Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

Jumbo kraby

Zaprzyjaźniony z nami smakosz od długiego czasu polecał nam restaurację gdzie serwują najlepszego kraba w mieście. Od czasu gdy jedliśmy kraba, minęło już ponad pół roku więc postanowiliśmy dać skorupiakowi jeszcze jedną szansę.

Thaipusam

Kolejne święto za nami tym razem bez dnia wolnego, ale za to wyjątkowo widowiskowe. Podczas pełni księżyca w styczniu lub lutym (według tamilskiego kalendarza w miesiącu thai) świętuje się narodziny boga wojny Murugana, młodszego z synów Śiwy i Parwati.

Po hiszpańsku

Korporacja wyciska z Żywiciela wszystkie soki. Codziennie pan mąż wychodzi do pracy chwilę po ósmej rano, a wraca tuż przed dziewiątą wieczorem. Oj, zatęskniliśmy za Europą i jej godzinami pracy. Za europejskim jedzeniem też zatęskniliśmy.

Więcej ludzi niż kwiatów

Namówiona przez uliczne billboard-y Kura bardzo chciała zobaczyć coroczną wystawę kwiatów na wyspie Sentosa. Na kwiatową wyprawę namówiła panią I, ale jej synek się rozchorował i pani I musiała zrezygnować z podziwiania kwiatów.

Chiński Nowy Rok - przygotowania

Zaczęliśmy 4 dniowy weekend. W poniedziałek i we wtorek ulice się wyludnią i zamkną się wszystkie sklepy, food court-y i centra handlowe prowadzone przez Chińczyków. Cześć sklepów i punktów gastronomicznych będzie zamknięta również w niedzielę, a Chińczycy zostaną w swoich domach lub odwiedzą swoje rodziny.

Chleb dla Janka

Pracowy kolega Żywiciela powiedział wtedy, że w latach 70 XX wieku, w Malezji obcokrajowcy ciągle prosili pewnego ulicznego kucharza o smażenie omletów z cebulą. Postanowił więc stworzyć coś co by zasmakowało jego klientom i włożył usmażony omlet do długiej bułki doprawił sosem chili i nazwał to Roti Johna.

Światło świąt

Filipińska legenda opowiada o królu, który przed śmiercią, chciał ustanowić następcę tronu. Pewnego ranka wręczył swoim synom po pięć monet i kazał zapełnić za te pieniądze szopę w zamku

Moda i uroda

Przychówek przywykł do tego, że jego blond włosy i bardzo jasna cera wzbudzają sensację, jednak ani my ani nasz dzieciak nie byliśmy przygotowani na publiczny, zbiorowy zachwyt.

Kuchnia chindian czyli kolacja na dachu

Na tą restaurację trafił przypadkiem Żywiciel w internecie. Otworzyła się zaledwie trzy tygodnie temu na dachu sześciopiętrowego sklepu z hinduskiej dzielnicy - Mustafa Center. Restauracja Kebabs'n'Curries serwuje jedzenie typowe dla hindusów i kuchnię chindian czyli chińskie jedzenie przyrządzane na sposób hinduski.

Wesołego Deepavali

Mamy kolejną sobotę w środku tygodnia czyli Deepavali (Depawali, Dipavali, Dewali, Diwali, Divali, Dipotsavi, Dipapratipad, दीपावली).

piątek, 27 lipca 2012

Polska szkoła

Jakiś czas temu opisywaliśmy przygodę z nauką w polskiej szkole. Z uporem maniaka ćwiczyliśmy z naszym Przychówkiem polską gramatykę, pisanie opowiadań i czytaliśmy polskie lektury. Było ciężko, bo singapurska szkoła do łatwych nie należy, a nasz dzieciak po pracowitym dniu w szkole miał ochotę na wszystko tylko nie na naukę. Było rzucanie książki, obustronna frustracja i zniechęcenie. Mimo trudności byliśmy przekonani, że warto oczekiwać od dziecka realizacji polskiego programu, bo pod koniec roku, po egzaminie przeprowadzonym przez internet nasze dziecko miało dostać nagrodę czyli takie same świadectwo jak polscy rówieśnicy. Matka - Polka zmieniła się w chińską matkę i męczyła dziecko polską szkołą nawet w wakacje.
Pewnego styczniowego dnia na forum dla rodziców ze szkoły Libratus zawrzało. Szkoła zmieniła zasady w ciągu roku i mimo zawartych wcześniej umów odmówiła dzieciom prawa do zdawania egzaminu końcowego drogą on line. W zamian zaproponowano zdawanie egzaminu kończącego w Polsce. Może zdecydowalibyśmy się na taki egzamin w ojczyźnie, ale :

