Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

Jumbo kraby

Zaprzyjaźniony z nami smakosz od długiego czasu polecał nam restaurację gdzie serwują najlepszego kraba w mieście. Od czasu gdy jedliśmy kraba, minęło już ponad pół roku więc postanowiliśmy dać skorupiakowi jeszcze jedną szansę.

Thaipusam

Kolejne święto za nami tym razem bez dnia wolnego, ale za to wyjątkowo widowiskowe. Podczas pełni księżyca w styczniu lub lutym (według tamilskiego kalendarza w miesiącu thai) świętuje się narodziny boga wojny Murugana, młodszego z synów Śiwy i Parwati.

Po hiszpańsku

Korporacja wyciska z Żywiciela wszystkie soki. Codziennie pan mąż wychodzi do pracy chwilę po ósmej rano, a wraca tuż przed dziewiątą wieczorem. Oj, zatęskniliśmy za Europą i jej godzinami pracy. Za europejskim jedzeniem też zatęskniliśmy.

Więcej ludzi niż kwiatów

Namówiona przez uliczne billboard-y Kura bardzo chciała zobaczyć coroczną wystawę kwiatów na wyspie Sentosa. Na kwiatową wyprawę namówiła panią I, ale jej synek się rozchorował i pani I musiała zrezygnować z podziwiania kwiatów.

Chiński Nowy Rok - przygotowania

Zaczęliśmy 4 dniowy weekend. W poniedziałek i we wtorek ulice się wyludnią i zamkną się wszystkie sklepy, food court-y i centra handlowe prowadzone przez Chińczyków. Cześć sklepów i punktów gastronomicznych będzie zamknięta również w niedzielę, a Chińczycy zostaną w swoich domach lub odwiedzą swoje rodziny.

Chleb dla Janka

Pracowy kolega Żywiciela powiedział wtedy, że w latach 70 XX wieku, w Malezji obcokrajowcy ciągle prosili pewnego ulicznego kucharza o smażenie omletów z cebulą. Postanowił więc stworzyć coś co by zasmakowało jego klientom i włożył usmażony omlet do długiej bułki doprawił sosem chili i nazwał to Roti Johna.

Światło świąt

Filipińska legenda opowiada o królu, który przed śmiercią, chciał ustanowić następcę tronu. Pewnego ranka wręczył swoim synom po pięć monet i kazał zapełnić za te pieniądze szopę w zamku

Moda i uroda

Przychówek przywykł do tego, że jego blond włosy i bardzo jasna cera wzbudzają sensację, jednak ani my ani nasz dzieciak nie byliśmy przygotowani na publiczny, zbiorowy zachwyt.

Kuchnia chindian czyli kolacja na dachu

Na tą restaurację trafił przypadkiem Żywiciel w internecie. Otworzyła się zaledwie trzy tygodnie temu na dachu sześciopiętrowego sklepu z hinduskiej dzielnicy - Mustafa Center. Restauracja Kebabs'n'Curries serwuje jedzenie typowe dla hindusów i kuchnię chindian czyli chińskie jedzenie przyrządzane na sposób hinduski.

Wesołego Deepavali

Mamy kolejną sobotę w środku tygodnia czyli Deepavali (Depawali, Dipavali, Dewali, Diwali, Divali, Dipotsavi, Dipapratipad, दीपावली).

wtorek, 31 stycznia 2012

Kto posprząta szkołę?

  • Czekasz na brata? - zapytała Kura małą Ch
  • Nie, na koleżankę, brat skończy późno, bo sprząta szkołę - powiedziała Ch i uśmiechnęła się jak zwykle 
Kura myślała, że to jakaś akcja społeczna w stylu "Sprzątanie świata", ale Ch wyprowadziła ją z błędu i wytłumaczyła, że brat sprząta szkołę, bo nie słuchał swojego nauczyciela podczas wycieczki.
    Kura ciągle spotyka w szkole sprzątające dzieci, więc zapytała koleżanek:

    • Dlaczego uczniowie sprzątają szkołę?

    poniedziałek, 30 stycznia 2012

    Witamy w szkolnym wolontariacie

    Kura jako "świeżynka" trafiła w bibliotece do najprostszych prac. Nie może wypożyczać dzieciom książek, ani decydować o tym co zostanie zakupione do szkolnej biblioteki. Może dbać o porządek i układać książki na półki. Już pierwszego dnia Kura dowiedziała się, że:

    • do wycierania iPadów są ściereczki czerwone
    • do wycierania półek ścierki niebieskie
    • do wycierania książek ścierki zielone
    Ścierkowe puzzle nie były jedyną niespodzianką ze szkolnej biblioteki. Podczas szkolenia dla wolontariuszy pani bibliotekarka powiedziała, że książki na półki należy ustawiać według numeru na grzbiecie:

    •  21674 oznacza dwudziesty pierwszy regał szóstą półkę siedemdziesiąte czwarte miejsce
    •  10235 oznacza dziesiąty regał drugą półkę i trzydzieste piąte miejsce

    niedziela, 29 stycznia 2012

    O zasadach

    • To ile lat jesteś mężatką? - zapytał kiedyś Kurę Indonezyjczyk
    • Oj długo - odpowiedziała Kura i poczuła się jakby miała co najmniej osiemdziesiątkę na karku
    • Długo to znaczy ile? - dopytywał De.
    • Więcej niż 10, a mniej niż 15 - odpowiedziała Kura i poczuła się młodziej
    • Oj, to długo - w głosie De czuć było podziw
    • Znaliście się wcześniej? - zapytał po chwili.
    Kura wytłumaczyła, że w Europie ludzie zwykle znają się przed ślubem, a czasem nawet mieszkają razem zanim wezmą ślub.

    • W jednym mieszkaniu? - dopytywał  się zdziwiony De.
    • W jednym pokoju - powiedziała Kura, która nie umiała wytłumaczyć, że w Polsce zdarzają się mieszkania jednopokojowe 
    • W jednym łóżku - wtrąciła się do rozmowy R z Hiszpanii

    sobota, 28 stycznia 2012

    Po hiszpańsku

    Korporacja wyciska z Żywiciela wszystkie soki. Codziennie pan mąż wychodzi do pracy chwilę po ósmej rano, a wraca tuż przed dziewiątą wieczorem. Oj, zatęskniliśmy za Europą i jej godzinami pracy. Za europejskim jedzeniem też zatęskniliśmy. Gdy usłyszeliśmy z głośnika hiszpańską muzykę nabraliśmy ochotę na owoce morza przyrządzane ciut inaczej niż zwykle. Restauracja była pusta co jest wyjątkową sytuacją w wolny dzień. Usiedliśmy przy ładnie nakrytym stole w dużej sali, a pan kelner zachęcał nas do zamówienia prosiaka w całości.

    • Świnia na trzy osoby to chyba lekka przesada - powiedział Żywiciel 
    Kurze aż się niedobrze zrobiło gdy zobaczyła zdjęcie prosiaka upieczonego w całości.
    Żywiciel  też nie mógł się zdecydować. Wszystko wyglądało zachęcająco.

    • Chcę to i to to... - pokazywał Kurze dania w karcie.
    Butifarra

    piątek, 27 stycznia 2012

    A jutro przyjdź z tłumaczem

    Przychówek jest niewymiarowy i szkolny mundurek na niego nie pasuje. Jak dobry na długość to za szeroki w pasie. Kura próbowała zaradzić problemowi samodzielnie, ale nie dała rady, bo talentu krawieckiego niestety matka natura jej nie dała. Popytała więc zaprzyjaźnione mamy i dowiedziała się, że koło szkoły jest krawiec, który za 5 dolarów od sztuki zwęża szkolne spodnie, spódnice i koszule. Pewnego dnia Kura poszła do krawca.

    • Dzień dobry czy może pan zwęzić szkolny mundurek - zapytała Kura po angielsku
    • Eeee - usłyszała w odpowiedzi
    Kura powtórzyła to samo tylko trzy razy wolniej.

    • Eeeeeee - usłyszała po raz drugi
    Po raz kolejny powiedziała to samo tym razem najwolniej jak mogła

    • Mówisz po chińsku? - zapytał pan ładnym angielskim
    • Nie - odpowiedziała Kura
    • Mówisz po malajsku? - zapytał pan ciut podirytowany
    • Nie - odpowiedziała Kura i powiedziała, że można z nią pogadać po polsku, angielsku i francusku
    • Nie mówisz po chińsku ani po malajsku to jutro przyjdź z tłumaczem.

    czwartek, 26 stycznia 2012

    Nowe rozdanie czyli singapurki pomysł na szkołę kontra chińskie myślenie

    Już prawie miesiąc dzieciak chodzi do nowej klasy. W zeszłym roku jako świeży uczeń przechodzący z innego systemu był w zwykłej klasie. Zeszłoroczne egzaminy zapewniły Przychówkowi miejsce w klasie ekspert. Po raz pierwszy w historii szkoły Przychówka, są dwie równoległe klasy dla dzieci z wysokimi wynikami. Jest to powodem do dumy i jak lep przyciąga chińskich rodziców. By być uczniem klasy ekspert  trzeba mieć:

    • wysoki wynik ze wszystkich testów (ponad 80 %) 
    • dobrą opinię nauczyciela wiodącego. 

    Testy semestralne i końcowe układa tutejszy odpowiednik ministerstwa edukacji, a nauczyciele wiedzą, że około 20% egzaminacyjnych pytań będzie z materiału wykraczającego poza program dla danej klasy. Nieomawiane, a testowane 20% ma zachęcić do ciągłego pogłębiania wiedzy i dać szansę na rozwój tym, którzy nudzą się w szkole. Znani nam Azjaci uważają, że nie ma nic gorszego dla dziecka jak poczucie, że nauczyło się wszystkiego i teraz pracować już nie musi.

