Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

piątek, 29 czerwca 2012

O sztuce i panu co stracił ucho

Przychówek uwielbia książki. Szkolna biblioteka nie zaspakaja czytelniczego apatytu naszego dzieciaka, więc odwiedziny w bibliotece publicznej stały się codziennym rytuałem. Trudno jest zadowolić tak nietypowego czytelnika, bo książki adekwatne do wieku Przychówka są nudne, a wykraczające poza wiek nie zawsze nadają się dla tak młodego człowieka.

  • Może zaczniesz czytać biografie, wielu znanych ludzi miało fascynujące życie? - zaproponowała Kura spacerując miedzy bibliotecznymi regałami i wyciągając z półki biografię Vincenta van Gogh-a
  • Znam tego pana, bo mieliśmy o nim na plastyce - powiedział Dzieciak 
  • Obciął sobie ucho - wyszeptała Kura 
  • E, nie do końca było tak - oznajmił dzieciak wprawiając matkę w osłupienie
Przychówek opowiedział, że Vincent van Gogh był uważany za szaleńca, stracił ucho, ale sposób w jaki to się stało nie jest do końca jasny. Pewne jest jednak to, że Vincent van Gogh był nieszczęśliwie zakochany, miał kompleksy, wielki talent i ciężkie życie.

  • Biografia tego pana raczej nie jest dla Ciebie. Może masz ochotę poczytać coś o Andy Warhol-u  Pamiętasz byliśmy niedawno na  jego wystawie w Artscience museum - proponowała matka
  • O nim też mieliśmy. Też był wyjątkowy, bo był samotnikiem i tworzył z puszek. Po angielsku to się nazywa pop art, a po polsku? - zamyślił się dzieciak
  • Sztuka popularna - dopowiedziała Kura
  • Wiesz mama poszukam czegoś na półce pod oknem- oznajmił Przychówek i zniknął między regałami. 
Opuszczając bibliotekę, Matka-Polka pomyślała, że singapurska szkoła, która jest: maksymalnie praktyczna, nastawiona na testy, wyniki i punkty potrafi bezboleśnie wtłoczyć w małe główki wiedzę, którą ona sama kształcona w polskim systemie zdobyła tuż przed maturą.

12 komentarze:

Kuro, chodujesz GENIUSZA! :)
GRATULACJE Z POCIECHY!

Ja chcę do takiej szkoły! Najlepiej teraz, zaraz, już. :)
A.

No wlasnie, warto pojsc na Warhola?

uwielbiam czytać o szkole Przychówka! to znaczy uwielbiam całego Waszego bloga czytać, ale te wpisy o szkole są dla mnie zawsze bardzo ciekawe

Przychówek to powinien pograć więcej z chłopakami w gałę i pociągać dziewczyny za warkocze :)
Pozdr.
T.

Przychówek nie jest typem sportowca, woli książki. Włosy ma najdłuższe w klasie i to jego czasem za nie ciągną.
Nie hodujemy geniusza, bo geniusze podobno rodzą a nie hodują.;)
Mnie bardziej zastanowił fakt, że dziecko mimo tego to zapamiętało mimo tego, że była to luźna informacja o której wspomniano na plastyce. Może więc to wszechstronne egzaminowanie mija się z celem? Sama nie wiem.
Na Worhola warto iść jeśli się lubi jego sztukę lub jeśli nie było się w owej galerii która sama jest bardzo ciekawa do zobaczenia w środku i na zewnątrz. Na trzecim piętrze jest wystawa o tym jak owa galeria powstawała i jakie są dalsze plany zabudowy zatoki. Warto zobaczyć. Mnie sama wystawa nie powaliła :)ale poszliśmy tama na Harrego i Warhol był przy okazji.

Droga Kuro, z tym hodowaniem to oczywiście żart, po prostu z Twoich relacji wynika, że to bardzo madre, sprytne, ambitne i zaradne dziecko :) Uwielbiam o nim czytać :)

E nie gniewam się mam nadzieję, że Ty też nie :)

Bardzo lubie czytac o szkole i porownuje do naszej.
U nas tez testy i punkty. Czytaniie tez duzo ale z obowiazkowymi testami komputerowymi na zrozumienie tekstu.
Mam jednak pytanie czy dzieci maja jakies zajecia poza lekcyjne?
Czy maja na to czas? Czy maja play dates, sleepovers, czy organizuja przyjecia urodzinowe?

Ewa

O Kuro o Worholu jeszcz nie opowiadalismy naszemu dziecku, jakos nie przyszedl mi do glowy. Dzisiaj za Twoja sprawa nadrobie, bo mamy w zwyczaju snuc wlasnie wieczorem, albo kiedy siedzi w kapieli rozne opowiesci. O "Panu, ktory obcial sobie ucho" juz bylo i o innych Panach, ktorzy sie z nim przyjaznili i stali sie slawni dopiero po smierci a za zycie przymierali glodem:-)
Takie historyjki podane w zabwanej formie zostaja dziecku w glowie.

Thiessa takie akcje wzbudzają moje wątpliwości. Może szkoła singapurska niepotrzebnie jest taka wymagajaca i testująca skoro dziecko potrafi zapamiętać tyle informacji od tak, przy okazji. Możliwe, że te testy można sobie o kant dupska potłuc i dobrzy uczniowie byliby dobrzy i umieliby tyle samo co umieją.

Nie watpie, ze wiele wiedzy samo wchodzi do glowy, ale jednak sa dzieci, ktorym nie wchodzi i musza przyswoic. Pewnie Singapurczycy maja racje, skoro ich system sie sprawdza, czego nie mozna powiedziec o naszym.

Prześlij komentarz