  • w czasie egzaminów dzieciak miał normalne lekcje w singapurskiej szkole i nie mógł ich sobie  odpuścić, bo dla obcokrajowca opuszczenie 10 dni w roku bez zwolnienia lekarskiego oznacza skreślenie z lisy uczniów
  • sama podróż do Polski to 13 godzin oraz 6 godzinna różnica czasu
  • szkoła, którą nam wyznaczono znajdowała się wiele kilometrów od naszego stałego adresu zamieszania i kilkanaście kilometrów od dużego miasta, a zorganizowanie transportu, noclegu i wielu innych rzeczy byłoby bardzo kłopotliwe
Mimo obaw wielu rodziców szkoła uspokajała, że do końca roku da się tą nieprzyjemną sytuację rozwiązać.
Niestety nie udało się. Rodzice uczniów prosili o pomoc bardzo poważne instytucje, ale wszystkie bezradnie rozkładały ręce. Dzieci żyjące na emigracji to obywatele drugiej kategorii i nikomu poza ich rodzicami nie zależny na pielęgnowaniu tradycji, kultury i języka polskiego.

Wszyscy uczniowie ze szkoły Libratus rezygnując z egzaminu w Polsce mieli do wyboru :

  • uczestnictwo w płatnej wersji szkoły i zdawanie egzaminu on line.
  • rezygnację z nauki
To co było niemożliwe w bezpłatnym pakiecie za pieniądze stało się prawie możliwe. Prawie, bo po egzaminie przeprowadzonym on line dziecko dostaje jedynie "świadectwo szkoły Libratus", które nie jest takie samo jak świadectwo uzyskane przez dzieci w szkole stacjonarnej i nie będzie brane pod uwagę przy rekrutacji do polskiej szkoły.
Nie mamy pretensji do Libratus-a  bardziej jesteśmy źli na system i na to, że najpierw była zgoda na egzaminy on line upoważniające do otrzymania świadectwa państwowego, a potem z tego się wycofano. W całym tym bałaganie zapomniano o dzieciach i o ich pracy.
Z ciężkim sercem zrezygnowaliśmy z nauki. Nasz dzieciak się ucieszył, bo nie ma już obowiązku, wizji egzaminów i bez konsekwencji można niektóre rzeczy odpuścić. Nadal czytamy po polsku, tłumaczymy gramatykę i rozmawiamy w ojczystym języku, ale trochę nam żal, że polska szkoła nie jest już dla naszego dziecka.

45 komentarze:

Przykro mi Miła Kuro, pomyśl jednak, że Twoja praca nie pójdzie na marne bo czym Skorupka znaczy Przychówek za młodu nasiąknie... :)

Oj, Kuro, ale jak to?! Bardzo, bardzo nieeleganckie i krotkowzroczne zachowanie. A dzieciakow bardzo szkoda. :( Tak sie nie robi. Pozdrowienia dla Przychowka.
M.

Ja to sobie mogę teraz jedynie palcem w bucie pokiwać i kupić książki na rok następny oraz uczyć dziecko w domu. :(

KOCHAM CIĘ POLSKO, tutaj tak wszystko wygląda, ale dość o reformach i ustawach brrrr, Przychówek to Mądre Dziecko, jak dojrzeje do pracy to będzie się uczyć, może tylko nie rezygnuj :-)polskie książki - bajki do czytania, może gry w necie??? może sccrable po polsku ? albo inne gdzie zabawą osiągniesz ciut ciut ;-) trzymam kciuki :-)

Rzeczywiście niefajna sytuacja...
Z ciekawości zapytam - jeśli Przychówek wróciłby do Polski i miałby kontynuować naukę w kraju, to musiałby pisać jakiś egzamin kwalifikujący do klasy, czy świadectwo singapurskie będzie uznane?