    Poza wynikami przy przydziale do klasy ważna jest opinia nauczyciela wiodącego. Dziecko nie odrabiające prac domowych, uczące się zrywami, zapominające o przyniesieniu materiałów do lekcji nie zostanie uczniem klasy ekspert. Kurze wydało się to bardzo krzywdzące dla dzieci, które są zdolne, ale roztargnione jak ona sama. Zmieniła zdanie gdy zobaczyła nową klasę Przychówka i zrozumiała, że singapurski system edukacji chociaż wydaje się bezduszną machiną ma sens.

    środa, 25 stycznia 2012

    Noworoczny prezent

    W Wigilię Nowego Roku dostaliśmy od naszych sąsiadków prezent. Sąsiadka przyniosła domowe ciasteczka, dwie pomarańcze i czerwoną kopertę z sześcioma dolarami dla Przychówka życząc nam:

    • Szczęśliwego Nowego Roku
    Było nam głupio, że nie możemy się zrewanżować, ale prezent bardzo nas zaskoczył. Dotychczas nasz kontakt z sąsiadami ograniczał się do picia kawy z ich poprzednią pomocą domową, którą Kura długo brała za ich córkę.
    Zanim zjedliśmy otrzymane ciastka wspólnie knuliśmy jak podziękować za noworoczne życzenia.

    • Damy dzieciakom po dziesięć dolców, kupimy ciastka i będzie dobrze - powiedział Żywiciel

    wtorek, 24 stycznia 2012

    Więcej ludzi niż kwiatów

    Namówiona przez uliczne billboard-y Kura bardzo chciała zobaczyć coroczną wystawę kwiatów na wyspie Sentosa. Na kwiatową wyprawę namówiła panią I, ale jej synek się rozchorował i pani I musiała zrezygnować z podziwiania kwiatów.
    Kura namówiła więc Żywiciela i w drugi dzień roku Smoka pojechała z Przychówkiem i Żywicielem na Sentosę. Kłopoty zaczęły się już na stacji dojazdowej. By móc skorzystać z podniebnej kolejki trzeba było czekać 30 minut.

    • Idziemy pieszym mostem - oznajmili Przychówek z Żywicielem prawie jednocześnie.
    Droga przez most nie jest długa, ale kiedy trzeba wtopić się w rzekę ludzi, pilnować współuczestników wyprawy, nieść ciężki plecaki, nie podeptać innych ludzi, to każdy krok jest wyczynem olimpijskim.


    poniedziałek, 23 stycznia 2012

    Zupa z rekina czyli świętujemy...

    Namówieni przez Żywiciela odkleiliśmy się od ulubionych zajęć i pojechaliśmy do stacji Commonwealth MRT na kolację. Przewodnik kulinarny HungryGoWhere polecał jakieś super żeberka w tym rejonie. Gdy w strugach deszczu dotarliśmy do celu naszej wyprawy okazało się, że stoisko z żeberkami jest zamknięte. 

    • Idziemy dalej - zarządził Żywiciel
    W każdej z otwartych knajp duże chińskie rodziny jadły przedświąteczną kolację. Gdy w końcu udało się nam znaleźć wolny stolik zauważyliśmy, że na Wigilię Chińskiego Nowego Roku obowiązuje specjalne menu krótsze od tradycyjnego, ale za to z wyjątkowymi potrawami.

    • Chcesz zupę z rekina? - zapytał Żywiciel
    • Chcę - powiedziała Kura
    Poza zupą z rekinich pletw wybraliśmy dania, które lubimy. Nie skusiliśmy się ani rybę w całości, ani na kurczaka, bojąc się, że nie damy rady z wielkimi porcjami. Wielkość porcji została przygotowana z myślą o kilkunastoosobowej familii, a nie o trójce europejczyków, nawet z dużymi apetytami. Czekając na naszą "rekinią zupę" patrzyliśmy jak w kuchni pracuje cała chińska rodzina. Dziewczynka w wieku Przychówka wycierała talerze i sztućce, ciut starsza zbierała brudne naczynia, chłopcy w wieku licealnym pomagali kucharzom, a rodzice zbierali zamówienia i dbali o zadowolenie klientów.  Siedząca z boku babcia kroiła warzywa.
    • By ktoś mógł świętować, ktoś inny musi pracować - powiedział filozoficznie Żywiciel

    niedziela, 22 stycznia 2012

    Kulinarny Chiński Nowy Rok

    Za każdym razem  gdy pytaliśmy chińczyków:

    • Co jecie podczas chińskiego Nowego Roku?
    Dostawaliśmy półgodzinny wykład o jedzeniu spożywanym w jego domu. Chiny to ogromny kraj i nie w każdym rejonie kulinarne tradycje Nowego Roku wyglądają tak samo. Chińscy mieszkańcy Singapuru pochodzą w wielu chińskich rejonów i kultywują tradycje wyniesione z rodzinnego domu.
    Każda chińska rodzina może jeść coś innego przypisując magiczny sens każdej jedzonej potrawie. W niektórych chińskich domach ustawia się ośmiokątne tace z orzechami, nasionami i małymi suszonymi owocami wierząc, że przyniosą zdrowie, pomyślność i bogactwo. W innych domach na tacach leżą  słodkie, suszone owoce mające osłodzić początek roku, a kształt tacy nie ma znaczenia.


    sobota, 21 stycznia 2012

    Chiński Nowy Rok - przygotowania

    Zaczęliśmy 4 dniowy weekend. W poniedziałek i we wtorek ulice się wyludnią i zamkną się wszystkie sklepy, food court-y i centra handlowe prowadzone przez Chińczyków. Cześć sklepów i punktów gastronomicznych będzie zamknięta również w niedzielę, a Chińczycy zostaną w swoich domach lub odwiedzą swoje rodziny.
    Chiński Nowy Rok zwany też  Świętem Wiosny przypada na pierwszy dzień pierwszego miesiąca księżycowego (zwykle jest to miesiąc później niż w kalendarzu gregoriańskim). Nam kojarzy się z Wielkanocą głównie przez bazie i kwiaty porozstawiane wszędzie tam, gdzie jeszcze miesiąc temu stały choinki.


    piątek, 20 stycznia 2012

    To już drugi Nowy rok tego roku

    Wiele lat temu w chińskich górach żyły potwory. Było ich dużo i zwykle walczyły ze sobą nie wchodząc ludziom w drogę. Tylko jeden o ciele większym od słonia i głowie tygrysa, który zwykle polował na zwierzęta, zimą schodził z gór i pożerał  bydło i ludzi. Ludzie nie umieli sobie poradzić z bestią, której siła była w stanie poruszyć góry i dali mu na imię Nian. Co roku bardzo bali się nadejścia bestii.
    Pewnego dnia do wioski przyszedł stary mężczyzna, który zaproponował pozbycie się potwora. Mieszkańcy wioski obiecali suto go wynagrodzić, ale starzec nic nie chciał. Poszedł samotnie w góry i wołaniem wydobył bestię z kryjówki.

    • Słyszałem, że pożerasz ludzi - powiedział.
    • To nie jest zachowanie godne bestii tak inteligentnej jak ty. Powinieneś zjadać kogoś godnego sobie a nie małych ludzi - dodał
    Bestia się zawstydziła i rozprawiła się ze wszystkimi potworami mieszkającymi w górach. Wtedy starzec usiadł na jej grzbiecie i poleciał do nieba. Chińczycy wierzą, że starzec był Bogiem, który zszedł na ziemię by pomóc ludziom.
      Gdy wieśniacy otworzyli podróżny tobołek starca okazało się, że znajdują się tam tylko wskazówki jak ustrzec się bestii. Legendarne bestie boją się koloru czerwonego, światła i hałasu.

      czwartek, 19 stycznia 2012

      A na problemy mamy gumę...

      • Chcesz gumę? - zapytała koleżanka Kurę gdy stały na przystanku autobusowym
      • Skąd masz? - zdziwiła się Kura
      W mieście Lwa gumy do żucia nie można kupić tak po prostu. Kilka lat temu najwspanialszy na świecie rząd zakazał sprzedaży gumy, bo był zbyt duży problem ze sprzątaniem chodników. Gumy wykopano do apteki i sprzedaje się je na receptę. Gumo-maniacy mogą sobie deficytowy towar przywieźć z Malezji lub innych zagranicznych wojaży. My mamy w szafce gumę, którą kupiliśmy w Hong Kongu. Jakoś nie przepadamy za glamaniem i rządowy zakaz kompletnie nam nie przeszkadza. Cieszą nas za to chodniki bez gumowych plam.

      • To skąd masz tą gumę? - zapytała Kura gdy wsiadły już do autobusu, bo K szukała karty biletowej w plecaku, a potem zaczęła mówić o czymś innym.
      • Lekarz przepisał mojej córce - powiedziała K.
      • Dentysta? - dopytywała się Kura
      • Nie normalny - odpowiedziała i podniosła portfel, który jej wypadł.

