Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

czwartek, 26 lipca 2012

Wózkowym porywaczom mówimy nie!

Jakiś czas temu w singapurskich supermarketach dochodziło do seryjnych porwań wózków sklepowych. Ludzie, którzy robili zakupy nie oddawali wózków przy wyjściu, tylko szli z nimi do domu, a potem porzucali je na klatkach schodowych. Skala zjawiska była tak duża, że porwanymi obiektami zajęła się lokalna prasa i na zlecenie rządu przeprowadziła kampanię uświadamiającą.
Singapurczyk to człowiek leniwy, ale bardzo zdyscyplinowany, więc jeśli rząd kazał to prawie każdy obywatel się dostosował i grzecznie zostawiał wózek przy wyjściu ze sklepu. Niesubordynowanych karano mandatami.
Taki mandat dostała P, jedna z koleżanek Kury, która robiąc duże zakupy uprowadziła wózek i zostawiła przed drzwiami do swojego mieszkania. Planowała go odprowadzić do sklepu, ale nie zdążyła, bo jakiś "miły sąsiad" zawiadomił  odpowiednie służby i P dostała mandat karny w wysokości 200 dolarów.
P mandat zapłaciła i o całej sprawie zapomniała, do czasu gdy chciała zmienić rodzaj prawa pobytu w Singapurze. Rząd bez podania przyczyny zgody nie wydał, więc P próbowała się dowiedzieć dlaczego?
Po kilku tygodniach od znajomego urzędnika dowiedziała się, że przyczyną odmowy mógł być mandat. Karany w ciągu ostatniego roku to nie jest dobrym kandydatem na obywatela Singapuru i dokąd nie poprawi swojego zachowania na zmianę decyzji liczyć nie może. Na jej szczęście rząd jest czepliwy, ale niepamiętliwy. Jeśli P nie narozrabia znowu, mandat za uprowadzenie wózka nie będzie jej dyskwalifikował.
Kura słuchając tej historii śmiała się do łez, tak samo jak w dniu gdy usłyszała, że można tu zapłacić mandat za dziecko komara.  Chociaż  Kura się śmiała to zaczęła się zastanawiać nad swoim okropnym zachowaniem. Co prawda nigdy nie uprowadziła koszyka ze sklepu, ale już trzy razy zapłaciła karę w bibliotece za przetrzymanie książek.

9 komentarze:

Przeczytałem "Wróżkowym porywaczom ... ???" :)
Pozdr.
T.

ja sie musze przyznać, ze też raz uprowadziłam wózek ze sklepu, dla własnego bezpieczeństwa nie będę podawać nazwy i lokalizacji. Narobiłam tyle zakupów, ze nie byłam w stanie tego unieść, a mieszkałam zbyt blisko by zamawiać taksówke, wiec tak bokiem,bokiem i a pózniej biegiem wypadłam z parkingu pchając wózek przed sobą. Zakupy wniosłam do domu i po paru godzinach chcialam oddać wózek,ale w krzakach, w których go zostawiłam nie było po nim śladu...;( W tym sklepie pokazałam się chyba po roku, bo cały czas się bałam, ze tam mnie na kamerach uchwycili i tylko czekaja az się pojawie..;-/

W Australii mandatów nie wlepiają - woolworths swojego czasu prowadził kampanię - zadzwoń pod numer (jakiśtam)jeśli znalazłeś nasz wózek a może coś tam wygrasz. Ostatnio zaczęli instalować łańcuszki na pieniążka na wózkach i się ukróciło zostawianie wózków na ulicach, w krzakach, strumykach i przystankach autobusowych.
Pozdrawiam
Karol

W Singapurze też żeby odbezpieczyć wózek trzeba wrzuci monetę ( 1 dol), ale Singapurczyk bogaci i 1 dol się nie przejmowali i wózki ze sklepu uprowadzali. :)

Swietna historia,
mi uprowadzenie wozka nigdy sie nie przytrafilo, ale kto wie.
Zreszta slyszalam, ze istnieja specjalne blokady, ktore uaktywniaja sie po odjechaniu ilustam metrow, ale moze to tylko Urban legend.
Pozdrawiam !!

Koledzy brata w Warszawie też sobie poszli z wózkiem do domu (z zamiarem powrotu) ale nie doszli. Sprawa trafiła aż do sądu , bo wózek to wartościowa sprawa :)
Pozdrawiam . Tomek

Czyli wychodzi na to, że w Polsce bardziej pilnują niz w Singapurze.Sprawa sądowazauprowadzenie wózka....no,no.

U nas tez trzeba funta wrzucić, albo tokena i to jakoś nie działa.Justyna masz racje z tą blokadą, u nas w tych wiekszych hipermarketach to dziala,najgorsze,ze jak zaparkujesz pod sklepem obok to nie dojedziesz wózkiem..:(

Wózków z Woolworthsa nie widziałam, za to te z Colesa znajduję w najdziwniejszych częściach mojego budynku ;) Na początku to nawet pomyślałam, że to może taki australijski zwyczaj, że wózki zabiera się do domu, a potem wystawia, żeby nocą sklepowy samochód zabrał :D

Prześlij komentarz