To zależy od momentu w którym byłby powrót do swojej starej szkoły zawsze może wrócić o ile będzie się tam jeszcze nadawać wiekowo, ale z matematyki, angielskiego, przyrody Przychówek ma dużo większą wiedzę niż wymagana jest w polskich szkołach. Dystans między językiem ojczystym a pozostałymi przedmiotami ciągle rośnie. Zabawa zacznie się jak dzieciak wyrośnie z podstawówki lub dysonans między angielskim,matematyką, przyrodą , chemią a polskim będzie tak duży, że nie będzie dla Przychówka odpowiedniej klasy. Już teraz dzieciak woli czytać, pisać a nawet mówić po angielsku. Mimo tego, że się nie dajemy to nawet z polskimi rówieśnikami w Singapurze wybrał angielski do zabawy.:(

a wiesz, nie wiem, czy jest czego żałować, bo od dziesięcioleci system edukacjiw PL tylko bardziej kuleje.

Lena wiem, że kuleje i swoje braki ma, ale i ja i mąż polskie szkoły skończyliśmy i tak ładnie wyrośliśmy ;). Chcieliśmy dać naszemu dziecku taką samą szansę tylko zbieg okoliczności i czyjaś decyzja spowodowała, że jest jak jest.

Kurcze to rzeczywiscie nieciekawe zachowanie za strony systemu i szkoly.
Szkoda pracy Przychowka, ale na pewno nie pojdzie mu to na marne !!

a nie jest tak ze na poziomie podstawowka, gimnazjum i liceum przed 18 szkola musi byc zapewniona przez panstwo pl? a po 18 zawsze zostaje matura miedzynarodowa, teraz dostepna juz w kazdym wiekszym miescie w pl.
a polski i kultura polska... tego zaden egzamin on line, swiadectwo ministerstwa, czy Libratusa nie da, to moga na obczyznie dac tylko rodzice. i przeciez codziennie daja:-)
pozdrawiam
a.
nigdy nie komentowalam ale czytam od dawna

Bardzo przepraszam, że trochę odbiegnę od tematu, ale bardzo nie spodobał mi się komentarz Anny Anioli, że w Polsce "wszystko tak wygląda". To prawda, że szkoda ciężkiej pracy Przychówka i jego rodziców, ale niedostrzeganie, że Polska zmienia się wciąż NA LEPSZE i coraz bardziej zbliża się do zachodnich standardów (z całym dobrodziejstwem inwentarza...), to po prostu krótkowzroczność - i może jeszcze to osławione polskie malkontenctwo, na które wszyscy narzekają, a nikt nie potrafi wyrugować ze swojego życia. ;)

Oby polskiego nie zapomniał, przecież jest mnóstwo ciekawych książek polskich pisarzy, obecnie liczy się w polskiej szkole na lekcjach języka ojczystego tzw. klucz, wg którego należy udzielać odpowiedzi,a przecież powinna być promowana kreatywność, samodzielne myślenie. Dojdzie do tego, że idealnym maturzysta będzie dwa plus dobry kwakmowca. :(

Z polskim szkolnictwem jest coraz gorzej ... nie wspominając o prywatnych wyższych uczelniach :/
Pozdr.
T.

Ciężko jest mi ocenić cały polski system, bo dokąd nasz dzieciak był w polskiej szkole w Polsce to byliśmy zadowoleni i ciągle słyszeliśmy, że w Anglii poziom niższy i w Usa też, że najważniejsza twórczość itd.
Po przeprowadzce w singapurskiej szkole wszystko było inaczej a po półtora roku nasz dzieciak ma matematykę i przedmioty przyrodnicze na poziomie polskiego gimnazjum i polski, którego nawet nie jestem w stanie ocenić, bo nie mam grupy odniesienia. Szkoła internetowa dawała przewagę nad uczeniem samodzielnym, bo było forum rodzicielskie, wymiana doświadczeń. Ja wiedziałam, że np. nad częściami zdania muszę pracować więcej bo wszystkie dzieci to potrafią a moje dziecko nie.
Matura międzynarodowa to nie jest głupi pomysł i pewnie wart rozważenia przy zmianie szkoły.

