W chwili przyjazdu do Singapuru sięgały do ramion i były rude. Kura nie była z nich zadowolona, ale miała nadzieje, że azjatyckie kosmetyki pomogą odzyskać im blask. Niestety prawie codzienne moczenie tyłka w basenie spowodowało, że włosy zrobiły się przesuszone i stały się łamliwe, a do tego straciły kolor i stały się puchate. Kura po wstaniu z łóżka wyglądała jak mop, a co gorsza nie mogła w żaden sposób ucywilizować czupryny. Zaczęła szukać ratunku, w internecie. Przypadkiem przeczytała o hair rebonding. Natychmiast zapragnęła mieć gładkie włosy niczym z reklamy szamponu. Już chciała umówić się na profesjonalne prostowanie w salonie fryzjerskim, gdy hiszpańska koleżanka, która ma rozprostowane włosy od wielu lat zachęciła do zrobienia próbnego prostowania.
Kura rozprostowała włosy "na próbę" w salonie fryzjerskim pewnej soboty i po zobaczeniu miny Żywiciela cieszyła się, że nie fundnęła sobie prostowania "na stałe". W lustro wolała nie patrzeć. Włosy wyglądały jak wyprasowane żelazkiem, a od uszu do ramion sterczały nędzne kosmyki. Kura nie wyglądała jak Kura, ale jak oskubany kurczak. Po umyciu włosy odzyskały swoją puchatość i Kura nie wiedziała czy śmiać się czy płakać.
Kura miała ochotę obciąć włosy gdyż podejrzewała, że nie ma dla nich ratunku. Z zazdrością patrzyła na włosy tutejszych kobiet, szczególnie Hindusek. Pewnego dnia, podczas rozmowy z hinduską znajomą zapytała jak ona robi, że ma takie piękne i zadbane włosy. Kura spodziewała się usłyszeć nazwę jakiegoś salonu kosmetycznego, ale usłyszała, że pani P farbuje włosy ziołami co dwa tygodnie, a do mycia używa jedynie szamponu dla dzieci. Nigdy w życiu nie używała odżywki do włosów. Kura swoim łamanym angielskim zapytała o nazwę ziół. Gotowa była rwać ziele przy świetle singapurskiego księżyca, suszyć, mielić i parzyć. Usłyszała, że zioła można bez trudu kupić w Mustafa center i nazywają się Henna.
Kura dobrze pamięta tę nazwę, wiele lat temu jej mama nakładała ją na własne włosy. Możliwe, że hennę można nadal kupić w Polsce.
Następnego dnia Kura pojechała do Mustafa center, zakupiła trzy paczki henny i umyła włosy zgodnie z zaleceniem hinduskiej koleżanki w szamponie dla dzieci. Potem starannie wysuszyła pióra i położyła papkę z tajemniczych ziół. Siedziała z ziołową maseczką dwie godziny, a gdy zmyła włosy nie mogła się nadziwić. Wyglądała jak dawniej, włosy były błyszczące, odżywione tylko czerwone nie rude. Kurze ów kolor nie przeszkadza, Żywiciel jest zadowolony, a koleżanki Przychówka powiedziały, że Kura ma bardzo ładne włosy. Kura nie spodziewała się usłyszeć takiego komplementu.
Chociaż Kurzym piórom daleko do pięknych włosów pani P Kura jest zadowolona i trzyma w szafce zapas Henny by za dwa tygodnie zabieg powtórzyć.
4 komentarze:
Ale chyba wiesz,że jeżeli farbuje się włosy henną to potem nie można ich farbować zwykłymi farbami?
No ale czego się nie robi dla urody ;)
anha
Wiem, hinduska( zresztą ta sama co nigdy nie gotowała) mnie ostrzegła, ja byłam skłonna farbowac moją czuprynę nawet trawą by włosy wyglądały dobrze.
a czy musisz farbować? i na czerwono? są bezbarwne henny.... :)
Lubie swoje czerwone włosy na prawdę. W naturalnym kolorze wygladam jak mysz... Pajesia ja się pytałam hindusek i one twierdzą, że wszystkie henny mogą byc bezbarwne wystarczy trzmać je na włosach chwilę a potem zmyć szamponem. Przyznam szczerze, że ja tak nigdy nie robiłam, ale moja mama przez lata twierdziła, że u niej henna szybko się zmywa, ale ona zaraz po farbowaniu myła włosy szamponem. Ja po farbowaniu włosy zmywam samą wodą a myję za 2-3 dni wtedy kolor trzyma się dłużej i nie trzeba farbować co 2 tygodnie ( ja muszę co 4-5 , ale to dlatego, że widać mi odrosty ). Odkąd moja mama tak robi farbuje się co 6 do 8 tygodni. W miedzy czasie olejuje włosy i w końcu przestała je tracić.
Prześlij komentarz