- Powinniście ubrać się na fioletowo
- Musicie mieć zakryte włosy
- Uśmiechajcie się
- Nie bójcie się zadawać pytań
Gdy Kura w asyście hiszpańskiej koleżanki i pani z biblioteki weszła do obcego domu zobaczyła 30 kobiet ubranych w tradycyjne, fioletowe baju kurung klęczących na podłodze i modlących się o zdrowie i pomyślność dla małej dziewczynki. Pani z biblioteki powiedziała, że kobiety modlą się od świtu, ale jest to cześć zamknięta i niewierne nie mogą w niej uczestniczyć. Mała Nur spała słodko w białej, ozdobionej kołysce, a jej mama klęczała na najbardziej ozdobnej poduszce.
Ceremonia Cukur Jambul podobno w każdej rodzinie wygląda inaczej, ta którą widziała Kura była piękna i niezwykła. Na początku babcia od strony ojca pocałowała małą dziewczynkę w stopy i ręce wierząc, że dzięki temu dziewczynka chętniej będzie pracować. Potem wykonano odcisk stopy i ręki, natarto główkę ziołami i podcięto włosy. Najstarsza kobieta wrzuciła włosy do wnętrza orzecha kokosowego i zaniosła do pomieszczenia gdzie przebywali mężczyźni. W tym czasie mała Nur była noszona na rękach, całowana i obsypywana prezentami. Wszyscy składali jej życzenia zapominając o mamie, która klęczała prawie nieruchomo na swojej fioletowej poduszce. Dźwięk dzwonka sygnalizował nadejście ojca dziewczynki. Wszystkie kobiety schyliły głowy, a on przemieszczając się na kolanach położył przed żoną złotą broszkę i łańcuszek. To był bardzo wzruszający moment dla wszystkich. Prawie wszystkie panie miały łzy w oczach, bo zwykle świeżo upieczeni ojcowie dają żonie prezent za trud porodu, ale przemieszczają się w tradycyjny sposób. Takiego zachowania nikt się nie spodziewał. Gdy mama małej dziewczynki opanowała wzruszenie przywitała się z gośćmi ciesząc się, że może świętować w tak licznym gronie. W drodze do meczetu opowiadała, że uroczystość zgonie z tradycją odbywa się w domu dziadków ze strony ojca i to oni zapraszają gości. Rodzice dziecka nie wiedzą ile osób przyjdzie i jak będzie wyglądało Cukur Jambul ich dziecka. Decydujący głos mają seniorzy rodu.
Przed wejściem do meczetu zgodnie z muzułmańskim zwyczajem należy umyć ręce, stopy i wypłukać usta. Nikt nie pilnował czy Europejki robią to prawidłowo, ale Malajkom było miło, że niewierne się starają.
W meczecie małą przebrano i wyrzucono stare ubranko. Wszystkie panie głośno krzyczały wszystkie imiona dziewczynki, ale dla Europejek zastosowano taryfę ulgową i mogły krzyknąć tylko pierwsze imię czyli: Nur. Mama malej Nur do specjalnej puszki włożyła pieniądze, które wcześniej dostała jej córeczka i poprosiła o chwilę na samotną modlitwę. Nikt nie protestował, a matka jej męża pocałowała ją w czoło i zaprosiła panie na obiad do restauracji. Zanim podano danie główne, zanim pojawili się panowie, Kura musiała biec do szkoły po dzieciaka. Strasznie żałowała, że nie zapewniła mu opieki na popołudnie, ale nie spodziewała się się, że uroczystość będzie trwała tak długo. Czas minął wyjątkowo szybko, a ona czuła się świetnie w świecie malajskich kobiet. Zapomniała zupełnie o chustce na głowie i o tym, że nie zrobiła ani jednego zdjęcia.
- Nie mam ani jednego zdjęcia - smuciła się wychodząc
- Nie martw Malajowie mają dużo dzieci - powiedziała pani z biblioteki uśmiechając się serdecznie
12 komentarze:
Dla Ciebie to zaproszenie to znak, ze przyjely Cie do swojego grona :)
Po części modlitewnej przyszły Chinki i Hinduski chyba sąsiadki, ale nie jestem pewna.One też poszły do meczetu i na wspólne jedzenie.
Ja to chyba ze wszystkimi się dogadam generalnie lubię ludzi.:)
Pozdrawiam Kura
W niektorych kulturach zaproszenie na taka impreze obcokrajowca podnosi dodatkowo wage wydarzenia - ale pewnie w Singapurze jest inaczej, tam tak przeciez wszyscy wymieszani.
I tez pozdrawiam - Kasia D-Z z Niemiec
Bylam bardzo ciekawa jak wyglada ta uroczystosc. Fajnie, ze moglas uczestniczyc w tym wydarzeniu i ze to opisalas.
Szkoda ze nie zrobilas zdjec ale rozumiem ze tak duzo sie dzialo ze nie bylo kiedy. Nastepnym razem!
E.T.
Maja co obcinac. W naszym kraju po 44 dniach czesto nie ma czego obcianac:-)
Thiessa gdzie ty byłaś jak Ciebie nie było ?
A dzieciaki malajskie rzeczywiście kudłate już od urodzenia.
Generalnie jakos malo czasu mialam pod koniec roku szkolnego, poza tym trwaly juz przygotowania do nastepnej wyprawy. Potem przez miesiac nie bylo mnie w kraju a teraz kiedy jestem z powrotem musialam sie znowu przestawic na to, ze jestem, posegregowac zdjecia, ogarnac dzialke, na ktorej kleska urodzaju. Teraz juz prawie wyszlam na prosta.
Thiesaa a gdzie byliście tym razem ? Fanie, że wróciłaś. :)
Kuro w USA, zwiedzalismy przepiekne parki narodowe. Relacja juz jest na stronie.
Thiessa zapuściłam nie tylko pisanie własnego bloga, ale też czytanie innych. czasy gdy miałam dużo czasu już dawno minęły niestety.
Miłe. Szczególnie, że najwyraźniej cieszyli się z dziewczynki :)
A jej mama chyba nienajgorzej trafiła jeśli chodzi o rodzinę.
Prześlij komentarz