Wandzia komentarz Ani Anioli wynika z jej osobistych doświadczeń. Nie jest łatwo żyć z chorym dzieckiem i szukać po omacku terapii, pomocy i móc liczyć tylko na siebie. Podczytuję blogi chorych dzieci i wiem, że nie mają łatwo. :(

Fakt, system i biurokracja w Polsce nie ulatwiaja zycia Polakom na obczyznie. Sa np problemy z rejestracja dziecka urodzonego poza granicami kraju, panie w urzedach stwarzaja problemy (np a dlaczego pan przylecial sam, a matka gdzie?? pewnie mielismy synka zostawic samego w Katarze...)
Albo przepis dotyczacy paszportu dla dzieci do lat 5. Wazny jest tylko na rok, co w praktyce powoduje, ze wazny jest przeciez tylko 6 miesiecy....
pozdrowienia z Malezji:)

Moze pomoze kola zainteresowan:
http://otwartaszkola.pl/mod/resource/view.php?id=420
Zajecia w szkole tez sa swietne,szczegolnie polecam Wiedze o Polsce,ale niestety na egzamin tez trzeba przyjechac do Polski.

Interesowaliśmy się tym projektem, ale w naszym przypadku przyjazd do Polscki w terminie egzaminacyjnym nie wchodzi w grę. :(

Kola zainteresowan sa bez zobowiazan,nie trzeba byc uczniem szkoly.

Już znalazłam info dziękuję bardzo :)

Kuro! Nie mogę uwierzyć, że nie znasz TEGO LINKA: http://www.spzg.pl/
Moja Młoda realizuje program uzupełniający, ale znam dzieciaki na programie ogolnym. Swiadectwo się dostaje normalne, albo szkoły uzupełniającej ważne ze świadectwem szkoły miejscowej. Bezpłatne to jest i publiczne!

Kocianna nie znałam, ale dziękuję bardzo. Mając dwa świetne adresy na pewno coś wybierzemy i dzieciak ma szansę nie odstawać od rówieśników po powrocie do Polski.

Moge polecic jeszcze ta strone:
http://www.polska-szkola.pl/

Aga, paszporty dla dzieci poniżej 5. roku życia bodajże od 6 sierpnia będą znów wydawane na 5 lat. Przeszła zmiana ustawy. :)

Tych szkół w Anglii bym aż tak nie demonizowała. Poziom w nich wcale nie musi być gorszy od poziomu szkół polskich. Tu po prostu szkoły są bardzo różne i trzeba dokładnie wybierać, dokąd się dziecko posyła. Standardem jest przeprowadzka na rok przed rozpoczęciem przez dziecko edukacji, żeby tylko znaleźć się bliżej lepszej szkoły i mieć większe szanse na przyjęcie do niej. Tu też obowiązuje coś takiego jak "rejon", ale nie ma opcji tworzenia dodatkowy klas, jeśli w okolicy mieszka więcej dzieci. Podstawówki zwykle są małe - po jednej klasie na każdym poziomie.

Poziom uniwersytetów... Hm, w Polsce aż tak różowo nie jest, wystarczy przejrzeć rankingi. Aczkolwiek to nie tylko poziom nauczania, ale też studenci przyzwyczajeni do bardziej samodzielnej pracy, no i pieniądze - na sprzęt, kadrę, badania...

Kuro, dziękuję za ten post. :) Optymizmem nie napawa, ale dzięki komentarzom pod nim wiem, gdzie szukać czegoś dla swojego dziecka.

Pozdrawiam,
niepiątkowa A.

