Dawno, dawno temu Żywiciel zaprosił Kurę do bardzo dobrej restauracji w pewnym dużym mieście. Kura zamówiła wtedy krewetki i bardzo się w nich rozsmakowała. Kura z Żywicielem lubią owoce morza, ale od tych krewetek wtedy się zaczęło. Przychówek polubił krewetki i kalmary, a za dobrze przyrządzoną rybę dałby się pokroić.
W Singapurze poczuliśmy się jak w seafoodowym raju. Prawie każdy food court i hawker center ma stoisko, które sprzedaje potrawy z owocami morza i rybami.
|
Ryba "same ości" |
|
Krewetkowe fettuccini z sosem chili |
|
Grilowane kalmary, filet z dory, krewetki tygrysie |
Można zjeść kalmary, krewetki, ośmiornice i inne morskie potworki w sosie lub bez, z kluskami, bądź z ryżem, na gorącym półmisku i na zimno. Pani w naszym ulubionym food court-cie wita nas szerokim uśmiechem, chyba jesteśmy jej najlepszymi klientami. Często poleca nam różne potrawy, które czasem nam smakują, a czasem wywołują odruch wymiotny. Takie ryzyko życia w obcym kulinarnie kraju.
|
Krewetki w czosnku |
|
"Ciężko-zjadliwa" ryba |
Owoce i różne dziwne ryby jedliśmy już w wielu miejscach, ale hawker center, do którego trafiliśmy pewnego wieczoru uraczył nas przepyszną rybą o niezidentyfikowanej nazwie. Ryba była podana w całości na gorącym półmisku. To popularne tu danie było bardzo trudne do zjedzenia. Naprawdę nie wiedzieliśmy jak przy pomocy łyżki i widelca lub dwóch pałeczek oddzielić mięso od ości. Najpierw chcieliśmy jeść ładnie, a potem już tylko zjeść. W końcu się poddaliśmy i z żalem zostawiliśmy niedojedzoną rybę. Z dużym zdziwieniem obserwowaliśmy chińczyków, którzy na półmisku mieli jedynie rybi łepek, płetwy i ości. Gdy Kura zrobiła zniesmaczoną minę Żywiciel opowiedział o pani Ładnej, która podczas firmowego obiadu zjadła rybie oko i zachwycała się jego smakiem.
- Fuj - powiedział Przychówek
- Współczuję jej mężowi - dodał, a Kura z Żywicielem popatrzyli na siebie z uśmiechem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz