Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

piątek, 30 września 2011

Azjatyccy współlokatorzy

Kura jest alarmowana gdy jakiekolwiek stworzonko postanawia nas odwiedzić. Żywiciel nie unieszkodliwi żadnej mrówki tylko woła Kurę, która rozprawia się z nieproszonymi gości niczym kiler przy pomocy kapcia. Przychówek informuje o odwiedzinach mrówek i innych robaczków, a potem wieje do innej łazienki... Kura jest domowym pogromcą biegających i pewnie dlatego nie mamy tych gości zbyt często. Mrówki przychodzą na resztki jedzenia, a karaluchy na nocne spacery. Nauczyliśmy się myć szklanki zaraz po użyciu, a resztki owoców wyrzucać natychmiast. Wystarczy jednak niedomyta deska, rozsypany cukier lub kawa, a mróweczki idą długim rządkiem.
No cóż, naiwnością byłoby twierdzić, że nie dzieli się tu mieszkania z owadami. Jest gorąco i wilgotno, mamy w bloku zsyp, a mieszkania nie da się uszczelnić.

Kura ma więc z robakami układ. One nie wyłażą z dziur, a ona o nich za mocno nie myśli. Gdy robale wyłażą Kura zawiesza pakt o nieagresji i psika sprayem owadobójczym wszystko co się da, lub używa kapcia.

Pewnego wieczoru Kura w łazience zobaczyła wiele dziwny robaczków biegających w rożnych kierunkach. Popsikała kilerem, posprzątała, a następnego dnia zobaczyła nowe robaczki. Bawiła się z nimi dwa dni na zmianę psikając i szorując łazienkę. Oglądając robacze trupki odkryła, że to zupełnie nowe życie łazienkowe. Kura na robakach się nie zna i nie wie co to były za stworzonka, ale ma nadzieje, że więcej ich nie zobaczy. Profilaktycznie psika łazienkę, co jakiś czas zawsze patrząc czy spray przeciwko robakom nie zabija gekonów.



Nasz domowy gekon


Te małe jaszczurki są tu bardzo pożyteczne, bo żywią się owadami. Wolimy ich więc nie zabijać.Jeden z naszych polskich gości ciut się przeraził widząc jaszczurkę biegającą po ścianie. My lubimy gekony, a wieczorem czasem przysłuchujemy się jak ze sobą rozmawiają w gekonim języku, pozwala to nam przypuszczać, że mamy więcej niż jednego współlokatora - gekona.

6 komentarze:

A coś większego jak myszy czy szczury,zdarzają się?
anha

W naszej okolicy nie widzieliśmy ani myszy ani szczurów, ale jest bardzo dużo bezdomnych kotów które ludzie dokarmiają.

Oooo, jesli chciałabyś kiedyś mnie zaprosić, to ja chyba raczej nie wpadnę;)
wydaje mi się, że gekony to nie sa moje ulubione zwierzątka. Wiem, wiem, karaluchy są gorsze, ale mimo wszystko:) Hotya

Ojejku Kuro wiesz co? Twój współlokator jest pożyteczniejszy od moich(ach studenckie życie) ale chyba bym się go bała ;)

Dziękuję za komentarz w sprawie stroju kąpielowego, choć w międzyczasie pytałam Singapurki i ona powiedziała, że zwykły strój jednoczęściowy to normalka, a większość i tak nosi bikini, więc jestem zdezorientowana!
Nie boicie się, że gekon wejdzie wam na twarz albo do łóżka podczas snu? :)

Bikini ? toż ja tu nigdy nie widziałam żadnej Azjatki w bikini. A gdzie ochrona przed słońcem, które uważane jest za samo zło?

Gekonów się nie boimy nawet je lubimy. Nigdy nie wlazły nam do łóżka i nigdy nie udało mam się ich złapać.

Prześlij komentarz