      środa, 18 stycznia 2012

      Towarzyski nietakt

      Kura poprosiła swoją koleżankę Chinkę by opowiedziała jej o chińskich zwyczajach noworocznych. Pani B ma do niej słabość i mimo wielu obowiązków, zgodziła się z Kurą porozmawiać. B od wielu lat jest miłośniczką Chopina, a Kura jest przecież jego rodaczką wielkiego muzyka.
      Gdy rano okazało się, że ani K ani A ani Jednoliterowa nie mają czasu Kura bała się, że nie da rady wszystkiego zrozumieć. Musiała wybrać czy:

      • zrezygnować z rozmowy
      • próbować zaspokoić swoja ciekawość i poradzić sobie samej. 

      wtorek, 17 stycznia 2012

      Wet market

      Wczesne wstawanie otworzyło przed Kurą nowe drzwi - drzwi wet marketu.
      Wet market to nie tylko smrodek i woda lejąca się na podłogę z węża ogrodowego, ale też świeże owoce i warzywa, świeżo złowione ryby i owoce morza, które jeszcze żyją w chwili sprzedaży. Wet market to też  mięso rozdzielane na części na oczach kupującego. Jedna ze znajomych powiedziała Kurze, że w wet  markecie można kupi nawet ser biały. Na stoiskach z wyrobami sojowymi Kura nieśmiało zapytała:

      • Jest ser?
      • Jest, jest - powiedziała pani i pokazała 10 rodzajów tofu
      • Nie, nie tofu, biały ser z mleka - Kura była niezadowolona
      • Ten ser jest z mleka - pani popatrzyła na nią jak na dzikusa
      • Biały ser z mleka krowiego - powiedziała Kura z naciskiem na krowiego
      • Śnieżny ser jest w piątki, ale rano o 7. 30, bo pewna Francuzka wszystko kupuje. 

      poniedziałek, 16 stycznia 2012

      Całodobwy uczeń.

      Każdy singapurski uczeń ma obowiązek uczestniczyć w jednych zajęciach pozalekcyjnych na terenie szkoły. Z zajęć dodatkowych są zwolnione jedynie pierwszaki i dzieci, które w ostatnim roku przyszły do singapurskiej szkoły z innego systemu.
      Dzieci mające lekcje rano zajęcia dodatkowe mają po lekcjach, a dzieci chodzące do szkoły po południu zajęcia dodatkowe mają przed lekcjami. Zajęcia są różnorodne i każde dziecko znajdzie coś dla siebie. Można uczyć się tańca chińskiego, malajskiego czy hinduskiego, grać na bębnach, kopać piłkę, pisać programy komputerowe lub zostać skautem. Zajęcia trwają 90 minut i zaczynają się o 15. Dzieci, które przyszły do szkoły na 7.15 wyjdą z niej o 16.30.
      Walka z demoralizacją odbywa się wielotorowo. Singapurskie dzieciaki nie tylko nie mogą tyć, czy włóczyć się bez celu, nie mogą też się lenić.

      niedziela, 15 stycznia 2012

      Ziarna świeżo dojone

      Pewnej słonecznej niedzieli Kurza rodzina spacerowała między blokami w poszukaniu kulinarnych wrażeń. Kurzy nos zaprowadził łakomą Kurę do stoiska gdzie produkowano mleko sojowe. O dziwo nie pachniało gotowanymi ziemniakami tylko wanilią i cukrem. Kura zakupiła kubek mleka za jednego dolara i wypiła prawie duszkiem. Mleko było pyszne o czym Kura powiedziała producentowi, który promieniał z dumy.


      sobota, 14 stycznia 2012

      Fascynująca nauka czyli science center

      Science jako szkolny przedmiot jest zmorą wielu azjatyckich dzieci. Zaczyna dręczyć już na początku trzeciej klasy. Połączenie fizyki z podstawami chemii i nauką o budowie człowieka jest mieszanką ciężkostrawną dla 9 i 10 latków. Wielu azjatyckich uczniów nie rozumie skomplikowanych procesów.
      Czasem zastanawiamy się:

      • Dlaczego tak się dzieje?
      Singapur daje niesamowite możliwości poznawania świata. Miejscem wyjątkowym gdzie Przychówek był już wiele razy jest Science Center. Zanim wejdzie się do środka można obejrzeć fontannę i mały wodospad działające na baterie słoneczne, poskakać na trampolinie, poczuć się jak prawdziwy kompozytor waląc w metalowe rurki i zobaczyć ile zastosowań może mieć giętka rura od odkurzacza. Potem jest już tylko ciekawiej. Całe muzeum zostało podzielone na sekcje. W każdej  można dotykać, oglądać i bawić się do woli. Na terenie centrum jest mała plantacja ryżu, kilka uli, hodowla karaluchów, domek na drzewie i kilka azjatycki wiewiórek, które biegają po parku na tyłach centrum nauki. Każdy odwiedzający dostaje mapkę by wygodniej mu było się poruszać i opis gdzie i co można zobaczyć.
      Każdy dział chce być lepszy od poprzedniego. Sześc godzin to zdecydowanie za mało by móc obejrzeć wszystkie atrakcje. Nas za każdym razem urzekało coś innego. Podczas pierwszego pobytu w science center nie mogliśmy się napatrzeć na podobiznę prezydenta Singapuru i hodowlę karaluchów. Ostatnio Kura z Przychówkiem spędzili 2 godziny w dziale genetycznym gdzie przy pomocy specjalnej maszyny sprawdzali jak bardzo są wyjątkowi.
      Przychówek bardzo lubi plac zabaw chłodzony wodą i mógłby siedzieć tam godzinami.


      piątek, 13 stycznia 2012

      Niespodzianka z biblioteki

      Od jakiegoś czasu Przychówek przyglądał się brązowym torebkom leżącym w bibliotece. Kura która zawsze szła do działu z książkami kucharskimi lub podróżniczymi jakoś omijała brązowe torby.

