- Chyba nie zmieszczę się do środka - powiedział Żywiciel gdy jego koledzy zachwalali ów transport
- Zmieścisz się, zmieścisz, skoro w Indiach Tuk-tuk przewozi 3 hinduskie kobiety to i ciebie przewiezie - powiedział jeden z Hindusów
Gdy sami wsiedliśmy do jeżdżącej pierdółki mieliśmy okazję nie tylko pojeździć wbrew przepisom ruchu drogowego i powdychać spaliny z tajskich ulic, ale też odwiedzić krawca i mało popularną świątynię gdzie znaleźliśmy cmentarz. Widocznie kierowca autorikszy uznał, że oglądanie tajskich zabytków jest dla mięczaków, a my marzymy o tym by w Tajlandii kupić garnitur lub dywan. Mieszkający w Bangkoku Maciek twierdzi, że takie zachowanie kierowców tuk-tuków jest czymś normalnym i tylko turyści się dziwią, że zanim dotrą do celu objadą wszystkie centra handlowe w mieście.
Jeżdżąca pierdółka jest ciekawym elementem tajskich ulic i warto nią się przejechać, ale dłuższe korzystanie polecamy tylko użytkownikom masek przeciwgazowych.
8 komentarze:
Co kraj to obyczaj. Ale pojazd oryginalny. Może trochę przypomina naszego melexa /jeśli ktoś wie co to było/. A wycieczka jak widać udana i pełna wrażeń. Pozdrawiam.
a to ten p. Maciek od 9.99 PLM :)
Pozdr.
T.
Ten sam, ale czytać, daje za darmo. O nic go nigdy nie pytałam. ;)
:)Taka kanapa z daszkiem na kółkach.
Bo opłata za przejazd to tylko część zarobku kierowcy tuk-tuka. Druga część to prowizja od tego, co sklepy na danym turyście zarobią. Tak to działa w pozasingapurskiej Azji. :)
A.
Tak to działa, że moja europejska głowa pojąc tego nie może ;) Kierowca który woziłby turystów cały dzień od punkt a do b od b do c i tak dalej pewnie dostałby przyzwoitą zapłatę bez kombinowania i wycieczek do krawca i fabryki dywanów.
Jeżdżąca pierdółka - bardzo trafne określenie..:)
Powaznie jezdziliscie po tych wszystkich sklepach? Nam sie ani razu nie zdarzylo, zeby ktos probowal takiej sztuczki. Moze dlatego, ze bylismy stanowczy, moj maz jest duzy i byl z nami dzieciak. Pokornie i grzecznie zawozili nas od razu do celu.
Prześlij komentarz