Niepiątkowa A ja się tyle nasłuchał o niskim poziome w Anglii, że mogłabym książkę napisać ;). Gdy miałam okazję przejrzeć książki to rzeczywiście jak się porówna poziom matematyki w pierwszych latach to jest niższy, ale w Anglii do szkoły idą przecież młodsze dzieci. Jeśli coś z czymś miałabym porównywać to poziom rówieśniczy i tu już różnic tak ogromnych nie ma a jak są to na korzyść Anglii. Opowieści opowieściami a życie życiem.
Olena z Kataru, która ma córkę w szkole amerykańskiej w Doha pisała kiedyś o tym co jej córka robi na matematyce i śmiem twierdzić, że poziom bliższy jest singapurskiej niż polskiej szkole. Z drugiej strony ja znam polską szkołę z etapu nauczania początkowego. W klasie 4 program nagle przyspiesza. Najbardziej obiektywne są testy PISA bo dla mnie nie ma znaczenia czy dziecko ma ułamki w klasie 3 czy 5. Dla mnie ma znaczenie jak dziecko potrafi się owymi ułamkami posługiwać pod koniec szkoły podstawowej. Niepiątkowa A cieszę się, że pomogłam.

Oj tak, opowieści o szkołach w Anglii można snuć w nieskończoność.

Ja akurat dopiero zaczynam rozgryzanie brytyjskiego systemu edukacji, ale po zapoznaniu się z ofertą kilku szkół, rozmowach z rodzicami starszych dzieci i z nauczycielami, no i po długich dyskusjach na temat dzieci do tych szkół chodzących (mąż jest psychologiem, więc może długo gadać) doszliśmy do wniosku, że jednak lepiej, żeby nasze dziecko podstawówkę kończyło tutaj. Co dalej - pomyślimy za parę lat. Bo braki w dodawaniu ułamków czy w rozbiorze logicznym polskich zdań da się szybko nadrobić, w przeciwieństwie do umiejętności pracy w grupie, samodzielnego myślenia czy postaw prospołecznych.

Tak to widzimy na miesiąc przed zerówką. Jeśli kiedyś zmienimy zdanie, to spakujemy manatki i poszukamy czegoś innego, bardziej odpowiadającego naszemu wyobrażeniu o dobrej edukacji.
n/A

A nie ma idealnej oferty dla wszystkich dzieci tak samo jak nie ma jednego rozmiaru ubrania dla wszystkich. Co byłby dla mnie kluczowe gdybym teraz szukała szkoły?
- By moje dziecko było ważne oraz by ludzie pracujący w szkole się szanowali. Jeśli nauczycielka mówi o pani ze świetlicy " obsługa techniczna" a o panią woźnej mówi z grymasem na twarzy "sprzątaczka" to nie pomogą temu miejscu ani rakingi ani olimpiady ani świetnie wyposażone budynki.

Tak, Kuro, ja też bym szukała miejsca pełnego szacunku, gdzie są przestrzegane podstawowe wartości. Nie zapominajmy, że szkoła wychowuje, a nasze dzieci mają być w pierwszej kolejności dobrymi ludzmi, a potem, jak już muszą, to niech juz będą Einsteinami, Arystotelesami, czy też innymi mądralami :-). Pozdrawiam. Koleżanka z szarej kanapy.

Jeśli mam być czepliwa to szkoła singapurska szacunek do władzy i najwspanialszego na świecie rządu ma rozdęty do granic możliwości. Coś co uderzyło mnie w szkole Przychówka to to dzieci są różnokolorowe, różno-gabarytowe i różne pod względem zachowania a zawsze zwracają się do siebie po imieniu. I za plecami tez mówią o innym dziecku używając jego imienia. Nie znane są określenia: gruby, bylarz, szczerbol itp.. ja pamiętam te określenia ze swojej szkoły i z polskiej szkoły Przychówka a nie chodziliśmy do tych samych szkół. Koleżanko z siwej kanapy napisz chociaż pierwszą literę imienia to będę wiedzieć z kim gadam. ;)

A ja pamiętam, że w podstawówce chłopcy do dziewczynek i odwrotnie, zwracali się po nazwisku (!), ale może to był bardziej wyraz jedności płci, aniżeli szacunku :-). Koleżanka z siwej kanapy na A :-). Dawno się nie widziałyśmy.

Oj dawno a jesteś już w Singapurze czy nadal relaksujesz się w ojczyźnie?