      • Zobacz mama to są książki niespodzianki. Wypożycza się taką torbę i nie wiadomo co kryje się w środku. Można trafić na coś fajnego, a można na coś po chińsku, ale jest zabawa - tłumaczył z przejęciem Przychówek i próbował podejrzeć co ukryło się w torbie.

      czwartek, 12 stycznia 2012

      Blog roku - głosowanie

      Rozpoczęło się już głosowanie w konkursie Blog roku. Jeśli ktoś ma ochotę na nas zagłosować i może pogodzić się ze stratą 1,23 zł powinien wysłać:

      SMS o treści D00104
      Na numer 7122.
      Nasza niegotująca kuchnia dziękuje za wszystkie głosy i zaprasza do czytania kolejnych postów.
       

      Co znaczy twoje imię?

      • Co znaczy twoje imię? - zapytał się mały Chińczyk
      • Nic nie znaczy - odpowiedział Przychówek zgodnie z prawdą
      • Jak to nic nie znaczy musi coś znaczyć? - złościł się Chińczyk
      • Moje nic znaczy - upierał się nasz dzieciak
      Chińczyk pokręcił głową z niedowierzaniem.

      Chińskie imiona zawsze coś znaczą. Gdy chińczyk mówi co znaczy jego imię oczekuje tego samego od rozmówcy. Chłopcy zazwyczaj mają imiona związane z bogactwem i siłą, a dziewczynki z pięknem lub sztuką. Kura zna Chinki, które nie podawały swoich chińskich imion tylko prosiły by się do nich zwracać : Śnieżynka, Czeresienka lub Kwiatuszek.

      Imiona hindusek też mają znaczenie zwykle w jednym z języków Indii. Imię córeczki pani P znaczy Mądra, imię innej zaprzyjaźnionej z nami Hinduski można przetłumaczyć jako: Gwiazda.


      środa, 11 stycznia 2012

      Sensacja w korporacji

      Wiesz, że wzbudziłem sensację w biurze. Od kilku tygodni nie było u nas takiego wydarzenia. Ludzie normalnie potraktowali:

      • nowego dzidziusia pana B
      • to, że H. złożyła wypowiedzenie, bo inna korporacja zapłaci jej więcej
      • brak pani Ładnej, która pojechała na urlop
      • to, że rodzice znaleźli narzeczoną dla S i ma już kontrakt małżeński 

      wtorek, 10 stycznia 2012

      Areobik zamiast obiadu

      Singapurskie dzieci szybciej tyją niż rosną. Dorosły Singapurczyk jest wzrostu siedzącego psa, więc niskopienna Kura w Azji jest średniego wzrostu. Prawie wszystkie koleżanki Kury są od niej niższe.
      Dzieci tyją, bo jedzenie na mieście jest tanie i dostępne przez całą dobę. Smażony ryż oraz pierogi, naleśniki i kluski szybko odkładają się w azjatyckich boczkach. Warzyw dzieci nie jedzą, bo wielu dorosłych Singapurczyków też warzyw nie jada i młodzież nie ma takiego nawyku.

      niedziela, 8 stycznia 2012

      Prawo do nauki...

       Ch nie wróciła po wakacjach do szkoły.

      • Może przedłużała sobie wakacje na Filipinach - powiedział Przychówek i popatrzył na prezent, który został kupiony z myślą o niej
      • Możliwe - odpowiedziała Kura
      Drugiego dni szkoły zaczepiła Kurę mama dzieciaka X i zapytała:

      • Czy wiesz co się dzieje z Ch?
      Kura nie wie wiedziała, ale zadzwoniła do taty Ch. Ponieważ telefon milczał uznała, że rodzina przedłużyła sobie wakacje.

      • Chyba się lenią - powiedziała do mamy dzieciaka X uznając, że pewnie wszyscy relaksują się pod filipińską palmą. 

      Jak popsuć niedzielę? - epilog

      Przy obróbce zdjęć okazało się, że ponad 120 fotografii i 30 filmików nagranych z myślą o tym blogu uległo samozniszczeniu. Gdy Kura miała ochotę powiedzieć:

      • o  ku...już gorzej być nie może
      okazało się, że jednak może.

      Jak popsuć niedzielę?

      Sklepów dużych i małych w Singapurze nie brakuje. Chyba każda stacja metra ma swój supermarket. Jest supermarket ekologiczny, w którym toalety spłukuje się wodą deszczową,  jest sklep z placem zabaw chłodzonym wodą, sklep z imitacją lasu deszczowego w środku oraz sklep ze sztucznym jeziorem na dachu.
      W poszukiwaniu wrażeń kulinarnych i  sposobu na deszczową niedzielę pojechaliśmy do Boon Lay i zdecydowaliśmy się odwiedzić supermarket Jurong Point.

