Przychówek jest niewymiarowy i szkolny mundurek na niego nie pasuje. Jak dobry na długość to za szeroki w pasie. Kura próbowała zaradzić problemowi samodzielnie, ale nie dała rady, bo talentu krawieckiego niestety matka natura jej nie dała. Popytała więc zaprzyjaźnione mamy i dowiedziała się, że koło szkoły jest krawiec, który za 5 dolarów od sztuki zwęża szkolne spodnie, spódnice i koszule. Pewnego dnia Kura poszła do krawca.
- Dzień dobry czy może pan zwęzić szkolny mundurek - zapytała Kura po angielsku
- Eeee - usłyszała w odpowiedzi
Kura powtórzyła to samo tylko trzy razy wolniej.
- Eeeeeee - usłyszała po raz drugi
Po raz kolejny powiedziała to samo tym razem najwolniej jak mogła
- Mówisz po chińsku? - zapytał pan ładnym angielskim
- Nie - odpowiedziała Kura
- Mówisz po malajsku? - zapytał pan ciut podirytowany
- Nie - odpowiedziała Kura i powiedziała, że można z nią pogadać po polsku, angielsku i francusku
- Nie mówisz po chińsku ani po malajsku to jutro przyjdź z tłumaczem.
Kurze szczęka opadła z wrażenia.
- W końcu to ja mam interes więc muszę poprosić kogoś o pomoc - pomyślała Kura i zaczęła się zastanawiać kogo uszczęśliwi tym razem
Następnego dnia ze znajomą Malajką poszła do krawca, który popatrzył na mundurek i ładnym angielskim zapytał ile centymetrów ma zwęzić.
- 8 centymetrów - powiedziała Kura po angielsku, a malajska koleżanka nie zdążyła przetłumaczyć, bo pan zapisał 8 na żółtej kartce i dopiął ją wielką agrafką do mundurka
- Będzie w poniedziałek - powiedział po angielsku
Kura już nic nie rozumiała z tej dziwnej sytuacji. Zapytała tylko:
- Ile płacę?
- Nic - powiedział pan - Masz tu przyjaciół to jesteś tutejsza, a to mała robota - dodał
Kura uśmiechnęła się do pana i ładnie podziękowała. Pan też się uśmiechnął i wypytał Kurę o całą historię jej życia. W rewanżu opowiedział o swojej familii i powiedział, że nie lubi Amerykanów bo nie dość że są leniwi i nie chce im się języków uczyć, to jeszcze patrzą z góry na wszystkich innych, a na Chińczyków szczególnie.
- Wyglądasz jak Amerykanka - powiedział na usprawiedliwienie
Kura nie wiedziała czy się śmiać czy płakać z tego, że Chińczyk wziął ją za Amerykankę. Aby wyglądać ciut mniej amerykańsko, za zaoszczędzone 5 dolarów Kura wypiła tylko kawę opierając się pięknym ciasteczkom.
6 komentarze:
Haha... dobrze być tutejszym ;) I muszę niestety przyznać, że nie zdziwił mnie bardzo stosunek pana krawca do Amerykanów... Pozdrawiam
Któż Chińczyka zrozumie? Facet pewnie spotkał jednego niemiłego i się uprzedził.
Piękne! Już go lubię. :)
Choć wierzę, że Tobie nie było do śmiechu.
A.
Potem to się już śmiałam...i pomyślałam sobie, ze chyba ładnie po angielsku mówię, że pan mnie za Amerykankę wziął.
Bardzo fajna historia. I z morałem.
Cudna historia, pozdrawiam :)
Prześlij komentarz