- Ciekawe jak to będzie w tej nowej klasie z nowymi dziećmi?- myślał głośno Przychówek stojąc na przystanku.
- Dobrze będzie - odpowiedziała Kura i przypomniała dzieciakowi jak się bał gdy pierwszy raz przekraczał próg azjatyckiej szkoły
- Nasz autobus - powiedział Przychówek i uśmiechnął się do jakieś dziewczynki ze swojej szkoły
Autobus owszem podjechał na przystanek, ale nie otworzył przednich drzwi. Tylne drzwi otworzyły się tylko na chwileczkę, bo nikt nie wysiadał.
- O co tu chodzi? - zapytał dzieciak spoglądając nerwowo na zegarek.
- Nie wiem - odpowiedziała Kura
- My jesteśmy z Polski nie w takich warunkach jeździliśmy może oni muszą mieć komfortowo - rzuciła próbując rozładować napięcie.
Chwilę potem matka-Polka pomyślała, że czas odwołać wszelkie pieśni pochwalne wyśpiewane na temat singapurskiej komunikacji miejskiej. W Polsce wsiadłaby do autobusu tylnymi drzwiami i dojechała do celu, tu tego zrobić nie mogła. Kierowca otwiera i zamyka drzwi według własnego uznania.
Pewnie gdyby pasażerowie wewnątrz autobusu ciut się przesunęli to do środka pojazdu zmieściliby się wszyscy czekający na przystanku. Z nieznanych powodów ludzie w autobusie stali jak zamrożeni więc kierowca odjechał nie zabierając nikogo.
Kura we wnętrzu odjeżdżającego autobusu widziała dzieci ze szkoły Przychówka i była zła podwójnie. Nie wiedziała czemu dzieciaki nie mogły się przesunąć tak by do autobusu zmieścili się ich koledzy.
Przychówek dotarł do szkoły innym autobusem na trzy minuty przed dzwonkiem. W międzyczasie wzeszło słońce i świat wydał się lepszy, a przynajmniej weselszy.
Odbierając Przychówka Kura spotkała swoje azjatyckie koleżanki i zamieniła z nimi kilka zdań. Wszystkie narzekały na fatalny dojazd do szkoły. Kura powiedziała im, że do autobusu zmieściłoby się więcej ludzi gdyby ci, którzy wsiedli dwa przystanki wcześniej przesunęli się do tyłu i nie blokowali wejścia.
Wszystkie singapurki uznały, że Kura ma rację. Zgodnie twierdziły, że czas na zmiany i planują:
- porozmawiać z koordynatorem rodzicielskiego wolontariatu
- poprosić by nauczyciele porozmawiali z dziećmi jak należy zachować się w autobusie
- przedstawić pomysł na najbliższym spotkaniu rodzicielskim i zaproponować by autobusem jeżdżącym od metra do szkoły jeździli wolontariusze.
Singapurski pomyślunek nie jest na Kurzą cierpliwość zwłaszcza przed 7 rano. Jutro Przychówek jedzie do szkoły taxi (o ile uda się złapać).
0 komentarze:
Prześlij komentarz