Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

niedziela, 9 października 2011

Sentosa

W 1965 roku Singapur wyszedł z Malezji i zaczął żyć na własny rachunek. Dzięki rozsądnej polityce szybko się bogacił, a ludzie zaczęli mieć pieniądze, które chcieli wydać. Rząd zadbał by nie musieli jeździć za daleko, by pieniądze zostały w kraju i by przyciągnąć nowych turystów. Tak powstała Sentosa - najlepszy azjatycki plac zabaw.






Sama wyspa nie jest dziełem natury chociaż posadzone palmy robią bardzo naturalne wrażenie. Wyspę zbudowano na importowanym piasku i zadbano o to by każdy znalazł coś dla siebie. Nie sposób obejrzeć ją jednego dnia:
  • można poobcować z naturą na plaży lub odwiedzić ryby w podwodnym świecie
  • można popatrzeć na motyle życie w ich raju lub przejść się pomostem na wysokości koron drzew,
  • można podziwiać miasto z oka, lub paszczy Merliona lub pojeździć wypożyczonym rowerem
  • można iść na całodobową dyskotekę lub pograć w siatkówkę
  • można odwiedzić Universal Studio lub zrobić zakupy
Od ilości atrakcji może rozboleć głowa, a od łażenia nogi. Chociaż o to by człowiek się za mocno nie zmęczył zadbano po singapursku. Po Sentosie jeździ, wiec podniebny pociąg, a na pieszym moście jest ruchomy chodnik.






Sentosa jest piękna i nie bez powodu nazywana jest "przedsionkiem raju", ale płacąc słono za każdą atrakcję wiemy,  że zainwestowane pieniądze zwrócą się kilkakrotnie. Sentosa to niewątpliwie singapurki raj za singapurskie dolary.

0 komentarze:

Prześlij komentarz