- Chcesz gumę? - zapytała koleżanka Kurę gdy stały na przystanku autobusowym
- Skąd masz? - zdziwiła się Kura
W mieście Lwa gumy do żucia nie można kupić tak po prostu. Kilka lat temu najwspanialszy na świecie rząd zakazał sprzedaży gumy, bo był zbyt duży problem ze sprzątaniem chodników. Gumy wykopano do apteki i sprzedaje się je na receptę. Gumo-maniacy mogą sobie deficytowy towar przywieźć z Malezji lub innych zagranicznych wojaży. My mamy w szafce gumę, którą kupiliśmy w Hong Kongu. Jakoś nie przepadamy za glamaniem i rządowy zakaz kompletnie nam nie przeszkadza. Cieszą nas za to chodniki bez gumowych plam.
- To skąd masz tą gumę? - zapytała Kura gdy wsiadły już do autobusu, bo K szukała karty biletowej w plecaku, a potem zaczęła mówić o czymś innym.
- Lekarz przepisał mojej córce - powiedziała K.
- Dentysta? - dopytywała się Kura
- Nie normalny - odpowiedziała i podniosła portfel, który jej wypadł.
Chwilę potem wytłumaczyła, że jakiś czas temu poszła do lekarza ze swoją córką, która obgryza paznokcie. Singapurski lekarz popatrzył na poranione dłonie i wypisał receptę na gumę do żucia oraz kazał kupić blok do rysowania i ołówek. Guma miała zająć usta, a rysowaniem ręce.
- Pomogło? - zdziwiła się Kura
- Pomogły dodatkowe lekcje z matematyki i poprawa ocen w szkole. Córka przestała się denerwować jak przestała być ostatnia w klasie. I przestała wtedy obgryzać paznokcie - oznajmiła K i znowu zaczęła szukać czegoś w plecaku.
- A guma została dla mnie - dodała i zrobiła wielki gumowy balon, który pękł z hukiem.
Nikt w autobusie nie zwrócił uwagi ani na panią żującą gumę, ani na wielki balon, ani na to, że pękł. Pani K jest nadpobudliwa, roztargniona bardziej niż Kura (o ile w ogóle to możliwe) i ciut szalona. Pewnie wszyscy singapurczycy jadący autobusem uznali, że K dostała gumę od lekarza by rozładować swoje napięcie.
8 komentarze:
Hehehe :) uwielbiam tego bloga :)
Guma na rozładowanie napięcia...a to ciekawe ;)
PS. Droga Kuro&co! Po przerwie świąteczno-zimowej wróciliśmy już do Malezji, gdzie na Was czekamy:) Do ponownego zobaczenia!
uwielbiam tego bloga :D
co prawda bardziej interesuje sie kultura korei, ale dzieki postom na tym blogu odkrylam ze singapur tez jest bardzo ciekawym miejscem : D
Hej wróbelki KL odwiedzimy niebawem. W pierwsze dni wolne wybierzemy się do Malezji.
O Korei wiem niewiele niestety znam tylko jedną Koreankę która ma 40 lat i troje dzieci wygląda na 23. Jak interesuje Cię coś konkretnie mogę zapytać.
Trafiłam na tego bloga przypadkiem, bo szukałam informacji o Polonii w Singapurze. No i pochłonęło mnie. Teraz jeszcze bardziej chcę tam mieszkać.
Ten blog pachnie Azją :) Gratuluję
Chętnie nawiązałabym kontakt mailowy, bo być może naszym kolejnym miejscem zamieszkania będzie właśnie Singapur
Pozdrawiam
Edyta
Chętnie nawiążemy kontakt jak zostawisz jakiś namiar na siebie.
Dobry lekarz, na "cywilizowanym" zachodzie pewnie dziecko dostałoby Prozak czy inne świństwo i tyle.
Prześlij komentarz