Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

poniedziałek, 23 lipca 2012

Pułkowniki z Marsa

Każda biblioteka ma swoje "pułkowniki" czyli książki, które nie są nigdy wypożyczane. W szkolnej bibliotece naszego Przychówka "pułkownikiem" zostaje każda książka, która nie była wypożyczona przez 1 rok. Pani z biblioteki, bardzo się martwi o los nieczytanych książek i co jakiś czas organizuje akcje specjalną. W tym roku postanowiła wysłać pułkowniki na Marsa.
W 30 minut ze starych pudeł zbudowała Olympus Mons (największą górę w układzie słonecznym) rozłożyła w kącie biblioteki 10 metrów zakupionego wcześniej czerwonego materiału i wydrukowała 20 zdjęć czerwonej planety. Przyklejając zdjęcia i rozrzucając czerwone poduszki, które leżały w szafie od Chińskiego Nowego Roku oznajmiła, że to jest Mars czwarta planeta od słońca.
Zaciekawionym uczniom tłumaczyła:

  • Jutro na Mars przyjadą specjalne marsjańskie książki i każdy kto wypożyczy jedną taką książkę dostanie gwiezdną naklejkę, a ten kto mi opowie co było w tej książce dostanie aż trzy naklejki. Każdy kto zbierze 20 naklejek dostanie dyplom marsjańskiego czytelnika. 
Kura patrzyła na to wszystko z boku i uwierzyć nie mogła. Oto książki, których nie chciał dotknąć pies z kulawą nogą zostaną marsjańskimi książkami, a nagrodą za ich czytanie będą gwiazdki, które kupuje się w pakiecie po 50 sztuk za 2 dolary.

  • Fajny pomysł - powiedziała Kura siedząc na "marsjańskiej" poduszce
  • Sama go wymyśliłam - oznajmiła z dumą bibliotekarka i uśmiechnęła się serdecznie
Szkolna bibliotekarka nie jest szczególnie pracowita, jeśli może się polenić to na pewno z tego prawa skorzysta, ale pomysłów i kreatywności można jej tylko pozazdrościć.

3 komentarze:

Bo widocznie bibliotekarka to taka artystka od wyższych zadań, przecież kurzu z ksiązek nie będzie wycierać..;P

Doskonały pomysł, chyba sobie urządzę w domu taką wyprawę na Marsa, bo jest kilka książek, które omijam szerokim łukiem:) gosiołek

Prześlij komentarz