Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

sobota, 31 grudnia 2011

Już za parę dni, za dni parę...

Już za trzy dni Przychówek zapakuje plecak w swoim ulubionym kolorze, a potem wróci do szkoły. Bardzo szybko minęły sześciotygodniowe wakacje. Dużo ciekawych rzeczy udało nam się zobaczyć, ale nie wszystkie udało się opisać. Kończące się wakacje uznajemy za udane i już nie możemy doczekać się następnych.
Trzeciego stycznia zacznie się nowy roku szkolny, a Kura przypomni sobie jak to jest wstawać bladym świtem. Przychówek musi być w szkole o 7.15!
By ogarnąć poranny chaos i dotransportować dzieciaka do szkoły Kura powinna wstawać o 6 i teraz wydaje jej się, że lepiej byłby wcale się nie kłaść. 
W starym roku Przychówek zaczynał lekcje o 12.30 i wszyscy bardzo lubiliśmy tę popołudniową zmianę. W nowym roku dzieciak będzie zaczynać lekcje "w środku nocy", a Kura już ma czarne wizje, że dzieciak spóźni się do szkoły pierwszego dnia.
Nowy rok szkolny to wyzwanie nie tylko dla dziecka, które trafiło do klasy z samymi dobrymi uczniami, ale też dla Kury. Znudzona siedzeniem w domu matka uznała, że popatrzy sobie na funkcjonowanie szkoły od środka i zapisała się na rodzicielski wolontariat. Teoretycznie miała w czym wybierać. W szkole naszego dzieciaka rodzice pomagają:

  • w bibliotece
  • na basenie
  • w odrabianiu  lekcji
  • w wycieczkach
  • w organizacji konkursów
Praktycznie wcale nie było łatwo, bo chętnych jest zawsze więcej niż miejsc. Nauczyciele i  pracownicy szkoły sami wybierają kogo chcą do pomocy w danym roku. Przy doborze wolontariuszy nauczyciele i wolontariusze koordynatorzy starają się stworzyć fajny zespół, który będzie nie tylko ze sobą pracował, ale polubił się też poza szkołą.
Do pracy w szkolnym wolontariacie zgłaszają się nie tylko rodzice dzieci uczących się w szkole, ale też rodzice przedszkolaków, którzy chcą posłać dziecko do tej szkoły w przyszłości. Nieodpłatna praca na rzecz wybranej szkoły daje dodatkowe punktu przy rekrutacji do klasy pierwszej. Im szkoła lepiej wypada w rankingach tym więcej rodziców chce tam posłać swoje dzieci i tym trudniej się tam dostać. Wolontariat jest więc opłacalny.
Kura została przydzielona do zespołu bibliotecznego chociaż aspirowała również do sekcji pływackiej i wycieczkowej. W każdy poniedziałek o 7.15 Kura będzie meldować się w bibliotece. Przez pięć godzin będzie układać książki na półki, wycierać iPady z kurzu i zachęcać do czytania. Co miesiąc Kura napisze raport o swojej pracy i da go A. Hiszpance - koordynatorowi bibliotecznemu, ta wszystkie raporty przeczyta i sporządzi jeden raport biblioteczny, który przekaże koordynatorowi głównemu.
W czerwcu wszyscy szkolni wolontariusze zostaną podani ocenie, jeśli Kura wypadnie słabo zostanie wyrzucona z grupy bibliotecznej i nie dostanie się do żadnej innej. Na jej miejsce zostanie przejęty wolontariusz rezerwowy.

  • Praca w szkole dziecka to zaszczyt. - powiedziała zaprzyjaźniona China.
Kura czuje się zaszczycona możliwością pracy w singapurskiej szkole. Pewnie kiedyś opowie swoim koleżankom, że to co dla nich jest zaszczytem w wielu polskich szkołach jest przykrym obowiązkiem.

7 komentarze:

Zapowiada sie bardzo interesujaco. Powodzenia, Kuro! Nie przynies wstydu Przychowkowi. ;)
M.

To może lepiej do Sekcji Gimnastycznej ... reprezentuje naturę, fizyczność coś pierwotnego ... czyli "tezę" ... Sekcja Biblioteczna jako duchowa, reprezentująca kulturę stanowi "antytezę" ... tak czy inaczej wstając dzień w dzień bladym świtem będzie czas na wypracowanie ... nowej strategii "syntezy" :)
Pozdrawiam.
T.

Dziwne , w szkołach moich dzieci (USA)bez mała całowali po rekach gdy się ktos zgłosił. I to w liceum jak i prywatnych podstawówkach. inny świat. Pozdrowienia
Grazyna1

To jest właśnie ta twarz Azji, która bardzo mi nie odpowiada. 5 godzin dodatkowej praca na rzecz szkoły, zeby moze kiedys ktos sie zlitowal i przyjąl moje dziecko do szkoły...

Praca w szkolnym wolontariacie nie gwarantuje przyjęcia dziecka. Daje jedynie dodatkowe punkty. O sposobie rekrutacji do singapurskich szkół pisaliśmy w jednym z pierwszych postów,
Azja to nie tylko piękne plaże. To też ludzie, z zupełnie inną mentalnością i żyjący inaczej.Normalne życie jest dla nas najbardziej ciekawe.:)
Pozdrawiamy azjatycko

Azjaci po prostu wierzą, iż bezczynność jest grzechem. I po części mają rację.
Ponadto - silny wpływ buddyzmu, kładącego olbrzymi nacisk na samodoskonalenie, pokorę, dzielenie się tym co mam i co potrafię z innymi, dążenie do poprawy sytuacji ogółu - leży u podstaw popularności wolontariatu.
Tutaj na przykład dosyć majętne panie - babcie w wieku emerytalnym przebierają smieci CUDZE, znaczy uliczne, posegregowane papier metal szkło plastik oddają do skupu a kasę ten sposób uzyskaną oddają na organizację charytatywną. O czym z dumą powiedział mój nauczyciel, za przykład dając swoją matkę.
Myślę, że Polakom dobrze by zrobił wolontariat właśnie - choćby po to, aby docenić dobro wspólne. Notabene, podobny system dodatkowych punktów funkcjonował na progu gimnazjum/liceum/studia i był swego czasu nawet popularny. Zatem - nie tylko w Azji liczy się na to, że ktoś doceni te całe 5 godzin tygodniowo i przyjmie dziecko do lepszej szkoły.

Jak w polskiej szkole przydałby się wolontariat rodzicielski - nauczycielka to mówi... reading time codzienny i wiele, wiele innych rzeczy ...

Prześlij komentarz