- My nie dostaliśmy kartki na bezpłatne podręcznik - zasmucił się dzieciak.
- Nie szkodzi pewnie to tylko dla tubylców - powiedziała Kura
Wyposażeni w gotówkę pojechaliśmy do szkoły Przychówka. Szkoła wyglądała tak jak zwykle. Na maszcie powiewała flaga Singapuru, na szkolnym parkingu stały szkolne autobusy. Wejścia strzegła jak zwykle pani Buldi, która przywitała Przychówka wakacyjnym uśmiechem.
Zakup książek trwał chwilę, bo wystarczyło podać klasę dziecka i już można było zapłacić za komplet książek, zeszytów i szkolnych akcesoriów. Mimo błyskawicznych zakupów w szkole spędzaliśmy prawie godzinę. Z dużym zdziwieniem obserwowaliśmy, że mimo wakacji dzieci przychodzą do szkoły nie tylko po nowe książki.
My spotkaliśmy:
- grupę chłopców grających w piłkę.
- chińskie dziewczynki ćwiczące taniec,
- chłopca, który czytał książkę
- grupę dzieci ćwiczącą grę w tenisa stołowego
- Fajna ta twoja szkoła - powiedziała do dzieciaka
- Bardzo fajna - powiedział Przychówek
- Wiesz, trochę już tęsknię - dodał po chwili
12 komentarze:
Do mojej szkoły chodziliśmy w czasie ferii zimowych, w wakacje niestety była dla nas niedostępna :(
I tak lepiej trafiłaś niż ja moja szkoła była zamknięta na cztery spusty w wakacje i ferie.
W dalszym ciągu ciężko uwierzyć, że istnieją szkoły do których dzieciaki chodzą z chęcią, uśmiechem na ustach i bez bólów brzucha... I mimo mniejszej ilości lekcji, książek, materiałów i zadań domowych wynoszą z niej więcej niż dzieci w pl szkołach...
Droga Kuro, jak tak czytam Twoje opisy Singapurskiej szkoły, a na co dzień ww pracy obserwuję skutki pracy szkół Polskich to marzy mi się wychowywanie dziecka w Singapurze...
Ma ta szkoła jakieś wady?:)
Pozdrawiam ze śnieżnej Łodzi
ps. Bloga śledze od jakiegoś czasu prawie udało sie przeczytac wszelkie starsze posty. Gratuluję talentu pisarskiego.
Witamy nową czytelniczkę :)
Szkoła singapurska jest bardziej wymagająca niż szkoła polska, ale dzieci lubią tam być może dlatego, że czują się tam bezpieczne. Sami nie wiemy.
Moje dzieci chodzą do szkoły społecznej w Polsce. Bardzo lubią i szkołę i nauczycieli. Mają do wyboru dużo kółek zainteresowań więc mogą sprawdzić się w różnych dziedzinach. Jednak uważam że to za co ja płace (dla mnie nie małe pieniądze)powinno być w standardzie w każdej szkole.
PS. Uwielbiam twój blog i jestem stałą czytelniczką.
Też uważamy, że to co jest w szkole społecznej bądź prywatnej powinno być dostępne w każdej państwowej. Singapurczycy nie żałują pieniędzy na edukację i tego im zazdrościmy.
witaj zazdroszcze ci ze mozesz byc spokojna jesli chodzi o szkole dziecka moja chodzi do prywatnego liceum, za rok klasa maturalna a dzis sie dowiedzialam ze w czerwcu musze zamowic juz korki z maty jak chce aby mloda zdala mature i dostala sie na dobre studia
tak wiec ...... zazdroszcze spokoju duszy
pozdrawiam
ela-krajanka
Oj to fakt. Też zaobserwowałam że szkoły prywatne mają się lepiej. Ale to głównie dlatego że jest odpowiednio dobierana kadra. Tam trudno o nauczyciela który nie bedzie miał pasji w nauczaniu i przebywaniu z młodzieżą.
W styczniu wybieramy się do Azji z mężczyzną i nie ukrywamy że mamy zamiar przyjrzeć się blizej i Singapurowi i Brunei i możliwościa pracy w Waszych okolicach...
Pozdrawiam
M.
Hej Ela zanim moje dziecko dotrze do matury to ty się wnuków dochowasz.:) Mało prawdopodobne by Przychówek zdał maturę na tej czerwonej ziemi.
Hej M.
Mamy nadzieję, że uda Wam się osiąść w tych okolicach. Powodzenia.
Prześlij komentarz