Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

niedziela, 25 grudnia 2011

Obiad świąteczny u Chińczyka

  • Jeśli zostajecie na święta w Singapurze to zróbcie rezerwacje w jakieś restauracji, bo w święta raczej wolnych miejsc nie będzie - oznajmiła troskliwie koleżanka Kury
  • E tam przy takiej ilości restauracji zawsze się coś znajdzie - odpowiedziała Kura.
Jeszcze nam się nie zdarzyło wracać do domu z pustym brzuchem. Byliśmy więc spokojni.
    • Jeść mi się chce - powiedział dzieciak, gdy włóczyliśmy się po mieście
    • No dobrze popatrzmy gdzie można zjeść - powiedział Żywiciel patrząc na mapę.
    • O Paradise Inn - krzyknął Przychówek - już kiedyś byliśmy w restauracji tej sieci i było smacznie.


    Ledwo weszliśmy do restauracji, a kelner wskazał nam stolik. Świątecznych tłumów nie zauważyliśmy. Wybraliśmy potrawy, a Kura dodatkowo namówiła wszystkich na zupę. Chiński bulion pachniał wołowiną i kapustą, a pani która nalewała mam go do miseczek wybrała Przychówkowi najlepsze kawałki mięsa.

    • Nie będę tego jeść poczekam na ryż - powiedział dzieciak z niesmakiem na twarzy.

    Double-boiled Chicken with Spare Ribs Mushrooms and Chinese Cabbage

    Supreme Seafood Fried Rice

    Sauteed Vension with Black Pepper

    Imperial Pork Ribs

    Crisp-fried Crystal Prawns with Salted Egg Yolk

    Sweet and Sour Chicken with Capsicum

    Duża porcja ryżu okazała się porcją ogromną. Trudną do zjedzenia we trójkę. Siedzieliśmy w restauracji dłużej niż planowaliśmy i jedliśmy coraz wolniej. Wszystko było smaczne, ale chyba nas dopadło świąteczne przejedzenie. Wychodząc zobaczyliśmy, że o wyjątkowym jedzeniu w Paradise Inn pisano w gazecie. Chyba zamówiliśmy zbyt dużo by w pełni docenić wybitny smak potraw.
    Z uczuciem przesytu dowlekliśmy się do taxi. W domu dzieciak zaległ na łóżku, pan mąż na kanapie, a Kura na fotelu.

    • Czuję się świątecznie - powiedziała Żywiciel
    • Ja też - odpowiedziała Kura
    • Jak w domu podczas świąt. Nie mam siły ruszyć ani ręką ani nogą taki jestem obżarty - powiedział Żywiciel wyciągając się na swojej ulubionej kanapie.
    • Jutro świętuję w domu - dodał. 
    W Singapurze wszyscy muszą się zadowolić jednym dniem wolnego z okazji Bożego Narodzenia. W tym roku drugi dzień Christmas jest bonusem do rządu, który wspaniałomyślnie uznał, że jeśli jakieś święto wypada w niedziele to wolny będzie również poniedziałek. Możemy więc świętować tak jak w Polsce, w wigilię i dwa kolejne dni, ale taki kulinarny maraton jest zdecydowanie nie na nasze zdrowie. Jutrzejsze święto odwołujemy.

    2 komentarze:

    Alez sie glodna zrobilam patrzac na te zdjecia. U nas porzadnej chinszczyzny nie uswiadczysz, wszystko zmodyfikowane dla oh-tak-bardzo wrazliwych japonskich podniebien.
    A swiat oficjalnie w ogole nie mamy. Na szczescie 25 wypadl w niedziele, inaczej to bylby normalny dzien pracy.
    Znalazlam was przez blog roku i juz obserwuje :-)
    Pozdrawiam serdecznie i zycze wszystkiego dobrego w nowym roku!

    Hej dwakoty byliśmy już u Was z wizytą i będziemy wpadać chociaż nie jesteście po sąsiedzku ;)Chińszczyzny nie macie, ale macie pewnie super sushi.

    Prześlij komentarz