W pierwszych miesiącach naszego singapurskiego życia nie mieliśmy czasu na pisanie. Pierwszy wprowadzający wpis pojawił się w maju (ponad 4 miesiące po przyjeździe do Singapuru) gdy biegaliśmy po sklepach w poszukiwaniu iPad-a 2 i gdy nie udało nam się odwiedzić wyścigów konnych.
Dzięki naszym azjatyckim przygodom nie jest to blog jedynie kulinarny (a wręcz mało kulinarny). Nie planowaliśmy zrobić z naszego bloga dziennika, ale tak wyszło. Codziennie po powrocie z pracy Żywiciel się pyta:
- Co dziś publikujemy?
Kura jak zwykle się rozgadała, ale tak naprawdę to chciała podzielić się radością i napisach, że dzisiaj około 16 (czasu singapurskiego) nasz blogowy licznik odnotował 50 000. Jesteśmy dokładnie w połowie drogi do wymarzonych 100 000.
Cieszymy się liczbami i tym, że czyta nas coraz więcej osób, ale najbardziej lubimy komentarze, które do nas przychodzą. Wszystkie czytamy i odpowiadamy w miarę możliwości. Każda notka, która przychodzi jest ważna, ale nie możemy opublikować tych z linkami zewnętrznymi oraz takich, które by nas zdemaskowały. Polubiliśmy nasze azjatyckie wcielenia i niech tak zostanie.
18 komentarze:
Ja ze szczególną przyjemnością czytam o tej kulinarnej stronie Azji. Czekam na więcej
Hi hi no właśnie tak się zastanawiałam czy się kiedyś zdemaskujecie ;) ale rozumiem potrzebę zachowania pewnej anonimowości - swojego bloga też nie firmuję imieniem i nazwiskiem. I oczywiście bardzo gratuluję połowy drogi do setki!
Dla każdego będzie coś miłego :) wpis kulinarny będzie jeszcze w tym tygodniu.
Może kiedyś się ujawnimy a może nie ;)
Dotarłam do Was późno, co nie zmienia faktu, że przeczytałam bloga od deski do deski i cały czas czekam na więcej:-)w każdym temacie.
Mnie osobiście interesują najbardziej ludzie, ale ludzie to też kraj, kultura, kulinaria...
Chyba się uzależniłam, a Mąż mój, co kilka dni wieczorem pyta mnie, „co słychać u Kury"? Także jesteście obecni w naszym życiu...:-)
Całkowita anonimowość jest ok, popieram, nie ma co za dużo pokazywać, bo rożnie w życiu bywa…
Życzę powodzenia.
Heidi przy naszym tempie pisania za miesiąc będziesz starym czytelnikiem. Czuj się jak u siebie:)i pozdrów męża.
Kura
Oj ja też niedawno - z miesiąc temu do was trafiłam, szukając blogów osób mieszkających w Tajlandii, Singapurze, Malezji żeby wyłapać jak najwięcej kulturowych wskazówek i smaczków przed wyjazdem. i przyznaje że się uzależniłam. Co więcej proponuję Wam Moi Drodzy z czasem wydać książkę. Anonimowo, pod pseudonimem! Ale gwarantuję czytelników :)
Pozdrawiam ciepło i z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy.
m.
Wy tak nie kuście, bo nie będę nic innego robić tylko pisać.
Trafiłam tu kilka dni temu, przeczytałam wszystko i miałam skomentować od razu ale oczywiście zapomniałam, więc piszę teraz - przede wszystkim dzień dobry :)
Piszcie, piszcie i jeszcze raz piszcie, niekoniecznie o kuchni :) Super się Was czyta i chociaż nigdy nie myślałam o Singapurze jako o kolejnym celu mojej wyprawy to teraz zaczęło mi się to marzyć. Może kiedyś...
Pozdrawiam z Warszawy.
Witaj Aniu cieszę się, że Ci się u nas podoba czuj się jak u siebie.:)
A ja z kolei trafiłam całkiem niedawno i wszystkiego jeszcze nie przeczytałam, ale jestem w trakcie :) A i Singapur jest na mojej liście pod tytułem "Chcę tam" :)
Pozdrówka!
E.
Oj, piszcie, piszcie jak najwięcej :) Odkąd Was odkryłam, każdy dzień zaczynam od sprawdzenia, czy jest coś nowego :)
Pozdrawiam serdecznie :) A.
"Śledzę" Was jakoś tak od kilku miesięcy. Podoba mi się Wasze poczucie humoru, a że macie "lekkie pióro", to i czyta się Wasze posty z wielką przyjemnością :)
Pozdrawiam noworocznie i oczywiście serdecznie,
Agna
mnie też przed przypadek udało się trafić na ten blog, i to moja opinia, subiektywna oczywista
- ta 'anonimowość' to taka trochę infantylna tak jak i sposób wpisów, ale mnie generalnie irytyje wpis w osobie 3
- ale ciekawe i owszem
- choć takie prymitywne pozytywnie, no ale może się rozkręci z czasem
- bo turyści wydają się bardziej rozgarnięci, ale to pewnie taka forma kokieterii
piszcie dalej i tyle :)
A my lubimy naszego pieszczoszka takim jaki jest i jest to jest " oczywista oczywistość", że on się nie zmieni.
Jak widzimy ta "infantylna anonimowość" staje się coraz bardziej popularna, bo ty też zapomniałeś się podpisać.
Gratulujemy! My też polubiliśmy Wasze azjatyckie wcielenia...nawet bardzo:) I czekamy na Was w KL! A póki co składamy życzenia z (nie)zimowego Krakowa - Szczęśliwego Nowego Roku całej szalonej Kurzej rodzince!
Droga Kuro i Jej Rodzino
Prowadzicie fajnego bloga, a Wasze wnikliwe podsumowanie rzeczywistości singapurskiej przedstawiacie bardzo ciekawie.
Miło Was czytać i wcale nie musicie się bardziej przedstawiać. I tak jesteście fajni;)
I cieszę się, że jesteście "prymitywnie pozytywni", bo tak sobie myślę, ze jadąc na obczyznę trzeba być właśnie ciekawym świata i pozytywnie nastawionym. W sumie to przecież jesteście w Singapurze gośćmi i raczej nie zmienicie narzekaniem panujących tam zwyczajów :). A jeśli czegoś zmienić nie można, to czy warto na to narzekać?
Z okazji 2012 - życzę 100.000 wejść na blog, wygrania konkursu i jeszcze wielu innych miłych osobistych zdarzeń.
pozdrawiam z Poznania
agnitz
Dziękujemy za wszystkie życzenia też jesteśmy ciekawi co nam los przyniesie.
Tematów do pisania raczej nam nie zabraknie :)
Prześlij komentarz