      • Może pójdziemy na steka? - zapytał Przychówek
      • Ja też mam ochotę na steka - oznajmiła Żywiciel, który czasem tęskni za kawałkiem porządnego mięsa
      • Porządnego steka to raczej tu nie będzie - powiedział Żywiciel patrząc na sklepową mapę.
      • Chodźmy do food court-u - powiedziała Kura

      sobota, 7 stycznia 2012

      Scenka z życia szkoły

      • Czemu ten chłopiec płacze? - zapytała A swojego synka pierwszoklasistę
      • Bo mamy w piątek przynieść zabawki, a on nie ma w domu ani jednej - powiedział chłopiec
      • Jest biedny? - zapytała A 
      • Nie jest biedny, mieszka w tym dużym domu koło szkoły, on się boi, że nie będzie przygotowany do lekcji - odpowiedział sześciolatek

      Owocowy gigant

      • Kup pomelo - powiedział sklepikarz do Kury.
      Kura popatrzyła na owoce leżące w wielkim koszyku i nawet miała ochotę, ale wózek z zakupami był już ciężki, a wszystkie okazy były ogromne.

      • Kup to dobry, magiczny owoc dla męża i dla dziecka - zachęcał sprzedawca.
      • No dobrze, skoro magiczny - powiedziała Kura i zapłaciła 4 dolary za olbrzyma.
      Sprzedawca zapakował owoc do reklamówki i pożyczył szczęścia w zbliżającym się roku smoka.
      Zanim Kura doszła do domu powiedziała chyba wszystkie magiczne słowa jakie znała i nie były to ładne wyrazy. Świeżo zakupione pomelo było bardzo ciężkie. W domu okazało się, że owoc ma "w pasie" ponad 60 cm.

      • Zaledwie 25 cm wysokości, ponad 60 cm w obwodzie i jeszcze Chińczycy magi w mim szukają. Gdyby kobieta tak wyglądała mówiliby, że jest jest szersza niż wyższa - pomyślała Kura patrząc na pomelo.
      Coś co wygląda jak arbuz, ma skórę jak pomarańcza, pachnie cytrusowo i waży więcej niż powinno, nie może być magiczne. Pewnie Kura zapytałaby sklepikarza co magicznego jest w pomelo, ale zna tego pana i wie, że wykład o magii owocu byłby po chińsku. Kurza rodzina będzie żyła w nieświadomości i zje owocowego giganta zamiast kolacji.


      piątek, 6 stycznia 2012

      Fryzjer po singapursku

      Przez lata cała Kurza familia chodziła ciąć włosy do pani M. Po przeprowadzce trzeba było poszukać innego fryzjera.

      • Tylko jak to zrobić skoro fryzjerów więcej niż psów? 
      Na każdej ulicy są co najmniej dwa zakłady fryzjerskie, a w każdym centrum handlowym co najmniej trzy. Muzułmańskie koleżanki Kury obcinają włosy w domowym zaciszu, lub w małych zakładach fryzjerskich gdzie faceci powyżej lat 3 wstępu nie mają. Zakłady fryzjerskie "dla muzułmanek" nie są specjalnie oznaczone, ale nie da się podejrzeć kto i co tam robi bo okna pozaklejane są kolorowymi zdjęciami. Fryzjer, który tnie muzułmanki pewnie doprowadziłby do ładu również europejskie włosy, ale Kura nigdy do takiego zakładu nie weszła. Bała się, że fryzjerka, która nie ma doświadczenia z europejskimi włosami obetnie ją tak, że jej czupryna będzie nadawała się tylko do schowania pod chustkę.
      Gdyby istniał zakład fryzjerski dla hindusek Kura pewnie już dawno pielęgnowałaby tam swoje włosy. Hinduski słyną z pięknych długi włosów, ale do fryzjera właściwie nie chodzą. Włosy farbują ziołowymi farbami w domu i w domu je odżywiają indyjskimi kosmetykami. Hinduskie koleżanki Kury nie były u fryzjera od lat.


      czwartek, 5 stycznia 2012

      Jak stracić dolara?

      Co jakiś czas dzieciak urozmaica matce "wolny czas" i mówi, co jest mu potrzebne. Wczoraj wieczorem poprosił o kłódkę. Do czasu zamieszkania w Singapurze Kura nie miała pojęcia, że zakup zwykłej kłódki jest tak skompilowaną i czasochłonną sprawą.
      W ciasnym sklepie Kura spędziła pół godziny, bo nie mogła się zdecydować jakiej kłódki jej dziecko potrzebuje. Gdy matka z trzydziestu modeli wybrała trzy i podeszła do kasy stała przed nią jedna pani trzymająca w ręku jakiś kalendarz. Kasjerka sprawdziła cenę i poprosiła o 3 dolary.
      Pani poprosiła o "jedną minutkę" i zaczęła oglądać jakieś chińskie, noworoczne koszmarki. Po pięciu minutach gdy pani nadal oglądała noworoczne ozdoby Kura zaczęła się niecierpliwić. Pani z kasy widziała tę irytację i zaczęła pomagać powolnej klientce w wybieraniu ozdób. Rozmawiały po chińsku i nic nie wskazywało na to, że szybko skończą.

