- Dwa bilety 48 godzinne dla dorosłych i jeden dla dziecka - powiedział Żywiciel gdy usadowiliśmy się w piętrowym autobusie
- Zaraz do Państwa wrócę - powiedział pan sprzedający bilety
Wracał do nas trzy razy za każdym razem mówiąc, że o nas pamięta, ale biletów nam nie sprzedał.
Gdy zmęczeni dwugodzinną jazdą w dusznym, słabo klimatyzowanym autobusie, wysiedliśmy oglądać Meczet Narodowy wciąż planowaliśmy wrócić do autobusu i kupić bilety. Autobus jednak nas nie chciał. Miła pani powiedziała, że ma komplet turystów i zabiera tylko tych z biletami. W czasie oczekiwania na kolejny autobus, poszliśmy rozejrzeć się po okolicy i ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że budynek który mamy przed oczami to dworzec, który mijaliśmy godzinę temu siedząc w autobusie.
- Na piechotę będzie szybciej - zauważył Żywiciel
Zupełnie nie wiemy po co oni tam instalują sygnalizacje świetlne skoro nikt ich nie respektuje. Malezyjska ulica to istna dżungla w której potrafił poruszać się tylko Żywiciel. Kura działała na hasła chodź i stój kurczowo trzymając dzieciaka za rękę, chociaż ten już dawno wyrósł z chodzenia za rączkę.
- Już chyba nie będziemy jeździć autobusem? - zapytał dzieciak widząc, że spacerując po mieście mijamy te same budynki, które widzieliśmy z okna autobusu.
Następnego dnia skorzystaliśmy z usług taksówkarza i były to najlepiej wydane pieniądze w stolicy Malezji. Pan taksówkarz woził nas tam gdzie chcieliśmy, miał auto z klimatyzacją i zawsze czekał aż nacieszymy się obiektem i będziemy gotowi do dalszego zwiedzania. Wiedzę na temat ważnych budynków w Kuala Lumpur miał porównywalną z panią przewodnik jeżdżąca turystycznym autobusem. Dużą nowością był dla nas brak taksometru w taksówce. W stolicy Malezji z kierowcami trzeba się umawiać na konkretną stawkę zanim wsiądzie się do auta. Za przejazd można też zapłacić biletem, który kupuje w specjalnym stoisku.
Żałujemy, że nie jeździliśmy metrem ani pociągiem na jednej szynie, mogłoby być równie ciekawie, ale w kilka dni nie można mieć wszystkiego.
6 komentarze:
pociąg na jednej szynie czyli monorail był z kolei naszym ulubionym środkiem transportu po KL, ale może to dlatego że mieszkaliśmy tuż koło jego stacji ;)
Jak nie ma taksometrów? W KL 2 razy jechalismy taksówką i 2 razy z taksometrem za bardzo niewielkie pieniadze.
m. :)
Oj to musieliscie wydac duzo kaski na te taksowki:/ W Kl pierwsza rzecza jaks sie robi wsiadajac do taxi to pytanie czy ma taksowkarz licznik jezeli nie ma to lepiej nie wsiadac bo zawsze sobie zawyzszaja cene widzac,ze turysta.
Wcale nie twierdzimy, że nie ma ich we wszystkich. Jechaliśmy takimi w których był i takimi w których nie było. Akurat ten który obwoził nas po mieście taksometru nie miał. Podobnie taksówka z lotniska, na kupon/bilet ze stałą ceną do centrum, taksometru nie miała.
O dziwo nie. Za taksówkę z lotniska do hotelu, na kupon ze stała ceną przejazdu, zapłaciliśmy zdecydowanie mniej niż za takso-metrowaną podróż z hotel na lotnisko. Podobnie niewygórowana była umowna cena naszego zwiedzania miasta.
Jeśli odwiedzicie KL raz jeszcze, polecamy przejażdżkę metrem po mieście. Szybko, sprawnie i tanio, nie trzeba tracić czasu ani energii na podróżowanie taxi czy co gorsza, autobusem turystycznym:)
Pozdrawiamy z pochmurnej Malezji!
Prześlij komentarz