W SPZG wysyla sie kilka razy w ciagu roku prace kontrolne ktore dziecko samodzielnie wypelnia i na tej podstawie kwalifikuja dziecko do podejscia do egzaminu. Egzaminy zdaje sie na ogol co roku ale mozna sie umowic aby zdawac egzamin z dwoch lat. Z trzech niestety sie nie da. Egzaminy sa w Warszawie podczas wakacji letnich polskich w kilku wskazanych do wyboru dniach. Na ogol ich czas pokrywa sie z wakacjami singapurskimi ale nie zawsze.
Nam udalo sie przejsc przez pierwsza klase ze starsza corka. Przez kolejne dwa lata wysylalismy prece obu corek ale ze nie bylismy w stanie przyjechac na egzamin, to wysilek poszedl czesciowo na marne. Oczywiscie, czego sie nauczyly to ich i mam nadzieje ze zostanie w glowach. Papierka jednak nie maja.
Ogolnie polecam chociaz te terminy wakacji nie zawsze sie pokrywaja i trzeba byc zdecydowanym oraz pewnym ze sie na te egzaminy do Polski poleci.

Wczesniej po powrocie z zagranicy dziecko musialo zdawac egzaminy kwalifikujace do klasy na danym poziomie. Teraz podobno jest obowiazek przyjecia dziecka do klasy do ktorej przypisany jest jego rocznik. Inna sparwa ze moze tej klasy nieukonczyc i powtarzac rok.
Nie sprawdzalam tej informacji.

Podobnie jak Kura, o jezyk polski, historie i geografie obawialabym sie najbardziej planujac powrot do Polski.

E.T.

Mi tam na polskim świadectwie nie zależy, ale bardzo zależy mi na budowaniu języka oraz na rozumieniu specyfiki polskiej nauki - typów zadań, sposobu oceny etc. Plus historia eurocentryczna i geografia takaż. W końcu może z Kataru kiedyś zjedziemy do ojczyzny, kto wie? Czy tobie zależy na formalnym polskim świadectwie, czy też starczy wam wiedza? Może to świadectwo jest zwyczajnie zbędne?

Świadectwo jest zbędne jeśli po powrocie dziecko ma iść do szkoły rejonowej. Spróbuj zapisać dzieciaka do gimnazjum z pierwszej 10 nie mając testu szóstoklasisty, bo dziecko było w innym systemie to zobaczysz, że jest o co walczyć.
Spróbuj zapisach dziecko starsze ( 11, 12 letnie) do dobrej, prywatnej podstawówki w Polsce bez świadectwa polskiej szkoły ( choćby sobotniej)to zmienisz zdanie.
Olena o ile ty zakładasz, że może kiedyś wrócisz ja zakładam, że na pewno wrócę. Nie wiem tylko kiedy i w jakim momencie edukacyjnym będzie moje dziecko. ;)

Akurat brakiem jakiegoś świadectwa nie martwiłabym się zupełnie. Robiłabym swoje odnośnie edukacji dziecka w języku ojczystym, co też czytając Twoje notki robicie. To, że dziecko wybiera język angielski w zabawie z rówieśnikami wcale mnie nie dziwi, skoro większość czasu mówi właśnie po angielsku. Co do ewentualnego powrotu do kraju szkoła ma obowiązek przyjąć dziecko w swoim roczniku. Ja akurat mieszkam w Polsce, ale świadomie wybrałam szkołę międzynarodową dla swoich dzieci, z zupełnie innym programem nauczania i innym sposobem nauczania. I z językiem angielskim jako wykładowym i jedynym obowiązującym w szkole. Czytając Twoje wpisy o szkole singapurskiej widzę dużo podobieństw do programu naszej szkoły. I widzę jak różni się to od szkoły polskiej. I wierzę, że mimo to, gdyby dzieci zechciały jednak iść potem do poleskiego liceum do znakomicie dałyby sobie radę.

Powrot do Polski to na ogol nie jest spontaniczna decyzja i natychmiastowy wyjazd. Zazwyczaj jest troche czasu aby sie przygotowac i wszytko podopinac.
Moj maz jako dziecko mieszkal w Afryce i jego ojciec tak zaplanowal powrot, aby wypadal pomiedzy klasami. Maz zdal podczas wakacji letnich egzaminy i wskoczyl do klasy ze swoim rocznikiem.
Te egzaminy nie sa teraz obowiazkowe ale jesli komus zalezy na swiadectwie i na bardzo dobrych oceanch na nim, to jest to do osiagniecia.
E.T.

