Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

niedziela, 11 marca 2012

Przed drzwiami meczetu...

  • Jak już będziesz w Kuala Lumpur to zrób dla mnie zdjęcie - Masjid Negara powiedziała Jednoliterowa.
Kura nie miała pojęcia co to jest Masjid Nergara, ale sprawdziła w przewodniku, że to Narodowy Meczet Malezji wybudowany w roku 1965.
Meczet miał  upamiętnić uzyskanie przez Malezję niepodległości i być chlubą młodego, islamskiego państwa.
My chcieliśmy go zobaczyć ze względu na wielkość budowli. Główna sala przykryta jest betonowym dachem w formie gwiazdy i może pomieścić jednorazowo aż 8 tysięcy wiernych. Minaret ma aż 73 m wysokości.
Do środka meczetu nie weszliśmy, bo innowiercy mogą go odwiedzać tylko w wyznaczonych godzinach. Obejrzeliśmy budynek z zewnątrz i musimy przyznać, że zrobił na nas ogromne wrażenie. Właściwie każdy detal był dopracowany, a teren w koło meczetu było bardzo czysty i zadbany.














Gdy robiliśmy zakupy malajskie dzieci uśmiechały się do naszego Przychówka i chętnie pozowały do  naszych zdjęć. Dobrze czuliśmy się u stóp wielkiego meczetu.










Bardzo się zdziwiliśmy widząc, że dzieci wychowywane są inaczej niż w Singapurze. Pudełka z jedzeniem najpierw dostali chłopcy, a potem dziewczynki, które wyglądały tak jakby do tej sytuacji były przyzwyczajone.

  • A jak to jest  w twojej szkole? - zapytała Kura, która dotychczas myślała, że wszędzie na świcie dziewczynki mają pierwszeństwo
  • No jak to jak? Kto pierwszy ten lepszy, a jak coś dają w kolejności to na zmianę, raz dla chłopca, raz dla dziewczynki lub z listy jak wypadnie - powiedział Przychówek
  • To się nazywa demokracja - orzekł Żywiciel
Zamknięte drzwi meczetu dały nam okazję do obserwowania zachowań, których zwykle nie widzą turyści. Nie żałujemy, że nie weszliśmy do środka. Na schodach meczetu było równie ciekawie.
Gdybyśmy weszli do środka nie zobaczylibyśmy pani, która siedzi przy prowizorycznych sztalugach cały dzień i maluje piękne obrazki. Nie mogliśmy się oprzeć i kupiliśmy jeden jako pamiątkę z Malezji.




Dla Jednolitrowej  mamy  zakładkę do książki z meczetem Masjid Nergara. Mamy nadzieję, że nie będzie  zawiedziona brakiem zdjęć z wnętrza Narodowego Meczetu Malezji. Ostatecznie możemy wrócić do Kuala Lumpur bo miasto coraz bardziej nam się podoba.

4 komentarze:

Ta pani Ładna obok pani Malującej to zapewne Kura? ;););)

Pytacie o pozwolenie przed zrobieniem zdjęcia?
anha

Ależ śliczne te dzieciaki! Meczet tez może być. ;)
M.

Ta pani Ładna to jakaś przypadkowa hinduska. Pytamy się czy możemy zrobić zdjęcie nie tylko ludzi, ale też w muzeachi obiektach historycznych o dziwo nikt nam nie odmówił. Nie pytamy gdy nie ma takiej możliwości tzn. ludzie są po drugiej stronie ulicy.

Prześlij komentarz