Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

środa, 7 września 2011

Holland Village

To co tu nazywa się dzielnicą jest zwykle skrzyżowaniem kilku uliczek. Holland Village (Hollendeska wioska) ukryta jest pośród wielkich blokowisk.



Sama "wioska" składa się z trzech małych uliczek, wzdłuż których stoją piętrowe domki, których świetność dawno przeminęła.

W Holland jest kilkanaście restauracji, kilka kawiarni, puby, sklepy z kosmetykami, warzywami, sprzętem elektronicznym, meblami, wszystko to bez czego tubylec obejść się nie może, plus to co uszczęśliwia przybyszów zza mórz

Bez trudu, ale za to za duże pieniądze można tu kupić:
  • europejskie przyprawy: lubczyk, majeranek, zioła prowansalskie
  • europejskie niewybielające kremy do twarzy
  • europejski ser o smaku sera
  • kiełbasę, która nie jest słodka
  • chleb razowy

Holland upodobały sobie białe expatki, które po wyprawieniu męża do pracy i dzieci do szkoły zalegają w kawiarniach ze swoimi malutkimi laptopami, by przy kawce spędzić miłe przedpołudnie.
To w Holland widzieliśmy (po raz pierwszy w życiu) wypożyczalnię markowych gadżetów.
Można wypożyczyć sobie walizkę, torebkę, pasek, okulary słoneczne. Wszystko z logo bardzo znanych marek: Prada, Louis Vuitton, Gucci.

Przez kilka dni można poczuć się bogato trzymając w dłoni dzieło sztuki do samego Louis Vuitton.
Wszystkie znane Kurze białaski śmieją się z "lansu na wypożyczoną torebkę", ale sądząc po ilości białych kobiet odwiedzających codziennie tą dzielnicę, wypożyczalnia raczej nie jest nastawiona na azjatki.

0 komentarze:

Prześlij komentarz