Przed wejściem do świątyni należy zdjąć buty by uszanować panujące wewnątrz zwyczaje. Chodzenie po dziedzińcu świątyni staje się trudne, bo rozgrzane tropikalnym słońcem płyty chodnikowe parzą stopy, ale warto obejść cały dziedziniec. Można wtedy podpatrzeć jak hindusi dziękują bogom, jak się modlą i jak składają ofiary. Kobiety odziane w sari siedzą pod arkadami, po trawie biegają roześmiane hinduskie dzieci, a kto ma ochotę modli się lub składa ofiarę.
W przeciwieństwie do wyznawców islamu, którzy nie wpuszczają niewiernych do meczetu podczas modlitwy, hinduiści chętnie otworzą nie tylko drzwi, ale też garnki. Wszyscy obecni zapraszani są na posiłek składający się zwykle z ryżu i mleka, kto ma ochotę może nawet dostać na wynos. Nikt tu nie pyta o wyznanie, czasem z czystej ciekawości o kraj pochodzenia.
Zupełnie niedawno udało nam się natrafić na coś wyjątkowego. Zobaczyliśmy jedno z bóstw, które było obwieszone owocami. Staliśmy w osłupieniu i podziwiliśmy niecodzienny widok gdy hinduski kapłan upadł na kolana mówiąc coś w niezrozumiałym nam języku. Chwile potem inny kapłan podniósł palący się kokos i rzucił go na ziemię.
Zebrani ludzie zaczęli rozbierać bóstwo z owoców i pakować do toreb to co udało się zdjąć. Nas też zachęcano do zabrania kalafiora na kolację, ale grzecznie podziękowaliśmy, może skusimy się innym razem, bo do świątyni na pewno wrócimy. Niedługo Deepavali - najważniejsze hinduskie święto.
1 komentarze:
To bóstwo to Ganesa, hinduski bóg obfitości i dobrobytu. Pozdrowienia od nowego czytelnika:)
Prześlij komentarz