A nie wiem, może masz rację, ale mówiono mi, że zasadniczo takie egzotyczne świadectwo jest dla szkół dużą zachętą. Czy ty domniemywasz, czy wiesz na pewno? Bo to bardzo istotna kwestia jest.

E.T i Olena. S ja wiem ile drobnych spraw jest do załatwienia tuż przed wyjazdem i szukanie szkoły, tłumaczenie jakiemuś dyrektorowi czemu dziecko nie miało kontaktu z polską szkołą,branie go na egzotyczne świadectwo zupełnie mi się nie uśmiecha.
Wolałabym mieć "papierek" i grupę odniesienia w postaci polskiej klasy.Znam dwie historie o dzieciakach starszych wracających z zagranicy do polskiego systemu i wszystkim było ciężko. A dzieci nie były w szkołach topowych bo w takich nikt nie chciał z nimi rozmawiać.
Jedna z nauczycielek, która pracowała w bardzo dobrym liceum powiedziała, że dzieciaki wracające z zagranicy to: "skaranie boskie" i ona woli polskie dzieci po polskim systemie niż powracające, bo z nimi jest zawsze problem. Podobno na 150 dzieciaków powracających które przeszły przez szkołę tylko 1 dziecko nie miało problemów z nauką w żadnym z przedmiotów.
Ja niestety nie wierzę w magię egzotycznego świadectwa i gdybym miała wybór nasze dziecko chodziłoby do polskiej i singapurskiej szkoły jednocześnie :(

Ja przyjmuje za pewnik ze dziecko ktore uczylo sie w jednym kraju, po przyjezdzie do innego bedzie mialo poroblemy. Rowniez z nauka.
Pytanie brzmi, czy mozna je ograniczyc?
Mozna.
W jaki sposob i ile to bedzie kosztowalo rodzica i dziecko to juz inna sprawa.
W nizszych klasach singapurskiej podstawowki dziecko ma wiecej czasu wolnego i mozna z niego wykroic czas na prace nad jezykiem polskim. Pozniej ten czas jest mocno skrocony a i motywacja spada.
Lubie sluchac anegdot i sama je chetnie opowiadam ale zdaje sobie sprawe ze czesto maja sie one nijak do ogolnej oceny sytuacji czy do konkretnego przypadku.
Kiepska ta nauczycielka ktora woli dzieci polskie ktore nie wyjedzaly za granice od tych ktore tam przebywaly. Jak zareagowalyby na dziecko niepolskie ktoremu przyszkoby sie uczyc w polskiej szkole?

A papierek ktory dostaje dziecko przebywajace za granica i zdajace egzamin jeden raz w roku nie jest chyba traktowany dokladnie tak samo przez nauczycieli, dyrektorow szkoly. Niby jest to takie same swiadectwo ale to troche jak z lepsza i gorsza szkola. Juz po nazwie szkoly widac czy ocena jest mocna czy slaba bo poziem w danej szkole jest wysoki czy niski.
Lektury w szkole na odleglosc nie sa wszystkie przerabiane i wiedza jest bardzo wybiorcza.
Widac roznice w wypowiedzi ustnej i pisemnej dziecka ktore mieszka w Polsce i tego ktore mieszka po za jego granicami.
E.T.

E.T cenię sobie Twoją odpowiedź bardzo. Możliwe, że za bardzo przejmuję się sytuacją, która w tym momencie mnie nie dotyczy, ale Libratus realizował cały program. I dziecko nawet nie musiało chodzić do szkoły miejscowej. Dlatego tak bardzo mi żal. Tym bardziej, że moje dziecko ma czas na naukę polskiego i to robimy, ale świadectwa nie będzie. :(
Niestety doświadczenie wyniesione z licznych rozmów z rodzicami,którzy wracali z dziećmi pokazują, że wspomniana przeze mnie pani nie jest wyjątkiem. Jest bardzo trudno zwłaszcza gdy dziecko jest w momencie przejścia między podstawówką a gimnazjum.
A Polska nie Singapur w polskim systemie edukacji dzieci obcokrajowców właściwie nie ma.
Za to na studia łatwo się dostać bo dzieci emigracyjne traktowane jako studenci zagraniczni.

