Pewnego dnia gdy Żywiciel zarabiał na ryż dla swojej rodziny, a Przychówek uczył się w singapurskiej szkole, Kura odkurzyła mieszkanie, zmieniła pościel, posprzątała łazienki, pomalowała paznokcie na złoto i położyła zieloną maseczkę na twarz. Wychodząc z domu założyła swoje ulubione sandały i poszła w stronę przystanku autobusowego. Zanim tam dotarła chwilę porozmawiała z koleżanką i wymieniła uprzejmości z pomocą domową sąsiadów. Spoglądając na zegarek wskoczyła do autobusu, skasowała bilet i spojrzała w lustro.
- Cholera moja maseczka - pomyślała i miała ochotę zapaść się pod ziemię.
Tak się zajęła sprzątaniem domu, że zapomniała umyć twarz przed wyjściem i jadąc autobusem wyglądała jak żona Shreka. Przejęta swoim niecodziennym wyglądem wyskoczyła z autobusu na najbliższym przystanku, pognała do najbliższej toalety i używając lodowatej wody zmyła ohydną maseczkę. Gdy przestała przypominać ufoludka zaczęła się zastanawiać jak jej zielona twarz byłaby przyjęta w innych miejscach na świecie.
Kiedyś Żywiciel stwierdził, że w Singapurze, by szokować trzeba się chyba pomalować na niebiesko, ale Kura jest pewna, że bycie niebieskim nie wystarczy. Skoro jej zielona twarz nikogo nie zdziwiła, to niebieski człowiek też byłby przyjęty obojętnie.
Mieszkańcy Singapuru są bardzo otwarci i tolerancyjni i jest to jedna z rzeczy, która życie tu czyni bardzo przyjemnym.
11 komentarze:
Jak oni tacy otwarci i tolerancyjni to trzeba bylo juz ta maseczke zostawic :D
genialna historia! muszę to wieczorem opowiedzieć Panu M. to będzie miał radość ;)
Zielona Kura, to się uśmiałam..:)
Do tego postu ewidentnie brakuje zdjęcia!
Piękna opowieść :-) odczucia musiałaś mieć Kuro straszne, ale w tym kraju nasze pomalowane buzie i auto byłoby niezauważone :-( he he
boskie! :-)
Szkoda,że Kura nie nałożyła maseczki również na nogi. Byłaby Kurą Zielononóżką :)
No jasne.
masz baby w kieckach i baby w spodniach. Ubrane pod brodę i całkiem przeciwne. Facetów w portkach do kostek, do kolan, w spódnicach. To czemu akurat zielony make-up ma ich szokować?
Kuro, zapadać się pod ziemię? Nie ma potrzeby :-) W Londynie też na nikim nie zrobiło by to wrażenia :-)
Aneta
Od razu się uśmiechnęłam po przeczytaniu :D
Szkoda, że w Polsce nie ma mowy o takiej tolerancji...
:)
rewelka jak zawsze zielona kurko :P
Prześlij komentarz