W związku z Racial Harmony Day nasz Dzieciak załapał się na rządowy program informujący o różnicach kulturowych. Po prezentacji na temat chińskiego, malajskiego i hinduskiego stroju narodowego mali Azjaci dowiedzieli się, że damskim narodowym strojem w Europie jest sukienka, a męskim jeansowy mundurek. Przychówek długo musiał tłumaczyć swoim kolegom, że ten co przygotowywał ową prezentację za bardzo się nie napracował i Europa jest tak samo różnorodna jak Azji i nie ma narodowego stroju europejskiego. Dzień Harmonii świętowała też Kura. Na międzynarodowej imprezie dla szkolnych wolontariuszek przy wspólnym stole zasiadła Japonka, Koreanka, Kolumbijka, Chinka, Węgierka, Hiszpanka, Polka, Bengalka, Malajka i trzy Hinduski. Każda z pań przyniosła charakterystyczną dla swojego kraju potrawę, ale gwiazdą dnia okazały się polskie chruściki. Po godzinnej biesiadzie nie został nawet okruszek, a wszystkie panie, poza Koreanką bardzo chcą się nauczyć jak zrobić takie pyszne, polskie słodycze. Z okazji Racial Harmony Day Kura założyła "cudzą skórę" i przez kilka godzin chodziła w czarnej abai i nikab-ie całkowitym jakiego na co dzień używa Jednoliterowa. Chodzenie w abai nie jest łatwe, bo abaja plącze się między nogami i grzeje niemiłosiernie. Z zasłonką na twarzy trudno się je i pije, a włosy pod nikab-em wyglądały tak jakby nie były myte co najmniej tydzień. Kobiety które używają tego stroju na co dzień muszą być wyjątkowo odporne, bo zdejmując abaję Kura czuła ogromną ulgę. Chodzenie w nikabie nie jest łatwe, ale życie wśród życzliwych ludzi jest bardzo przyjemne. Gdy Jednoliterowa pomachała zrobioną z papieru chorągiewką z napisem: "Polska", Kura nie mogła opanować wzruszenia. Podczas wspólnego biesiadowania wzruszyła się też hiszpańska A, bo Koreanka powiedziała jedno zdanie w jej ojczystym języku oraz Japonka, bo Kura zjadła prawie całe sushi.
12 komentarze:
Piękny dzień. Myślę, że taki Dzień Harmonii przydałby się i u nas w kraju, bo na co dzień, niestety, brakuje mam tolerancji.
Polskie chruściki czyli faworki?
anha
czekałam na Twoją relację z chodzenia z abai i nikab-ie - to musiało być ciekawe przeżycie, może po powrocie do Polski spróbujesz u nas pochodzić w takim stroju, co? ;) a i wiele bym oddała za zdjęcie przychówka w tym stroju kibica, ale rozumiem politykę nie publikowania zdjęć na których Was widać ;)
Już kiedyś było o chruścikach - faworkach. U nas używa się tego słowa zamiennie, bo u męża w domu mówiło się chruściki, u mnie faworki więc osiągnęliśmy kompromis. ;). Podobno po nazwie chruścik czy faworek można poznać z jakiej części Polski się pochodzi. W naszym przypadku świetnie się sprawdziło, bo pochodzimy z tego samego miasta i zanim się odnaleźliśmy mieszkaliśmy kilka ulic od siebie.
Pozdrawiam serdecznie azjatycka Kura
Gdybym była pewna, że jakiś złośliwiec nie przerobi tych zdjęć i nie wrzuci na wiochę to chętnie bym opublikowała, bo dzieciak wyglądał super.
Swojej abai jeszcze nie mam i po dniu w tym ubraniu nie mam ochoty kupić, bo było mi cholernie niewygodnie. Dziś wszystkie babki poza mną mierzyły sari i na takie ubranie chyba się skuszę chociaż nie wiem czy bym się odważyła założyć je w Polsce.
Kuro Droga,
ogromnie licze na rozwiniecie tematu pt. "zycie w cudzej skorze". Mam gigantyczny niedosyt!
Pozdrawiam,
M.
Może być post specjalny na życzenie, ale dzisiejszy dzień był wyjątkowy wszyscy chodzili poprzebierani więc był mało reprezentatywny.
Już kiedyś ustaliłyśmy z Jednoliterową, że dziś to było na próbę a tak na serio to pożyczę kiedyś od niej abaję w zwykły dzień, bo jeśli chcę zobaczyć reakcję ludzi na "czarną wronę" to dzień musi być bardzo zwyczajny. Pewnie to będzie po zakończaniu ramadanu.
A wiesz, że u mnie mówiło się na faworki "babskie uszy"?
Hej Kura nigdy nie pisałam, ale zaglądam tu codziennie od kilku miesięcy. Wyobrażam sobie Twoje koleżanki i Jednoliterową z chorągiewką i myślę, że ona przez Ciebie też się zmieniła. Na początku pisałaś, że była poważna, zamyślona a teraz macha chorągiewką i spędza czas z innymi. Ty musisz być fajna babka.
Andzia
Ania M
Chyba ktoś tą biedną babę mocno wytargał za owe uszy ;)
w tym wypadku pozostaje mi tylko powiedzieć - cholernie zazdroszcze takich egzotycznych doznan kulturowych...:) U mnie na dzielnicy mówi sie faworki..:)
...no nie moglam juz i kuknelam tak dalej ale zaraz wracam do 'orderu bloga':-), u mnie tez mowilo sie faworki a czasami chrusciki.
Lubilabym taki dzien.
jestem pod wrazeniem Dnia Harmoni i harmoni w Singapurze
Ewa
Prześlij komentarz