Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

niedziela, 18 grudnia 2011

Zupa montowana

Dawno, dawno temu, kiedy Kura była małą dziewczynką jej mamusia Kwoka gotowała jej zupki. Kura pluła tymi zupkami dalej niż widziała, w dzieciństwie bowiem preferowała kiełbasę. Gdy Kura podrosła i została studentką z cieniutkim portfelem rozsmakowała się w domowym rosołku, ale innych zup nie lubiła i nie potrafiła ich ugotować. Przychówek i Żywiciel też nie przepadali za zupami. Czasem skusili się na biały barszcz, pieczarkową i grochówkę, ale pozostałych zup nie jedli.

Gdy Kura zamieszkała w Singapurze ze zdziwieniem stwierdziła, że wiele jej azjatyckich koleżanek je na śniadanie zupę. Dużą popularnością wśród tubylców cieszyła się zupa montowana, jedzona z wielkiej miski. Zanim Kura odważyła się tą cudaczną zupę spróbować obserwowała jak tubylcy podchodzą do lady i przy pomocy szczypiec wrzucają do miski: pierożki, rybne kulki, kawałki marchewki, kapustę i tofu.






Kura nabrała ogromnej ochoty na zupę montowaną i do swojej miski wrzuciła pierożki, warzywa, mięsne pulpeciki, jajko i tofu.
Przygotowanie zupy trwało chwilkę. Pani ze stoiska zupowego wrzuciła warzywa do wielkiego sitka, a sitko wsadziła do gara z gotującym się bulionem. Dwie minuty później pani jednym ruchem przerzuciła zawartość sitka do miski i zalała to szarą cieczą. Zanim Kura się otrząsnęła pani poprosiła o 4 dolary i dorzuciła do Kurzej miski fasolę i szczypiorek.
Kolor zupy montowanej jest obrzydliwy (Przychówek mówi, że jest to kolor "brudowy"), smak nieszczególny, a jednak Kura tę zupę pokochała i jada ją codziennie coraz częściej na śniadanie.

  • Nie masz ochoty na taką zupę? - zapytała kiedyś Kura Przychówka
  • Nie będę jej jeść, bo się uzależnię - powiedział dzieciak i poszedł kupić wielką kiełbasę.
  • Może rzeczywiście coś do niej dosypują - pomyślała Kura i zamówiła kolejną porcję zupy.
Sekret zupy tkwi w warzywach, które gotują się bardzo krótko oraz w bulionie, który gotuje się bez przerwy na bardzo małym ogniu.
Nie da się tego powtórzyć w domowych warunkach dlatego Kura musi się najeść zupy montowanej na zapas.

8 komentarze:

Jestem wielka amatorka zup, ale zupa na śniadanie? No chyba ze na kaca,albo w Singapurze ;)

To prawie jak nasz barszcz Wielkanocny ... to pewnie różni się w zależności od regionu ... ale co do zasady bardzo podobnie :) ... a myślę, że Przychówek z czasem przekona się do zup ... kosztem kiełbasy :) ... pozdrawiam T.

Musi być dobra, jeśli Przychówek boi się jej uzależnienia:-)

a te zupki montowane to towar ogólnodostępny, czy też trzeba się udać w konretne miejsce?
Wyglądają obiecująco, więc chętnie skosztujemy...

Większość food cortów ma zupę montowaną. Na pewno jest w Vivo city (market z wodą na dachu z którego jedzie się kolejką na Sentosę). Zupa jest na poziomie wyjścia z metra.

Ja polecam Kuro zupe japonska tzw Udon. Tez mysle ze sie od tej zupy uzaleznilam, raz mialam taki tydzien, gdzie codziennie ja jadlam. Pani juz mnie poznaje z daleka;) Polecam curry dashi udon w Lau Pa Sat niedaleko Raffles Place MRT.

Po świętach idę testować i opiszę jak mi smakowało:) Dzięki . A jak przygotowania do świat?

Prześlij komentarz