Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

poniedziałek, 12 września 2011

Wandale z pierwszej klasy

  • Czemu dzisiaj tak długo? - zapytała Kura dzieciaka, gdy wyszedł ze szkoły prawie 25 minut po zakończeniu lekcji.
  • Bo Pani dyrektor i Pani L musiały zdyscyplinować wandali - powiedział Przychówek
  • Wandali? - zdziwiła się Kura
  • Posłuchaj mamo - powiedział Przychówek - kilku chłopców z pierwszej i drugiej klasy zniszczyło własność szkoły. I teraz pani Dyrektor jest bardzo zła. I powiedziała, że się za nich wstydzi i że tym razem wybacza, bo są w pierwszej klasie i dopiero się uczą jak należy się zachowywać, ale następnym razem nie daruje i wyrzuci ich ze szkoły, bo ona takich dzieci w szkole nie chce. 
  • I te dzieci będą musiały sobie znaleźć inną szkołę - Przychówek wziął oddech. Był naprawdę przejęty.
  • A co zrobili Ci chłopcy? - zapytała Kura
  • Zniszczyli własność szkoły. Najpierw wzięli nowy mop, który zostawiła pani sprzątająca i po nim skakali, a potem wsadzili go do wiadra z brudną wodą i tam zostawili no i podeptali szkolny ogródek, gdzie my mamy zioła i zniszczyli szlaban przy ogródku...
  • To wszystko? - zapytała Kura niepewnie, gdyż przy ziołowym ogródku nie ma szlabanu, tylko mały patyczek na dwóch wspornikach, aby dzieci nie wchodziły tam gdzie nie powinny...
  • To mało? - zdziwił się Przychówek
  • Wandale powinni się wstydzić - dodał.


Mop kosztuje w Singapurze jakieś 2 dolary, naprawienie płotka pewnie ze 3 dolary, przy tutejszych deszczach zioła urosną za kilka dni... Nie ważne.

Kto narozrabiał powinien się wstydzić i koniec..

Kura, która jeszcze dobrze pamięta polską szkołę Przychówka nie bardzo wyobraża sobie przetrzymywanie, ponad 20 minut, wszystkich dzieci w szkole z powodu zniszczenia mopa przez grupę pierwszaków.

W Singapurskiej szkole jest inaczej. Nie ma przyzwolenia na wandalizm, i pojęcia "mała szkodliwość czynu", może dlatego szkoły singapurskie są świetnie wyposażone. Nic się nie niszczy.
Piłki wszelkiego rodzaju i skakanki, leżą w drucianych koszach pod dachem przy boisku. Mikroskopy i lunety stoją na korytarzu, a w bibliotece są laptopy i iPady, a na korytarzu stoją wagi. Wszystkie klasy są wyposażone w elektroniczne tablice, rzutniki i magnetofony, o kredzie nikt tu nie słyszał (przynajmniej w szkole).

W naszym condo o kredzie przeczytaliśmy na tablicy ogłoszeń :
"W dniu ...  przy korcie tenisowym doszło do aktu wandalizmu. Dzieci zniszczyły chodnik. Rodzice wandali proszeni są o kontakt z administracją w celu usunięcia szkody.."
Ogłoszenie było opatrzone zdjęciem chodnikowej płytki z kwiatkami namalowanymi kolorową kredą. Nie sądzę, że rodzic wandali musieli cokolwiek robić - akt wandalizmu zmył deszcz.

Dzieciom i tak jest łatwiej niż dorosłym pewnej nocy 32-letni informatyk ze Szwajcarii przeciął ogrodzenie i wkradł się w towarzystwie pewnego Brytyjczyka na teren zajezdni pociągu podmiejskiego. Na dwóch wagonach namalował graffiti i umieścił napis "McKoy Banos". Brytyjczyk zwiał, a Szwajcar dostał karę 7 miesięcy więzienia i trzy baty. Karę podobno wykonano. Chłostą każe się też tych, którzy prowadzili auto na podwójnym gazie.

W Singapurze od myślenia głowa nie boli, za to od nie myślenia czasami boli dupa.

0 komentarze:

Prześlij komentarz