- singapurscy uczniowie zgubiliby się we własnej szkole,
- podróżni wsiedliby do jednego wagonu metra, a pozostałe jechałyby puste,
- znikłyby kolejki na postojach taksówek, bo Singapurczyk to człowiek leniwy i średnio wrażliwy, więc jakby mógł wsiąść do taksówki nie stojąc w kolejce to pewnie by to zrobił.
- Przecież ci ludzie stoją przy windach by sprawdzić czy ktoś w środku nie nasikał. Czytałam w jakieś lokalnej gazecie, że koszty sprzątanie zasikanych wind przewyższały dwukrotnie koszty utrzymania pracowników porządkowych - powiedziała koleżanka
- Czyli grzeczność z oszczędności - pomyślała Kura i aż się zasmuciła, że taki sympatyczny gest podyktowany został ludzką głupotą.
4 komentarze:
rzeczywiście nie kuchnia :-) czekamy na wieści - obiecane, na razie pozdrawiam i uciekam do Madzi własnie coś demoluje w kuchni :)
hmmm... ja potrzebuję takiego porządkowego , aby mnie karcil, gdy zaczynam balaganić ;)
Lubie Twoje wpisy, szczegolnie takie jak ten, z lekka przesmiewcze.
W moim biurowcu tez jest pan porzadkowy od windy - czy to oznacza, ze ktos tu kiedys uzyl windy jako pisuaru???
Możliwe, ale mogą to być tylko działania prewencyjne.
Prześlij komentarz