W Chinese Garden Kura najbardziej lubi ogród japoński, ze skalnymi wodospadami i drzewkami bonzai. Kura spędziła tam wiele miłych chwil w towarzystwie francuskiej koleżanki, bo Żywiciel i Przychówek jakoś nie pokochali tego miejsca. Widzieli raz i uważają, że wystarczy.
Kura chciała koniecznie owo magiczne miejsce pokazać Kwoce i Kogutowi. Na wycieczkę do Chinese Garden pojechali już drugiego dnia ich pobytu w Singapurze.
Kura zdziwiła się już przy wejściu gdy pani w czerwonym mundurku kazała jej kupić bilety. Do tej pory do Chinese Garden nie było żadnych biletów. Kura posłusznie zakupiła bilety, weszła od ogrodu i chwilowo odebrało jej mowę.
Piękne drzewka obwieszono chińską tandetą. Obok drzewek poustawiano koszmarki, które podobno świecą w nocy. Trawa gdzie jeszcze tak niedawno można było sobie posiedzieć i posłuchać śpiewu ptaków została stratowana przez ludzi którzy odwiedzili ogród poprzedniego dnia. Nie oszczędzono nawet biednego Konfucjusza, którego obwiązano czerwoną szarfą, a ogród japoński po prostu zamknięto.
Kiedy Kura narzekała, że ogród tak popsuto zobaczyła jednego z jego stałych mieszkańców, który przechadzał się po trawie. Wyglądał na zdziwionego całym zamieszaniem i pewnie gdyby umiał mówić to by powiedział:
- Nie martw się Kura niedługo skończy się Festiwal środkowo jesienny i wszystko będzie jak dawniej. Znowu posłuchasz śpiewu ptaków i posiedzisz przy Konfucjuszu.
3 komentarze:
O, ho,ho, ja nie wiem czy mogłabym się relaksować przy takich bestiach:)Hotya
Przepiekna ta bestia. Pamietam jak oslupialam, kiedy w malezyjskim parku narodowym dokladnie "to" sie nagle pojawilo i ku mojej rozpaczy szybko czmychnelo.
Teraz to się wybierzemy tam gdzie jest ich więcej. Te jaszczurki są zupełnie niegroźne, ale gdy ją nagrywałam ręka tak mi latała, że z 10 minutowego filmu dało się sklecic jedynie trzy..
Prześlij komentarz