Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Gdyby głupota miała skrzydła...

Przychówek autentycznie cierpiał, że w nowym roku szkolnym nie będzie w jednej klasie z Ch. Kurze też było smutno, bo bardzo polubiła dziewczynkę o pięknym uśmiechu.
Ch. jest piekielnie zdolna i gdyby tylko miała szanse odrobić pracę domową, na testach wypadłaby lepiej, ale ponieważ pracowała ponad siły i nie zawsze miała szansę przygotować się do lekcji i jej testy wypadły średnio.

  • Będziecie w różnych klasach, ale zawsze możecie się przyjaźnić - powiedziała Kura gdy widziała załzawione oczy Ch. 
  • Możecie spotykać się po szkole i razem bawić - dodała i zobaczyła radość w oczach Ch.
  • Będzie nam miło jak nas odwiedzicie - powiedział Przychówek do cioci Ch. 
  • Chętnie przyjdziemy - powiedziała ciocia, ale nie możemy zostawić starszego brata samego w domu 
  • To go zabierzcie - powiedziała Kura i bardzo się ucieszyła, że w końcu Ch. nas odwiedzi.
Do wizyty Kura z Przychówkiem przygotowywali się bardzo starannie. Przychówek posprzątał swój pokój, a Kura planowała usmażyć polskie naleśniki.
O 9 rano ciocia spotkała się Kurą na stacji metra i powiedziała:

  • Nie mogę zostać, bo mam rozmowę w sprawie pracy.
Kura nie powinna się zgodzić na opiekę nad dziećmi skoro się na nią nie umawiała, ale szkoda jej się zrobiło Ch i Przychówka, którzy tak czekali na to spotkanie. Odchodząc ciocia powiedziała, że jak skończy rozmowę to zadzwoni. Kura pożyczyła jej powodzenia i poszła z dzieciakami do domu.
Mimo deszczu dzieci się nie nudziły. Bawiły się zgodnie, a Kura trochę zapomniała, że czas płynie nieubłaganie. O 15 nasmażyła naleśników i zaczęła dzwonić do cioci. Chciała wiedzieć kiedy ciocia planuje przyjść. W pierwotnym planie po obiedzie miało być wspólne pluskanie w basenie, ale Kura nie mogła sama pilnować trójki dzieci. Niestety ciocia nie odbierała telefonu. Kura robiła się niespokojna i około 20 zaczęła się zastanawiać:

  • Czy coś się stało?
  • Czy powinna zawiadomić policję?
  • Czy powinna poinformować filipińską ambasadę?
Sytuacja wyglądała mało ciekawie. Kura miała w domu dwoje filipińskich dzieci, których rodzice byli gdzieś na Filipinach, a ciocia, która powinna sprawować opiekę zostawiła je na stacji metra o 9 rano i zniknęła nie wiadomo gdzie i jak. Każde rozwiązanie, które przychodziło Kurze do głowy wydawało się złe.
O 20.30 Kurze udało nagrać się na automatyczną sekretarkę. Jej problemy z mówieniem po angielsku to tego dnia się skończyły. Bez trudu powiedziała, że za 20 minut planuje poinformować policję o porzuceniu dzieci. Po niepełna 5 minutach zadzwoniła ciocia mówiąc, że jest w biurze i nadal ma rozmowę. Kura kategorycznie zażądała odebrania dzieci nie wierząc, że rekrutacja może trwać 10h.  Ciocia zgodziła się odebrać dzieci chociaż nie była rozradowana. Poprosiła o podwiezienie dzieci do stacji metra na co Kura się zgodziła. Ciocia zjawiła się o 21.30. Nie zapytała czy dzieci coś jadły i piły, nie zapytała co robiły i jak się czuły? Kura nie usłyszała ani przepraszam ani dziękuję. Ciocia bała się jedynie Żywiciela i tego, będzie zły.
Nadwrażliwa Kura długo jeszcze próbowała zrozumieć jak kobieta, która sama jest matką może porzucić powierzone jej dzieci. Przecież tak naprawdę nic o rodzinie Przychówka nie wiedziała, nawet  nazwiska nie była w stanie wymówić, adresu też nie znała, bo przekazanie dzieci odbyło się w metrze.
Dwa dni po powrocie z Hong Kongu Kura przeczytała sms-a od cioci:

  • Dzieci bardzo chcą się pobawić z Przychówkiem.
Kura odpowiedziała, że będzie jej miło znowu gościć Ch. z bratem, ale zasady woli ustalić z tatą, który już wrócił do Singapuru. Ciocia bardzo się przestraszyła i poprosiła by Kura nie mówiła o całym zajściu. Kura nie zamierza kryć "troskliwej cioci" i mało ją interesuje co robiła w tym czasie.  Ch. i jej brata zaprosimy znowu, tylko czy przyjdą?

1 komentarze:

Wredna pseudo ciocia...
...dzieciaków szkoda...

Prześlij komentarz