiam! :)))
A witaj Ken.G fashion me malaysian to nasz stary kumpel więc czuj się jak u siebie :)
oj rozbawiłaś mnie Kuro, a bardzo dziś tego potrzebowałam. I jeszcze rozbawił mnie Anonimowy z dowcipem o synu szejka, ale dowcip już kiedyś słyszałam i w dodatku to tylko fikcja, a Twoja historia jest nowa i prawdziwa!
O widzę, że nie tylko ja miałam lichy humor. Mi też już przeszło. :)
Swietna historia :)
Czy ludzie w Singapurze zwracaja na ciebie uwage na ulicy ?
Ja mimo ze mieszkam w Hiszpanii to (chyba przez to ze jestem blondynka) wszyscy strasznie sie na mnie ,,gapia´´
pozdrawiam !
a co Wy wszystkie bez humoru tak chodzicie..:)Ja to mam powod do humorzastych dni,u mnie pada od tygodnia i przestac nie chce..:p
No ale ksiezniczka bardzo zaradna jest...hehe..:)
Na mnie nie, bardziej na dzieciaka, a w szkole wszyscy chcą dotykać włosów. Za to pan mąż bardzo podobał się w Malezji.
ojj ojj mojego syna w Tajlandii kazdy marzyl dotknac i poglaskac po glowie - mnie z reszta tez - blond czupryna, na dodatek naturalna, robi oszalamiajaca furore
Mi by się przydało te 56 osób do sprzątania domu ;) Chociaż jedna też wystarczy ;D
hehe :)
mnie na szczescie dotykac nie chca :P (cale szczescie)
Większość ludzi nie robi tego, czego nie musi ;)
To tak jakby córeczka Rani dziwiła się, jak można nie wyrywać innym jedzenia, przecież bez tego umiera się z głodu, to oczywista umiejętność.
Tu jest tak samo - ona nie potrzebuje uczyć się języków, jest przyzwyczajona do otaczających ją ludzi, którzy wszystko za nią robią, jak my do tego, że jedzenie przecież jest w lodówce, albo w sklepie za rogiem i zawsze nas na nie stać.
Jeśli nie musimy, to większość z nas nie robi w domu chleba, sera, masła, makaronu i wędzonek. Mąki też nie ma z własnego pola, własnoręcznie uzyskanej we własnym młynie.
W gruncie rzeczy jej zachowanie nie jest nawet dziwne :)
Prześlij komentarz