      • Dziękuję za te kłódki, ale nie mam czasu - powiedziała Kura
      Pani ze sklepu bardzo się zmartwiła, że nie zarobi 9 dolarów i przybiegła do kasy. W jednej chwili nabiła na kasę trzy kłódki.

      • 12 dolarów proszę -wycedziła pani
      • Nie 12 tylko 9. Mam 3 kłódki, każda po 3 dolary razem 9 - zbuntowała się Kura

      środa, 4 stycznia 2012

      Jak zapobiec demoralizacji?

      Dla Kury i wielu Europejek było zagadką:

      • Dlaczego zajęcia w singapurskich szkołach zaczynają się tak wcześnie?
      Niby lekcje rozpoczynają się o 7.30, ale dzieci powinny być w szkole o 7.15. Dzień nie może się zacząć bez hymnu Singapuru i kwadransa czytelniczego.

      wtorek, 3 stycznia 2012

      O poranku

      • Ciekawe jak to będzie w tej nowej klasie z nowymi dziećmi?- myślał głośno Przychówek stojąc na przystanku.
      • Dobrze będzie - odpowiedziała Kura i przypomniała dzieciakowi jak się bał gdy pierwszy raz przekraczał próg azjatyckiej szkoły
      • Nasz autobus - powiedział Przychówek i uśmiechnął się do jakieś dziewczynki ze swojej szkoły
      Autobus owszem podjechał na przystanek, ale nie otworzył przednich drzwi. Tylne drzwi otworzyły się tylko na chwileczkę, bo nikt nie wysiadał.

      • O co tu chodzi? - zapytał  dzieciak spoglądając nerwowo na zegarek.
      • Nie wiem - odpowiedziała Kura
      • My jesteśmy z Polski nie w takich warunkach jeździliśmy może oni muszą mieć komfortowo - rzuciła próbując rozładować napięcie.

      poniedziałek, 2 stycznia 2012

      Między świętami...

      Chociaż Boże Narodzenie minęło kilka dni temu, to singapurski Christmas festival kończy się dopiero dziś. Dziś po raz ostatni przed sklepem Tanglin Mall maluchy będą mogły pobawić się w piance strażackiej udającej śnieg. Imitacja białego puchu przyciąga tłumy. Wiele żyjących tu dzieci nigdy w życiu nie widziało prawdziwej zimy. Przychówek jeszcze dobrze pamięta śnieżne zabawy więc na "udawany śnieg" nie dał się namówić. Wybrał spacer ze swoją hulajnogą, a my mogliśmy popatrzeć jak uliczni sprzedawcy dostosowują się do zmieniających się świąt. Jeszcze dwa tygodnie w swoich ulicznych kramach sprzedawali bombki, plastikowe mikołaje i choinkowe łańcuchy, dziś reklamowali czerwono-złote akcesoria na Chiński Nowy Rok.


      niedziela, 1 stycznia 2012

      Chleb dla Janka

      • A wiesz jak powstał Roti John? - zapytał Żywiciela kolega z pracy
      • Nie mam pojęcia - odpowiedział i wbił zęby w wielką bułkę z omletem jajecznym w środku.
      Pracowy kolega Żywiciela powiedział wtedy, że w latach 70 XX wieku, w Malezji  obcokrajowcy ciągle prosili pewnego ulicznego kucharza o smażenie omletów z cebulą. Postanowił więc stworzyć coś co by zasmakowało jego klientom i włożył usmażony omlet do długiej bułki doprawił sosem chili i nazwał to Roti Johna.
      Twórca Roti Johna nazywał się Mr Shukor, a jego rodzina podobno przygotowuje jajeczne kanapki do dziś.
      Nazwę Roti John można przetłumaczyć jako chleb dla Janka. Roti to po malajsku chleb, a John to chyba najpopularniejsze angielskie imię. Malajowie nazywali więc "John" wszystkim mężczyzn angielskiego pochodzenia. 
      Chleb dla Janka jest popularny również w Singapurze. Sekret jego smaku tkwi w odpowiedniej proporcji smażonego jajka, cebuli, sosu chili i majonezu. My próbowaliśmy wielu kanapek z omletem i mamy swojego faworyta. W niepozornym hawker center niedaleko stacji metra Clementii przygotowanie tej wyjątkowej  kanapki trwa niepełna 5 minut. Jej zjedzenie jeszcze mniej.