Że nie jest wyjątkiem, to ja wiem - gdzieś w otchłani internetu znajduje się opowiastka o dzieciaku przywróconym na ojczyzny łono coś w wieku 11 lat z GB. Rodzice prowadzili rozmowy z dyrekcją, wyjaśniali że młode chodziło tylko do brytyjskiego systemu, dyrekcja obiecała stosowne wsparcie.... I co? Ano, 3 czy 5 września dziecina wróciła ze szkoły z banią z dyktanda. A rodzicom, którzy pognali do szkoły nauczycielka powiedziała (zapewne kąśliwym tonem) "takie są skutki emigracji, proszę państwa".

Czyli po polsku prawo prawem a życie życiem. Według prawa mojemu dziecku należy się szkoła rejonowa o której opinie są bardzo różne. Rodzice którzy mają tam dzieci za jej główną zaletę podają odległość od domu. Każda inna szkoła oznacza dla mnie proszenie dyrekcji o przyjęcie mojego dziecka. Jeśli moje dziecko wróci do Pl w wieku podstawkowym to wróci do swojej starej szkoły i problemu nie będzie. Szkoła taki ciężar udźwignie ma doświadczenie i będzie dobrze, ale jeśli zechcę wrócić gdy będzie czas na gimnazjum to będzie ciekawie. Rejonowe gimnazjum jest fatalne a w każdym innym moje dziecko z egzotycznym świadectwem ( bez polskiego) będzie konkurować z dziećmi po polskim systemie. O kant dupy można wtedy rozbić całki, różniczki, biegłość w angielskim i inne cuda. Jak jakaś pańcia powie: nie przyjmę bo nie mam polskiego świadectwa to lipa. Mojemu dziecku zostanie szkoła rejonowa lub szkoły prywatne, które nie zawsze dają jakość adekwatną do ceny.
Historiami o powrotach do ojczyzny i problemach ze znalezieniem szkoły mogę sypać jak z rękawa niestety.

To się, kochana, przemeldujesz. Albo przepracujesz olimpiady tematyczne w jakiejś międzynarodowej wersji. I zaproponujesz szkole godzinę konwersacji tygodniowo z nativem w zamian za przyjęcie. :)
A polską szkołę w dowolnej wersji ciągnij, żeby dzieciak budował język specjalistyczny. W każdym razie ja mam taki plan edukacyjny.
Grunt to bez paniki. Bez paniki.

Przemeldowanie przeszło mi przez myśl, ale nie bardzo mam gdzie i jak. Olimpiady tematyczne to nie problem dzieciak pisze chętnie i właściwie hurtowo z matmy, angielskiego i informatyki. Problem jest tylko taki, że olimpiady w Singapurze są organizowane przez Uniwerek z Australii i nijak się mają do popularnych w Polsce kangurków i olimpusków.

Wiesz ty co? Po pierwsze, kangurka możesz chyba zaimportować. To przecież nie jest polski konkurs tylko francuski chyba? Po drugie, jak rozumiem nie wracacie zaraz, a jakby zaraz to nie ma problemu, bo stara podstawówka czeka. Więc sobie spokojniutko badaj gimnazja w okolicy, wybierz trzy najciekawsze i za jaki rok - dwa napisz do dyrekcji. Że planujecie powrót, że dziecina robi taki a taki poziom, ma takie a takie papiery, ale polskiego świadectwa nie ma, więc co ono na to? Założę się że przy kurczącej się populacji uczniów nie zostaniesz odkopana w kosmos....

Olena z tym importem kangurka to nie jest prosta sprawa. Rząd ma swoją wizję szkoły, olimpiad itp i i import musiałby się odbywać na rządowym szczeblu a na to za mała jestem.
Przy szukaniu gimnazjów w Polsce mam zamiar pisać listy i reklamować dziecko, ale nie jest to dla mnie sytuacja komfortowa.

Prześlij komentarz