Gdy poszła pierwszy raz do najbliższego community center pani z recepcji popatrzyła na nią jak na wariatkę. Kura nie miała bladego pojęcia w jakich zajęciach jogi chce uczestniczyć, ale pytała się gdzie jest szatnia i czy są prysznice. Jakaś miła pani słysząc wymianę zdań powiedziała, że nikt po zajęciach się nie kąpie, nikt też się nie przebiera, bo wszystkie panie mieszkają niedaleko, ale dobrze jest mieć własny ręcznik. Ta sama pani opowiedziała z jakich zajęć może skorzystać w ramach karnetu, ale dla Kury wszystkie nazwy brzmiały tak samo dziwacznie (hatha joga, asthanga joga, bikram joga) i kompletnie nic jej nie mówiły.
Pani z recepcji doradziła by Kura wybrała jogę bikram, która oczyszcza duszę i ciało, powoduje, że skóra robi się sprężysta i mocna, a na twarzy prostują się zmarszczki. Kura się zestarzała, była więc bardzo ciekawa czy joga potrafi zlikwidować jej pierwsze zmarszczki.
Dwa dni później w swoim wysłużonym dresie Kura poszła do community center na jogę. Najpierw została poczęstowana okropną jaśminową herbatą z chińskiego termosu, a potem znalazła się na sali z 20 innymi kobietami i zaczęła ćwiczyć, a właściwie patrzeć co się dzieje. Instruktorka pokazywała wolno wszystkie ćwiczenia i Kura nawet była w stanie je powtórzyć, ale było jej cholernie gorąco. Tak gorąco jak jeszcze nigdy w życiu. Gdy zaproponowała włączenie klimatyzacji wszystkie panie popatrzyły na nią krzywo i głośno zaprotestowały. Po skończonych zajęciach Kura przypomniała mokrego, wymęczonego kurczaka, a instruktorka powiedziała, że joga bikram zwana jest hot joga, bo ćwiczy się na sali podgrzanej do prawie 40*C. Kura wie, że były to jej pierwsze i ostanie zajęcia z gorącej jogi w Singapurze, możliwe, że spojrzałaby na te same ćwiczenia łaskawiej gdyby mieszkała w zimnej Finlandii, ale 150 km od równika owe zajęcia wydały jej się kompletnie bez sensu. Karnet na zbiorowe pocenie podarowała sąsiadce, skoro ma się zmarnować, to niech przeniesie korzyści drobnej Chince. Niech chociaż ona będzie piękna i wypocona.
Kura będzie miała swoje zmarszczki, a jej umysł i ciało nie będą dobrze oczyszczone. Może nie będzie piękna, ale przynajmniej będzie szczęśliwa i popływa sobie w chłodnym basenie.
7 komentarze:
Masz racje Kuro ... basen na pewno sympatyczniejszy i relaksujący ... można po 1h pływania wskoczyć do jacuzzi i posiedzieć w bombelkach ...
Pozdr.
T.
jejku Kura ale ci zazdroszcze , nawet spoconego tylka . u nas jeszcze przedwiosnie ale strasznie grymasne pozdrawiam ela z plocka
A juz myslalam, ze jak sie Kurze jakies zmarszczki wyprasuja, to sama pognam, ale w takiej sytuacji wybieram botox. ;)
M.
A u nas nie ma tego rodzaju jogi... a w naszych warunkach klimatycznych byloby całkiem.
Ach jak ja tęsknię za tym Azjatyckim ciepłem... tym klimatycznym i tym wewnętrznym
Pozdrawiam
m.
Też bym się pozbyła tego karnetu ;)
Ćwiczyć w 40 stopniach? O ja dziękuję! Też by mnie tam nie uświadczyli więcej... Mi się biegać aż odechciewa jak na siłowni jest powyżej 20*
Też bym w tych warunkach wybrała chłodny basen. Szczególnie, że u Was, inaczej niż w Polsce, możesz sobie z tego basenu, jak rozumiem przez bity rok, wracać do domu z mokrymi włosami, bez ryzyka przeziębienia.
Prześlij komentarz