Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

wtorek, 6 marca 2012

Holi - święto którego nie ma

W sobotę w parku Fort Canning widzieliśmy ludzi, których twarze i ubranie były pobrudzone wielokolorową farbą. Gdybyśmy przyszli chociaż godzinę wcześniej moglibyśmy nie tylko obserwować, ale także uczestniczyć w obchodach święta Holi.






Święto jest obchodzone niezwykle hucznie w Indiach i w innych krajach zamieszkałych przez Hindusów, ale w Singapurze ma znaczenie marginalne gdyż jest niepoprawne politycznie. Teoretycznie nikt nie zabrania go obchodzić, ale praktycznie nie ma żadnej informacji gdzie hindusi będą świętować.

Początkowo w Indiach obchody Holi były czasem, kiedy ludzie należący do różnych warstw społecznych zapominali o podziałach. Święto Holi przeznaczone było również dla śudrów czyli rolników i sług, którzy nie mogli brać udziału w innych świętach. 


Ponieważ w Singapurze (przynajmniej teoretycznie) wszyscy są równi i nie ma kast, władze nie popierają tego święta, chociaż nie zabraniają go organizować. Spotkanie "ufarbowanych ludzi" było zupełnym przypadkiem. Z opowieści wiemy, że Hindusi najpierw posypują się kolorowymi farbami, a potem polewają wodą tak jak my w Lany Poniedziałek. Aurę mają zdecydowanie bardziej sprzyjającą, więc żałujemy, że nie mogliśmy z nimi świętować nadejścia wiosny, która tu niczym nie różni się ani od jesieni ani od zimy.

Hinduska znajoma Kury pani P opowiedziała, że dla obecnych mieszkańców Indii Holi jest zabawą niepowiązaną z przyrodą, ale czasem gdy ludzie obdarowują się drobnymi prezentami i tańczą na ulicy. Południowo-Indyjska legenda za patrona Święta Kolorów uznaje Kamę - Boga miłości pod postacią pięknego młodzieńca. 
Kama wystrzelił w Śiwę strzałę z kwiatów oczekując, że Śiwa spłodzi dziecko, Śiwa się zezłościł i spalił go promieniami, co doprowadziło świat do braku miłości i pożądania i chyliło go ku upadkowi. Aby temu zapobiec, Śiwa przywrócił Kamę do życia, jednak tylko jako myśl, podkreślając w ten sposób, że miłość jest stanem umysłu, a nie wyłącznie fizyczną rozkoszą. 


Legend na temat Holi jest mnóstwo, ale bez względu na legendę Kura zapragnęła zobaczyć obchody tego święta na żywo. Jeśli będzie miała szczęście i trafi na tłum rozbawionych hindusów to się przyłączy, a jeśli nie, to będzie mieć kolejny powód by zachęcać Żywiciela na wyprawę do Indii.

3 komentarze:

Kiedys mozna bylo zobaczyc (moim zdaniem genialnie zrobiona) reklame Indii, jesli mozna to tak okreslic. W Incredible India jest fragment, ktory obrazuje to, o czym piszesz dzisiaj Kuro. Niestety, nie wpadalam na to, ze cos wiecej niz zwykly wyglup - ciemnota! Tym bardziej wiec dziekuje za dzisiejsza notke.
Dla zainteresowanych link: http://www.youtube.com/watch?v=DIWs-38t2-o
Pozdrawiam,
M.

Bardzo fajne święto a ludzie tacy szczęśliwi i uśmiechnięci.

dziwne podejscie wladz do tego swieta ;) chyba troche przesadzaja :) nawet nie wiedzialam skad dokladnie swieto sie wywodzi :) maz mi tlumaczyl ten festiwal kolorow bardziej jako swieto wiosny :) a w Indiach obecnie obchodza ja juz chyba wszyscy, niezaleznie od wyznania :)

Prześlij komentarz