Ch. jest piekielnie zdolna i gdyby tylko miała szanse odrobić pracę domową, na testach wypadłaby lepiej, ale ponieważ pracowała ponad siły i nie zawsze miała szansę przygotować się do lekcji i jej testy wypadły średnio.
- Będziecie w różnych klasach, ale zawsze możecie się przyjaźnić - powiedziała Kura gdy widziała załzawione oczy Ch.
- Możecie spotykać się po szkole i razem bawić - dodała i zobaczyła radość w oczach Ch.
- Będzie nam miło jak nas odwiedzicie - powiedział Przychówek do cioci Ch.
- Chętnie przyjdziemy - powiedziała ciocia, ale nie możemy zostawić starszego brata samego w domu
- To go zabierzcie - powiedziała Kura i bardzo się ucieszyła, że w końcu Ch. nas odwiedzi.
O 9 rano ciocia spotkała się Kurą na stacji metra i powiedziała:
- Nie mogę zostać, bo mam rozmowę w sprawie pracy.
Mimo deszczu dzieci się nie nudziły. Bawiły się zgodnie, a Kura trochę zapomniała, że czas płynie nieubłaganie. O 15 nasmażyła naleśników i zaczęła dzwonić do cioci. Chciała wiedzieć kiedy ciocia planuje przyjść. W pierwotnym planie po obiedzie miało być wspólne pluskanie w basenie, ale Kura nie mogła sama pilnować trójki dzieci. Niestety ciocia nie odbierała telefonu. Kura robiła się niespokojna i około 20 zaczęła się zastanawiać:
- Czy coś się stało?
- Czy powinna zawiadomić policję?
- Czy powinna poinformować filipińską ambasadę?
O 20.30 Kurze udało nagrać się na automatyczną sekretarkę. Jej problemy z mówieniem po angielsku to tego dnia się skończyły. Bez trudu powiedziała, że za 20 minut planuje poinformować policję o porzuceniu dzieci. Po niepełna 5 minutach zadzwoniła ciocia mówiąc, że jest w biurze i nadal ma rozmowę. Kura kategorycznie zażądała odebrania dzieci nie wierząc, że rekrutacja może trwać 10h. Ciocia zgodziła się odebrać dzieci chociaż nie była rozradowana. Poprosiła o podwiezienie dzieci do stacji metra na co Kura się zgodziła. Ciocia zjawiła się o 21.30. Nie zapytała czy dzieci coś jadły i piły, nie zapytała co robiły i jak się czuły? Kura nie usłyszała ani przepraszam ani dziękuję. Ciocia bała się jedynie Żywiciela i tego, będzie zły.
Nadwrażliwa Kura długo jeszcze próbowała zrozumieć jak kobieta, która sama jest matką może porzucić powierzone jej dzieci. Przecież tak naprawdę nic o rodzinie Przychówka nie wiedziała, nawet nazwiska nie była w stanie wymówić, adresu też nie znała, bo przekazanie dzieci odbyło się w metrze.
Dwa dni po powrocie z Hong Kongu Kura przeczytała sms-a od cioci:
- Dzieci bardzo chcą się pobawić z Przychówkiem.
1 komentarze:
Wredna pseudo ciocia...
...dzieciaków szkoda...
Prześlij komentarz